Podróżowałam przez niezliczone góry morze i polany. Moim towarzyszem w poszukiwaniu watahy, która nas przyjmie był Bob. Mój kompan i przyjaciel, którego uwielbiałam. Była to żabka, która towarzyszyła mi przez podróżowanie po świecie.
Może i nie był bardzo rozmowny, ale strasznie się świetnie bawiliśmy. Przygody były bardzo wspaniałe z nim u boku. Lecz przyszedł czas by osiedlić się w watasze jakiejś. Byliśmy w dwóch watahach ale nie wiedzieć czemu nie chcieli przygarnąć Bob'a. Nazywali go demonem. Obrażali go i mnie w ten sposób. Odchodziliśmy od nich obrażeni. Gdy w końcu przybyliśmy do Watahy Srebrnego Chabra przygarnęli mnie i Boba! Byłam bardzo szczęśliwa. Stanęłam na dwóch łapach złapałam w łapki Boba i kręciłam się z nim w kółko ze szczęścia. Postawiłam Żabkę na głowie i ruszyłam zwiedzać tereny. Wyczułam czyjś zapach więc poszłam się przywitać. Wilk stał na plaży i moczył łapy. Odchrząknęłam.
- Kim jesteś ? - spytałam
Wilk obrócił się i odparł.
- Podróżnikiem - uśmiechnął się
- O jak super! - uśmiechnęłam się - też jestem ! znaczy się byłam, bo skończyłam z tym na jakiś czas - zaczełam mówić szybko - O przepraszam jestem Amelia a to Bob- odparłem i szturchnęłam Boba by się przywitał. Ten otworzył powoli usta i językiem smyrnął wilka po policzku. Po czym schował język i powoli mrugnął ( jedno oko zawsze wolniej mrugało od drugiego śmiesznie to wyglądało).
- Apollo - odparł miło
- Co zwiedzasz powiedz, opowiadaj ile wlezie! A ta woda jest zimna czy w miarę - znów zaczęłam paplać szybko - A w ogóle jesteś z tutejszej watahy ?
Apollo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz