piątek, 9 kwietnia 2021

Od C6 CD Valo - "Wilcze serce"

Przyjrzałem się postaci ogromnej…wilczycy. Gdy zobaczyłem ją na otwartym terenie nie poznałem w niej już niedźwiedzia, a to głównie ze względu na ogon i kolory futra, niepodobne do niedźwiedzich atrybutów. Spuściłem wzrok na srebrny, drobny przedmiot, który wilczyca trzymała na płaskiej łapie. Wyglądało to jak śrubka z mojej protezy. Niepewnie wyciągnąłem łapę po zgubę i przykręciłem ją sobie z powrotem do nogi. 
- C6 jestem.- Rzuciłem z podejrzliwością w głosie. Skąd ona miała tę śrubkę?
- Valo, miło cię poznać.- Odpowiedziała, lecz jej bezemocjonalny ton nie wskazywał na większą, niż tego wymagała grzeczność, życzliwość. 
- Słuchaj, mam tu ważną rzecz do roboty, dzięki za śrubę i w ogóle, ale już mnie tu nie ma.- Mówiąc to, stawiałem już powolne kroki w tył.
- Co masz do zrobienia?- Zapytała ze spokojem Valo.
- Okraść ludzi, kto by ich tam szanował.- Odburknąłem sarkastycznie i spojrzałem w kierunku rzeki. “Na pewno nie tą bandę wieśniaków spod baraniej budy.”
- Nie powinieneś się zbliżać do siedlisk ludzkich, zastrzelą cię.- Ton, z jakim to powiedziała nie miał w sobie zbyt wiele z przejęcia moim losem, więc odebrałem to raczej jako naganę. 
- Mnie? nigdy! Jeśli już to ja zastrzelę ich.- Parsknąłem, podnosząc łeb jak najwyżej.- Jestem mistrzem skradania, nikt mnie nawet nie przyuważy. Naprawdę już pora, nie chcę zostawać w nocy na mrozie. Da svidaniya misiu!
I pobiegłem wzdłuż rzeki, zostawiając niedźwiedzicę (jak sobie ją w głowie przezwałem) pod różanym wodospadem. Jednak, gdy po pewnym czasie odwróciłem się, usłyszawszy kroki, zobaczyłem ją parenaście metrów za mną.
- Dlaczego za mną chodzisz?
- Jesteś głupcem, że rwiesz się na pewną śmierć. Jak cię zabiją, pochowam cię jak należy. 
Łypnąłem na nią oczami, z których kipiała irytacja. 
- Prędzej ciebie ktoś ustrzeli, widać cię z kilometra na polanie...
- Każdego widać z kilometra na płaskiej przestrzeni.
- Ale ciebie bardziej.- Mruknąłem jeszcze bardziej poirytowany.- Daj mi pracować.
Natknęliśmy się na zwalone drzewo, które pomogłoby przeprawić się przez wartki nurt. Wskoczyłem na porośniętą mchem korę i ruszyłem jak po moście. Valo, zrobiła to samo, ale pod nią drzewo skrzypnęło donośnie i lekko zsunęło się w dół rzeki. Pomimo tego wilczyca zdążyła przeskoczyć na drugą stronę, zanim kłodę porwała woda.
- Naprawdę myślę, że to beznadziejny pomysł. Przynajmniej się gdzieś ukryj, albo nie idź za mną do samej wioski. Przemknę się do stodoły albo chaty i podkradnę trochę koców, i już mnie nie ma.
- Narażasz się dla paru koców? 
- To są bardzo ważne parę koców. Pomogą mi dotrwać do wiosny. Wiem, że puszystych mróz nie dotyczy, więc i tak nie zrozumiesz biednego wilczka i jego problemów.- Zacząłem kierować się w kierunku ludzi.
- Jesteś w stanie oddać życie dla tych paru strzępek płótna?- Wyrecytowała to pytanie wyjątkowo posępnie, jakby miało być rzeczywiście moim wyrokiem. Zatrzymałem się w pół kroku.
- Nie mam wyjścia Valo. Nie powstrzymasz mnie, nieważne, ile razy powiesz słowo ,,śmierć”. Chyba, że dasz mi się ostrzyc na puchaty kocyk.
(Valo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz