poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Od Valo CD C6

Miała ochotę się zaśmiać. Wydać dziki warkot ze swoich trzewi jednak coś ją wtedy powstrzymało. Nakryła łapą mniejszego wilka nakazując mu ciszę i zakrywając mu przy tym cały pysk. Wyraźnie było słychać przechodzących niedaleko ludzi. Gdy ich obecność oddaliła się wystarczająco spojrzała na wilka ponownie.

-Myślę że wystarczyłoby gdybyś miał szczotkę wiesz. Zbliża się wiosna i gubię ogromne ilości futra zimowego. - odparła od razu. Głupotą w końcu było pchać się w ludzkie szpony. Szkoda tylk że nie wszyscy to rozumieli, wliczając w to samą ludzką rasę. Jakiś zaplątany dzieciak przeszkodził im w dalszej kłótni. Jego piłka odbiła się od sztucznej protezy mniejszego wilka, lądując w roztapiającym się śniegu, a sekundę potem pojawił się mały ludzki szczeniak. Żadne z nich nie spodziewało się tego zbyt zajęte wymyślaniem kolejnych to argumentów przeciwko planom i za planami wilka cyborga.
Maluch stanął jak wryty i zadarł głowę na Valo. Jego oczy rozszerzyły się jak dwa talerze a usta rozwarły w niemym krzyku. Kolejne stworzenie pomyliło waderę z niedźwiedziem, na co ta tylko westchnęła ciężko. Pchnęła piłkę lekkim ruchem w jego stronę i wstała odchodząc. Nie widziała nigdzie cyborga więc zawęszyła. Tak jak sądziła udał się dalej. Do wioski. Pokręciła głową niezadowolona. Zważając na swoje kroki powoli przemieściła się za jego zapachem ignorując ludzkie odgłosy i drażniące ją zapachy. Przysiadła całkiem daleko od widoku skryta cieniami drzew i obserwowała.
Pomimo posępnej pogody i coraz późniejszej pory ludzie nie kwapili się aby zaszyć się w swoich domostwach i niedługo potem uszy Valo zaszczyciły głośne strzały i ujadanie psów. Nie była zaskoczona kiedy na prostą przestrzeń wypadł mały wilk, którego niedawno zgubiła z zasięgu wzroku i panicznie zaciskając zęby na skradzionych materiałach gnał w kierunku drzew. Nieświadomie dążąc prosto ku niej. Wpadł w granicę lasu zaraz przed psami, które już prawie chwytały jego ogon i wtedy Valo uniosła swoje wielkie cielsko z sapnięciem.C6 widocznie ją zobaczył i nie do końca wiedziała co nim kierowało ale z rozpędem przeleciał pod nią zatrzymując się. Dwa z trzech psów zatrzymały się z niepewnością w oczach. Trzeci natomiast dopadł do jej łapy wgryzając się. Niewiele to dało. Zimowa jeszcze sierść wadery chroniła całkiem znośnie, dlatego była w stanie z łatwością chwycić zwierzę za kark i ruszyć do linii drzew. Dla niektórych mogłoby się to zdawać absurdalne. Sama jeszcze niedawno powtarzała C6 jak głupie jest wchodzenie w granice ludzkich osiedlisk i narażanie się , a teraz sama niosła psa w pysku, dwa pozostałe poganiając przed sobą. Spotkała się oko w oko z człowiekiem. Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem i wypuściła skiełczącego psiaka z pyska. Dla niej byl jak szczenię, a szczenięcia nie zabiera się od pana, ojca lub matki. Potem jedyni zawróciła do lasu zmierzając do zdezorientowanego wilka, który ku jej zaskoczeniu nadal tam stał.

-I co? Opłacało się/

<C6?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz