czwartek, 22 kwietnia 2021

Od Nymerii CD Enkasa – „Samotna wśród tłumu”

- Agrest? Wszystko z Tobą w porządku? – spytała Ciri, gdy cała nasza czwórka znalazła się w jaskini wojskowej. Alfa wyglądał niemrawo, telepało nim jakby przesadził z alkoholem, albo wymieszał go z jakimś świństwem. Spojrzałam na niego uważnie, czekając, czy jego umysł sam otworzy się na mnie. Nic takiego jednak się nie stało, a wolałam nie używać swojej mocy, bez wyraźnego powodu.

- Nie, wszystko jest dobrze. – powiedział po czym stał się blady jak ściana i poleciał momentalnie do rogu jaskini, gdzie zwrócił całość najwyraźniej niedawno jedzonego posiłku.

- O. – spojrzał za nim Mundus. – Chyba się czymś struł. – odparł jakby to było zupełnie normalne i nie było się czym przejmować. Agrest za to opadł przy ścianie jaskini i leżał na skraju świadomości, wpatrując się w pustą ścianę przed sobą. – No mniejsza. Kto oprowadzi naszego nowego członka? Trzeba mu pomóc wybrać jaskinię, lub inne leże, skoro ma zamiar zostać na dłużej.

- Nie ufam mu. – powiedziałam krótko i pewnie.

- A po co byś miała. – odparł dwunożny ptak, zwracając się bezpośredni do mnie. – Jesteśmy jednak przyjazną watahą i przyjmujemy każdego… - spojrzał na majaczącego Agresta, jakby chciał pokazać, że to nie jego decyzja. – Należy mu się choć minimalny kredyt zaufania. – chrząknął na koniec, jakby wypowiadane przez niego słowa były zbyt trudne.

- Ja mówię serio. – zaczęłam znów patrząc na niego odważnie. – Jego umysł jest dla mnie zamknięty, jakby potrafił kontrolować co zobaczę a czego nie.

- Wydaje się jednak dość miły… - powiedziała cicho Ciri, na co ja nieświadomie przewróciłam oczami.

- To kolejna rzecz, która mi w nim nie pasuje.

- Może jesteś po prostu uprzedzona. Nie ocenia się książki po okładce. – duma płynąca z ust Ciri sprawiła, że nie mówiłam już nic więcej. Czekałam tylko na rozkazy. Wolałabym je przyjmować od alfy, ale najwyraźniej nie był w tym momencie dysponowany. Patrząc na jego ledwo utrzymującą się na szyi głowę, aż robiło mi się go żal.

- Nymeria idzie z nowym. Ciri ty zaprowadź tego… naszego alfę do Flory. – powiedział Mundus i zaczął już kierować się do wyjścia.

- A może odwrotnie? Nymeria jest silniejsza, ja pewnie nie dam sobie radę samej z Agrestem. – uśmiech na twarzy wadery jasno mi mówił, że to kolejna z jej cichych intryg, która miała połączyć mnie z jej stryjem. Westchnęłam cicho, ledwo zauważalnie.

- Pomogę ci z nim. Nymerio. – Skierował się do mnie i spojrzał na mnie uważnie, a ja prawie wzdrygnęłam się na ten pełen mocy, przeszywający wzrok. – Bardzo dokładnie wybadaj… znaczy się oprowadź naszego nowego przyjaciela.

Kiwnęłam głową rozumiejąc przekaz i od razu wyszłam z jaskini. Na zewnątrz czekał na mnie czarno-czerwony basior, który na mój widok od razu przybrał na pysku szelmowski uśmiech.

- Wybacz, że wcześniej się nie przedstawiłem – wypowiedział i złapał mnie za łapę, do której powoli zbliżył się jego pysk. W trakcie tego niesamowicie kiczowego momentu, nie spuszczał wzrok z mojej twarzy. Nawet powieka mi nie drgnęła. Nie mogłam wyjść z podziwu, że tak dzielnie to zniosłam. - Mów mi Enkas, mógłbym poznać Twoje imię ?

- Nymeria. – odpowiedziałam zabierając mu swoją łapę. – Mam Cię oprowadzić po okolicy i pomóc znaleźć miejsce do spania. – powiedziałam od razu.

- No to chodźmy. A może po drodze coś dla Ciebie upoluje? – spytał wysyłając mi po raz kolejny ten sam uśmiech.

- Jadłam już. Dzięki. – odparłam nawet na niego nie patrząc. – Jaką część naszej watahy najbardziej ci odpowiada na jaskinię? Plaża? Las? Góry? A może stepy? – tym razem spojrzałam na niego i gdy on się zastanawiał, wysłałam nikłą wiązkę ognia, która lekko musnęła jego głowę. Musi być jakiś sposób…. Muszę się jakoś do niego dostać.

<Enkas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz