czwartek, 30 lipca 2020

Od Tiski CD Kary - "Biała Noc"

Ruszyłam razem z Karą i Magnusem z samego rana. Wieczorem długo rozmawiałam z basiorem o planie poszukiwawczym. Wtedy najbardziej dręczył mnie obraz zdziwionego Mundusa, gdy ten dowiedział się, że nie ma z nami przyjaciółki. Przerażało mnie to zdziwienie. Wiedziałam, że coś poszło nie po jego myśli, coś ważnego, ale czerwonooki wilk tego nie zauważył. Scenariusz był dość prosty: on użyje mocy i znajdzie w lesie każdą nadzwyczajną istotę, w tym najprawdopodobniej zaginioną wilczycę. Moje wątpliwości zostały po prostu odrzucone. „To dobry pomysł” - jasne, tylko w innych okolicznościach. Sprawy się dość komplikowały. Dopiero co dowiedziałam się, że ból, jaki przeżyłam, był testem wymyślonym przez jakąś fioletową czaplę. Nie jest to przyjemna wiadomość i zbijała mnie z łap za każdym razem, gdy do tego powracałam. W trakcie wielkiej dyskusji z drugim wilkiem musiałam sobie jeszcze poukładać w głowie, co było prawdą, a co aranżacją. Nic dziwnego, że bez zbędnego szemrania przyjęłam rozwiązanie z innej strony.
Rano skierowaliśmy się prosto w stronę Skrytego Lasu. Szliśmy dość powolnie, ale wszyscy byliśmy dobrze nastawieni. Kara trochę odżyła po wczorajszym wybuchu i wręcz promieniowała energią. Odzyskamy Talazę i wszystko wróci do normy. W tak pozytywnej atmosferze cisza była wręcz niewskazana.
- Kara, jakie są twoje ulubione kwiaty? - wadera była nieco zdziwiona nieoczekiwanym pytaniem, ale bez wahania odpowiedziała.
- Goździki - westchnęła z uśmiechem - Są takie delikatne i rosną w skupiskach. Trzymają się razem, to takie urocze.
- Też je lubię – potwierdziłam - Bardzo przydają się do wianków. I świetnie komponują się z jaskrami i chabrami. Rosną w południowej części Polany Życia. Mogę wam pokazać, gdzie są.
- Wspaniale! Jak to wszystko się skończy, pójdziemy tam razem z Talazą i nauczysz nas, jak się plecie – wadera zaśmiała się radośnie. W powietrzu rozległ się dźwięk podobny do wesołych dzwonków. Nawet jej brat w całej swojej gburowatości, patrząc na nią, uśmiechnął się lekko. To był pierwszy raz, gdy zobaczyłam zadowolonego Magnusa. Było to dla mnie tak zadziwiające, że odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam trochę dłużej, niż zamierzałam, nawet sobie tego nie uświadamiając.
- No co? - popatrzył na mnie ostro, próbując zachować powagę, ale nie wytrzymał długo. Uśmiechnęłam się szeroko, ale wilk odwrócił wzrok. Szliśmy dalej, a ja rozmawiałam z Karą o technice układania łodyg przy różnych rodzajach wianków. Słuchała mnie z pełnym zaangażowaniem, starając się zapamiętać jak najwięcej. Uciszyłyśmy się, dopiero gdy między drzewami pojawiła się mroczna granica Skrytego Lasu.
Magnus odszedł na chwilę, by móc się lepiej skupić na swoim zadaniu, i zaczął poszukiwać takich śladów życia, które chociaż trochę przypominałyby białą waderę. Czekałyśmy minutę, potem pięć i dziesięć. Kara popatrzyła na mnie z niepokojem, wiedząc, że trwa to za długo. Przypominałam sobie atak Talazy jako postaci na granicy materii i mgły. Czy taki twór, może zostać wykryty przez moc ciemnego wilka? Czy forma, w jakiej przebywa, jest pomysłem Mundusa, czy nieoczekiwanym błędem? Basior otworzył oczy i pokręcił głową, dając znak, że nic nie znalazł. Pochyliłam łeb, zastanawiając się, co teraz. Nastąpiła chwila ciszy, po czym odezwała się ruda wilczyca.
- Słuchajcie, to jeszcze nie koniec! - w jej głosie płonął nieoczekiwany płomień - Znajdziemy ją „ręcznie”.
Popatrzyłam jej w oczy z powątpiewaniem i wtedy zobaczyłam błysk, jakiego wcześniej nie widziałam. Kara machnęła łapą, a za nią, jej śladem podążył jasny płomień
– Ćwiczyłam trochę, może się udać – wskazała na brata – tylko ty musisz mi trochę pomóc.
 Byłam pod wrażeniem jej nagłej pewności siebie, ale postanowiłam zaufać. Zawsze jeszcze mamy Magnusa, którego ogień również da radę oświetlić drogę, choć jest niebieski i dużo ciemniejszy. Kara zamknęła oczy, by lepiej się skupić. Basior zrobił to samo, ale nie orientowałam się, na czym polega jego wsparcie. Futro wadery zaczęło falować, jakby wiatr poruszał każdym włosem. Wraz z ruchem pojawiło się światło. Po chwili wadera była chodzącą kulką ognia. Skierowaliśmy się na północ.
Poczułam ten sam przeszywający dreszcz, przekraczając granicę lasu. Trzymałam się jak najbliżej przyjaciółki, która z największym skupieniem kontrolowała swoją moc. Całkiem szybko znalazłyśmy nasze wczorajsze ślady. Dookoła panował mrok, lecz nie taki nieprzenikniony, jak ostatnio. Czułam się o wiele lepiej, bo organy wewnątrz trzymały się na swoim miejscu. W miejscu, gdzie się zatrzymałyśmy, trzecia para śladów była ledwo dostrzegalna, co zgadzało się z moim przypuszczeniem, że Talaza nie była tu obecna fizycznie. Kara popatrzyła na mnie pytająco, wciąż bardzo skupiając się na kontroli swojego ognia. „Gdzie mamy iść?” - pytała niemo. Niestety biała wadera nie zostawiła po sobie zapachu, mogliśmy podążać tylko za ledwo dostrzegalnymi odciskami w ziemi.
- Karo, musimy być bardzo blisko siebie, żebym mogła widzieć grunt – kiwnęła głową, po czym ruszyliśmy w trójkę za tropem. Teren robił się coraz bardziej wilgotny, wokół czuć było bardzo specyficzny zapach. Nie mogłam go nijak dopasować do tych, które poznałam wcześniej. Był jednocześnie nieprzyjemny i pociągający. Jakby pochowano trola w aromatycznych kwiatach. Doszliśmy do miejsca, gdzie po dwóch stronach ścieżki znajdowała się ciemna jak noc woda, a przed nami mała wysepka, do której prowadziły ślady. W ułamek sekundy tchnęło mnie dziwne przeczucie. Zaczęłam biec, czując całą sobą, że jestem blisko, choć, co dziwne, nie towarzyszyła temu poczuciu radość. Biegłam najszybciej, jak mogłam, potykając się po drodze kilka razy. Na wysepce rósł olbrzymi kwiat, a w jego wnętrzu leżała śnieżnobiała postać.
- Talaza! - krzyknęłam. Jak już bardzo chciałam się przywitać, obudzić ją, przytulić. Kara i Magnus dobiegli do wyspy. Dlaczego nie wstaje, skoro już jesteśmy? Basior pochylił się, by ją wyciągnąć, ale zmartwiał po drodze. Odwrócił się w naszą stronę z wyraźnym niepokojem w oczach. Już wiedziałam, co powie.
- Ona nie oddycha.


<Talaza?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz