Tora nie wiedział czemu zaczął tak wesoło brykać wraz z ledwo poznanym wilkiem w morzu, zwłaszcza w trak wietrzny dzień i w czasie kiedy wiosna dopiero wychylała swoją obecność zza objęć chłodnej i bezlitosnej śmierci, którą dla świata przyniosła zima. Jednak Julij wzbudzał w nim przedziwne zaufanie, które do tej pory dzielił tylko ze swoją siostrzyczką. Kochaną siostrzyczką, która pewnie teraz podpalała jakieś drzewa maniakalnie zanosząc się śmiechem, a on? On skakał między falami z radością małego szczeniaka, której tak dawno nie czuł ,będąc tym "bardziej odpowiedzialnym" z dwójki rodzeństwa. Jego beztroskie rozmyślanie i zabawę przerwało zderzenie się z innym ciałem. Tora wpadł w Julija z lekkim rozpędem przez co oboje wylądowali w wodzie. Julij od razu z niej wyskoczył czując jak jego sierść przemaka. Tora zrobił pobodnie. Oboje czuli jak nieprzyjemny nagle zrobił się wiatr, który do tej pory tylko delikatnie drażnił ich skórę pod futrem. Teraz przemoknięci uciekali po piasku w stronę granicy drzew aby choć odrobinę się tam skryć. Gdy znaleźli się na brzegu Tora otrzepał się zarzucając długim ogonem na boki. Wdział jak Julij poszedł w jego ślady. Jako że oboje mieli w miarę krótką sierść zapewne wyschliby szybko, jednak noc powoli chyliła się ku światu ze swoim mrocznym, usłanym gwiazdami płaszczem zimna.
-Rozpalimy ognisko- postanowił bez względu na to co powie trzęsący się z zimna starszy wilk. Tora jak powiedział tak zaczął zbierać patyki i suche pozostałości poprzednich dni, aby mieć cokolwiek do podpalenia. Julij pomógł mu, chociaż jego przemarznięte ciało poruszało się wolniej, od tego Tory, które przez palący się w jego ciele ogień szybko wyschnął i zagrzał się.
Jakiś czas potem na brzegu plaży uzbierał się stosik suchego drewna. Julij poruszał się jeszcze wolniej jednak wyglądał jakby dalej czegoś szukał, pomimo że drewna na pewno by już wystarczyło.
-Czego szukasz?- Tora przystanął przy nim. Ich futra zgrały się niemal w jedno.
-Kamienia...krzesiwa. Musimy czymś rozpalić ogień. - Tora zaśmiał się cicho.
-Ja się tym zajmę - obiecał i pociągnął wilka do kupy drewna. Usadził go na ziemi i spojrzał na ognisko, które po chwili buchnęło wyjątkowo jasnym płomieniem. To była jedna z mocy Tory. Jego ogień był wyjątkowo jasny i piekący, a zarazem trawiący w bardzo powolnym tempie swoje "ofiary" dając przy tym dużo ciepła przez długi czas. Zielony basior spojrzał na zachwycony pysk drugiego i rozłożył się przy ognisku. Ciche westchnięcie wydobyło sie z pyska starszego kiedy położył się tuż obok niego.
Tora nawet nie widział kiedy jego oczy zaczęły się niemiłosiernie kleić. Niebo przybrało już odcienie granatów i świeciło się jasnymi punkcikami, które tylko gdzieniegdzie zasłaniane były przez ciemne kształty chmur gnanych przez wiatr. Oboje, Julij i Tora siedzieli wręcz na sobie, ponieważ wiatr był nieprzyjemny, a ogień Tory i jego naturalne ciepło ogrzewało ich oboje jeszcze lepiej. Tora podwinął swoje łapy i ułożył się na tych Julija, któremu najwyraźniej to nie przeszkadzało i przymknął oczy. Lumina pochłonęła go w swoje objęcia bardzo szybko, tak że nie zdążył się zreflektować w jaki sposób usnął...
<Julij?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz