Gdy nasze śmiechy dobiegły końca wyszliśmy z jaskini. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Trochę trudno było nam się poruszać w śniegu, ale jakoś dawaliśmy radę. Wędrówka nie należała do łatwych, ale była dość przyjemna. Miło spędzało mi się z nim czas. Zauważyłam, że przy nim się znacznie otworzyłam. Częściej się śmiałam i uśmiechałam. Coraz częściej czuła się tak jakoś dziwnie. Nie byłam w stanie określić jak dokładnie. Było to dla mnie nowe, nieznane.
- Jak ci się spało?- spytałam chcąc nawiązać jakąś rozmowę.
- Dobrze, a tobie?
- W miarę dobrze. Było trochę zimno.- odparłam. Lekko się zarumieniłam na wspomnienie sytuacji z ostatniej nocy. Odwróciłam pyszczek tak by nie było tego widać.
- Aisu?
- To nic. Po prostu coś zauważyłam.- skłamałam. Basior spojrzał na mnie pytająco. Pewnie nie wie o tym co wczoraj zaszło. Może to i lepiej. Nagle potknęłam się i wpadłam w zaspę. Śnieg pokrył mnie całą. Wydostałam z zaspy moją głowę. Usłyszałam śmiech. Odwróciłam się w stronę śmiejącego się Conquesta.
- Widzę, że jesteśmy do siebie w czymś podobni.
- Tak. Uwielbiamy wpadać w zaspy.- odparłam śmiejąc się. Conquest pomógł mi się wydostać z zaspy.
- Dziękuję- odparłam z uśmiechem.
- Nie ma za co.- odparł. Dalej szliśmy już w ciszy. Jakoś nie miałam pomysłu jak nawiązać rozmowę.
< Conguest? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz