Nie potrafiłam zrozumieć co się
stało. Tiska zniknęła nagle, jakby pożarta przez ciemną, mglistą istotę.
Zaledwie kilka sekund później wróciła i wypowiedziała imię. Imię tak bardzo
znane i nieznane jednocześnie. Nie wiedziałam jak mogłyśmy zapomnieć kogoś, kto
wydawał się tak ważny. Tiska zaczęła sobie wszystko przypominać dużo wcześniej
niż ja, ale we dwie byłyśmy w stanie ułożyć wspomnienia w jedną całość. Wyszłyśmy
z lasu i skierowałyśmy się w stronę jaskini alfy. Trzeba było zacząć działać
skoro odblokowanie pamięci nie zwróciło nam naszej przyjaciółki. Spiesząc się,
wbiegłyśmy do jaskini Agresta, który smacznie sobie spał, a obok niego leżała
Konwalia. Dopiero po chwili zdałyśmy sobie sprawę, że jest środek nocy. Nie
mogłyśmy jednak czekać i postanowiłyśmy obudzić basiora, żeby jak najszybciej odnaleźć
Talazę.
- Zostawcie ich. – usłyszałyśmy szept
przy wyjściu z jaskini. W świetle księżyca stała smukła postać, można by wręcz
powiedzieć, że wychudzona. Mundus – pomyślałam
i pospiesznie wyszłam z kwatery Agresta. Na zewnątrz spojrzałam na czaple otoczoną
srebrzystą poświatą. Zaczęłam chaotycznie opowiadać co się stało. Słowa
wylewały się ze mnie bardzo szybko. Moja sierść zaczęła poruszać się coraz
szybciej, zupełnie jak ogień na wietrze. Byłam już prawie przy końcu, gdy
zauważyłam, że ptaszysko zupełnie nie reagowało na moją opowieść. Nic nie
robiło na nim wrażenia, gdy Tiska opowiedziała co widziała w swojej „wizji”,
nawet nie zamrugał. Wydawał się wręcz znudzony. Spojrzałam na stojącą obok mnie
Tiskę, która od pewnego czasu siedziała cicho. W jej oczach zobaczyłam cichy
gniew, dopiero po chwili mnie olśniło.
- TO TY! – krzyknęłam nagle, wręcz plując na
fioletowo szare pióra Mundusa. – Co zrobiłeś!? Dlaczego nikt jej nie pamiętał!?
- Magnus pamiętał… jakbyście go
posłuchały, może szybciej byście odnalazły przyjaciółkę. – powiedział Mundus, a
ja parsknęłam w gniewie.
- Co z ciebie za… – urwałam nie do końca wiedzieć jak go
określić. Miałam wrażenie że mógł być zarówno przyjacielem jak i wrogiem
watahy. Nie potrafiłam nawet określić jego zamiarów. Tiska wyjątkowo cicho
analizowała całą sytuację. Ja nie mogłam opanować emocji, delikatne płomienie
zaczęły wypalać trawę w miejscu gdzie moje łapy sotykały ziemi. Mundus
odchrząknął, nie wyglądał na zadowolonego.
- No dobrze. A więc wasza trójka
jako pierwsza zdała mój test. To chyba oznacza tylko jedno…
- TEST? To był ten twój test!? –
usiadłam z bezsilności i ogromu emocji. Nie wiedziałam co mam myśleć. Kto robi
takie rzeczy?
- A gdzie trzecia? Gdzie Talaza? –
spytał fioletowy zdrajca, a ja bez namysły rzuciłam się na niego. Moje pazury i
płomienie okalające moje ożywione ciało prawie zanurzyły się w jego puszystych piórkach.
Byłby już martwy albo chociaż podpieczony, gdyby nie czyjaś interwencja…
Otoczyło mnie kojące ciepło i mocne łapy złapały mnie w pasie. Tiska patrzyła
nadal zamyślona, ale teraz obserwowała Magnusa próbującego mnie uspokoić. Gdy
przestałam się szamotać, w końcu się odezwała.
- Już wiem co robić. Najpierw
jednak musimy odpocząć. – zarządziła szara wadera. Spojrzała krótko na Mundusa
i odwróciła się w stronę morza. Miałam wrażenie jakby zmieniła się o 180 stopni.
Teraz to ona była tą rozsądną. Rzuciłam tylko jeszcze do czapli, że Talaza
przez niego zaginęła i żeby lepiej udało mu się odkręcić całą sytuację. Ptaszysko
nie ukrywało zdziwienia, po chwili zniknął tak szybko jak się pojawił.
Magnus musiał wpłynąć jakoś na
mój umysł, bo w drodze do jaskini czułam się wyjątkowo pusta. Mój umysł błądził
po niezbyt istotnych sprawach. Tiska z moim bratem rozmawiali cicho, jakby nie
chcieli żebym ich usłyszała. Z resztą było mi to obojętne. Patrzyłam na ich
puszyste ogony poruszające się w jednym rytmie i szłam powoli za nimi. Czułam
się bezużyteczna, ale jednocześnie nie przeszkadzało mi to. Poszliśmy do
jaskini Magnusa, który wprowadził nas w swoje skromne progi, dał kolacje i rozłożył
skóry do spania. Nie poznawałam go, znał Tiskę tak krótko, a już zaprosił ją do
swojej jaskini… Z tą myślą błogo zasnęłam, jakbym nie miała żadnych zmartwień.
---
- Kara wstawaj. – usłyszałam pospieszne
słowa Tiski. Szybko się podniosłam, czując nagły powrót emocji. Dostałam
jedzenie, po czym Magnus wprowadził mnie w początek pierwszego planu, który
omówili wczoraj. Basior używając swojej mocy miał przeczesać las i znaleźć
każdą dziwną lub bliżej nieokreśloną istotę w nim przebywającą. Później w
zależności od wyniku, mieliśmy wybrać dalszą drogę poszukiwań. Tiska wyglądała
jakby miała inny plan, ale nie chciałam nic mówić. Wczorajsza bezużyteczność dobiła
mnie, dlatego postanowiłam tym razem się na coś przydać. Z tą śmiałą myślą
ruszyłam za bratem i przyjaciółką, starając się utrzymać pozytywny nastrój.
Najwyraźniej emocje nie wpływały na mnie korzystnie…
<Tiska?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz