Pamiętam to tak, jakby to było wczoraj. Ciepły uśmiech mojej mamy, śmiech mojego rodzeństwa i ten surowy wyraz pyska ojca. Wszystko to zostanie w mojej głowie na bardzo długo czas. Pamiętam również piski bólu, krew, martwe ciała i mord w oczach wojowników. Widok straszny, ale prawdziwy. Może zacznę od początku. Moją matką jest Fire. Najlepsza wojowniczka Watahy Ognia. Nie było lepszej od niej. Mój ojciec? Chciałbym móc go nie pamiętać. Dlaczego? Zaraz wam opowiem. Moim ojcem jest alfa Watahy Krwi, Diablo. Jego mroczne imię idealnie odzwierciedla jego zachowanie. Diablo napadł Watahę Ognia w najmniej oczekiwanym momencie. Wataha ta broniła się ostro. Niestety przegrała. Moja matka była jedną z nielicznych, które przeżyły. Diablo był oczarowany jej urodą. Postanowił więc mieć ją tylko dla siebie. Fire nie była z tego faktu zadowolona. Wręcz przeciwnie. Miała ochotę rzucić się basiorowi do gardła. Diablo jednak wiedział jak zmniejszyć moją matkę. Wilki Krwi muszą spożywać krew. Niestety nie taką zwykłą, a wilczą. Brzmi strasznie, prawda? Niestety taka jest prawda. Dla innych wilki jest to rzecz okropna, straszna, a dla Wilków Krwi to sposób na życie. Gdy Wilk Krwi nie pije krwi od dłuższego czasu może zachorować, a nawet umrzeć. Bolesna prawda. Na samą myśl o tym dostaje ciarek. Płynie we mnie krew moich przodków, którzy należeli do tejże watahy. Czyli całkiem możliwe, że ja również będę potrzebował wilczej krwi. Wracając. Moja matka zaszła w ciążę z Diablem. Gdy się o tym dowiedziała, chciała skończyć swój żywot. Jednak Diablo jej na to nie pozwolił. Trochę czasu później na świat przyszły aż trzy szczeniaki. Fire wraz z Diablo nadali im następujące imiona: Ryan, Bryan i Ksenia. Byli trójką trudną do rozdzielenia. Wszystko robili razem. Nie ważne co to było. Fire po urodzeniu zaczęła się inaczej zachowywać. Zrozumiała, że ciągle buntowanie się może się źle skończyć dla jej małych. Dlatego postanowiła walczyć w duchu. Jakiś czas później na świat przyszedłem ja oraz mój starszy brat Miko. Ta sytuacja znów zaburzyła spokój mamy. Pamiętam jej łzy i smutek. Nie chciała byśmy cierpieli prze nią. Chciała dla nas jak najlepiej.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz