Nastał nowy dzień. Mimo niewielkiej warstwy śniegu, oraz mroźnego powietrza, które szczypało w oczy i nos, zza chmur przebijało się słoneczko. Suchość w mym gardle sterując moimi łapami doprowadziła mnie nad strumyk. Fantastycznie, nie był zamarznięty.
Po napiciu się kojącego dla suchego pyska płynu, w tafli wody dostrzegłem swą nową znajomą - Aisu.
- No proszę. Widzę, że znów się spotykamy. - odparłem.
- Cześć. Jak ci minęła noc? - zapytała wadera sennym głosem.
- Dość dobrze, a Tobie? - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym ziewnąłem.
- Także - Aisu odwzajemniła uśmiech.
- To co? - przeskoczyłem strumyk, aby znaleźć się obok wadery, która spojrzała na mnie pytająco.
- Jakie pomysły na spędzenie dzisiejszego dnia? - uśmiechnąłem się szeroko.
- Proponuję zacząć od śniadania.. - Aisu oblizała się.
- Dooobry pomysł - zaśpiewałem.
Ruszyliśmy truchtem przed siebie, wciąż węsząc za bażantami. Daleko szukać nie musieliśmy, a zwierzyna kompletnie nie zdawała sobie sprawy z naszej obecności. Polowanie zakończyło się sukcesem, a posiłek nasycił nasze głodne brzuszki.
Położyłem się na plecach w ramach ukazania "jestem pełen, czas na drzemkę". Aisu popatrzyła na tę scenę z wielkim uśmiechem.
< Aisu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz