Wstałem przed pierwszymi promieniami słońca, żeby standardowo zebrać zioła na dzisiejsze polowanie. Zdążyłem już poznać miejsca w których znajdowały się najbardziej przydatne do spożytkowania zielska. Przez całą drogę poruszałem się truchtem, żeby zrobić od razu rozgrzewkę przed dzisiejszym treningiem. Gdy wróciłem do jaskini, odłożyłem zioła i zjadłem śniadanie przygotowane wcześniejszego dnia. Ryby w marynacie z ziół. Gdy zjadłem tyle, żeby nie czuć głodu i jednocześnie nie czuć się przejedzonym, mogłem rozpocząć trening. Na początku, przed palącym słońcem, postanowiłem ochłodzić ciało i przy okazji złapać parę ryb na jutrzejszy dzień. Nie były to może tak wspaniałe ryby jak na mojej wyspie, ale nie mogłem narzekać. Po kilku kursach z napełnionym rybami pyskiem, zapełniłem zapasy na przynajmniej dwa dni. Następnym razem muszę zapolować na jakieś lądowe mięso... Słońce zaczęło już mocno prażyć, ale piasek na plaży nie był jeszcze na tyle gorący by nie móc po nim biegać. Zacząłem standardowy bieg wysiłkowy, żeby powoli rozkręcić mięśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz