czwartek, 30 lipca 2020

Od Magnusa – 4 trening siły i szybkości

Zszedłem powoli z góry przy Wysokich Skałkach i skierowałem się z powrotem na stepy. Nie spieszyłem się, żeby trochę rozluźnić obolałe już mięśnie. Nie trenowałem odkąd się tu zjawiłem. Kilka miesięcy bez ruchu zrobiło swoje. Z daleka już mogłem podziwiać zmagania Tiski na zrobionym przeze mnie torze przeszkód. Gdy dotarłem do niej usiadłem na chwilę i patrzyłem na jej ruchy. Zgrabnie przeskakiwała belki, ale z przechodzeniem po nich gorzej jej szło. Jej zwinność nie była tak dobra jak szybkość, ale w końcu była sprinterem. To szybkość była najważniejsza. W końcu dołączyłem do wadery i bez słów, słysząc tylko swoje zmęczone przyspieszone oddechy, ćwiczyliśmy. Raz za razem pokonywaliśmy tą samą trasę, w skupieniu przeskakując kolejne kłody i krzaki. Po kilkudziesięciu próbach zeszliśmy z toru.

- Byłeś już przy wodospadzie obok Polany Życia? – spytała mnie Tiska. Pokiwałem przecząco głową i ruszyłem za nią jak skierowała się w stronę polany. Myśl o zimnej wodzie mnie pokrzepiła. Temperatury były już zabójcze, a po całym dniu treningu mogliśmy się mocno odwodnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz