Jako sprinter muszę biegać szybko. Jednak jako Ja muszę rozwijać się również w innych kierunkach. Tym razem nie rozpoczęłam niczym specjalnym dzisiejszego treningu, po prostu zaczęłam biec. Bardzo, bardzo wolno. Dziś na celu miałam biec po prostu długo.
Tempo było wręcz upokarzające. Łapy musiałam stawiać tuż przy sobie, co wymagało silnej woli. Część mnie po prostu krzyczała, że trucht to tylko strata czasu, ale musiałam się trzymać planu. "Tu chodzi o wytrzymałość. Wolniej!" Choć z samym wysiłkiem radziłam sobie dobrze, nie miałam czym zająć głowy. Najzwyczajniej w świecie nudziło mi się. Mijałam kolejne drzewa z wrażeniem, że moja prędkość im dorównuje, mimo że one tylko stały. Nie mogłam im za to odmówić piękna. Potężne buki górowały nad resztą zieleni. Tak silne, lecz w pełni bezpieczne, same dają schronienie dla wielu owadów, ptaków i niektórych ssaków. Przymknęłam oczy, by usłyszeć las. Delikatny wiatr chybotał gałązkami, gdzieś wiewiórka wykonała swój skok, a całkiem niedaleko kos rozpoczął swój wspaniały koncert. Skierowałam się w jego stronę, wciąż usilnie starając się utrzymać ślimacze tempo. "Tak rodzą się żołnierze" - powiedziałam sobie z cieniem uśmiechu. Okazuje się, że jedyną rozrywką będą moje własne żarty. To będzie ciężki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz