Wstałem z nagrzanej słońcem ziemi i poszedłem w ślady szarej wadery. Przeszliśmy przez Polanę Życia i skręciliśmy w lewo pomiędzy drzewa. Po kilku chwilach moim oczom okazała się laguna z wodospadem spadającym ze skarpy prosto w zbiornik na dole. Zadrżałem gdy wspomnienia do mnie wróciły. Wodospad w którym pływałem w nastoletnich latach, wyglądał prawie identycznie. Nie licząc oczywiście dużych ryb pływających w tamtym stawie. Tiska weszła do wody i zanurkowała. Gdy po kilku sekundach wypłynęła przy wodospadzie, widać było wytchnienie na jej twarzy. Wszedłem za nią do wody, starając się jednocześnie zmyć wspomnienia o przeszłości. Popatrzyłem na waderę starając się nie widzieć w niej kogoś innego. Zanurkowaliśmy w chłodnej wodzie, dając wytchnienie rozgrzanemu ciału i jednocześnie wzmacniając mięśnie od pływania. Po godzinie intensywnego pływania wyszliśmy na brzeg i położyliśmy się w ostatnim skrawki słońca. Dzień się kończył, trening uważałem za udany. Gdy udało nam się wyschnąć, z małą pomocą moich płomieni, rozeszliśmy się do swoich jaskiń. Na tyle na ile wolałem trenować sam, tyle dzisiaj udało mi się poznać trochę umiejętności partnerki do polowań. Na pewno pomoże nam to później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz