Ruszyłem przed siebie, wskakując między drzewa. Zignorowałem Tiskę, ale czułem, że pobiegła za mną. Przyspieszyłem więc i zacząłem wymijać kolejne drzewa, by zgubić nieznośną waderę. Zwróciłem się w stronę plaży, tak jak zawsze miałem w zwyczaju. Od pierwszej łapy zanurzonej w ciepłym piasku poczułem się jak w domu. Euforia wypełniła moje ciało, dzięki czemu mogłem przyspieszyć jeszcze bardziej. Nie przebiegłem jeszcze połowy plaży, gdy zobaczyłem szarą plamę biegnącą obok mnie. Nie zajęło jej dużo czasu by mnie dogonić, a później jak się okazało, przegonić. Jednocześnie poczułem złość i podziw. Tiska biegła przede mną przez kilka okrążeni, później zniknęła mi z oczu, po to żeby pojawić się znowu obok mnie. ZDUBLOWAŁA MNIE! Ta wadera naprawdę miała parę w łapach. Pomimo zmęczenia przyspieszyłem nieznacznie. Spojrzałem złowrogo no biegnącą obok mnie Tiskę. Zobaczyłem tylko uśmiech na jej twarzy, zdecydowanie była w swoim żywiole. Wadera ponownie mnie wyprzedziła. Gdy wiedziałem, że już nie widzi mojego pyska, uśmiechnąłem się nieznacznie. Jedno mogłem powiedzieć, z tą wilczycą nudzić się nie będę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz