Wychodząc na polowanie, druga wadera, która przybyła, musiała nas opuścić. Ponoć coś nagłego i ważnego wypadło jej i odeszła nieco przygaszona. Tak właśnie szłam z dwójką rodzeństwa, które zagadywało na neutralne tematy, aż w końcu Wrotycz się odezwał.
-Nie to, że podsłuchiwałem- zaczął, co zaraz wadera idąca obok posłała mu surowe spojrzenie,- ale gdy Mundus pytał cię o pełne imię...
-Chodzi o Caeldori Hime?- Spytałam się o dziwo zwyczajnym tonem głosu, co zaskoczyło ich, zaraz skupiłam ich uwagę na sobie. Zawahałam się, opowiedzieć im o sobie? W odpowiedzi kiwnął głową a Palette na razie tylko się przysłuchiwała.- To w sumie moje pełne imię ale wolę samo Caeldori.
-Skąd tytuł Hime?- Spytała się trójogoniasta dając znać, żebyśmy usiedli. Widząc moje zmieszanie, dodała- nie musisz mówić wszystkiego. Ot, zwykła ciekawość.
-W sumie lepiej, że to my cię pytamy. Koleżanka z wcześniej jeszcze zrobiłaby przesłuchanie- rzekł Wrotycz mając na myśli tą waderę z wczoraj i dziś.
-Macie ochotę tego słuchać?- Spytałam niepewnie, jednak ci kiwnęli głowami. Westchnęłam i zaczęłam starannie dobierając słowa, by mogli zrozumieć to, co zaraz im przekaże.- Mówiąc najprościej, tytuł wziął się z tego, że wyszłam na świat z Królewskiego Kwiatu.
Palette patrzyła na mnie zaciekawiona, Wrotycz chyba trochę się zgubił bo cały czas we mnie się wpatrywał, aż bałam się czy mruga i nawilża oczy.
-Dosłowne znaczenie dziecka kwiatów?- Zażartowała wadera, na co lekko się uśmiechnęłam.
-Coś w ten deseń. W moich rodzinnych stronach, wszyscy rodzimy się z Kwiatów. Para kochająca się i chcąca mieć kolejne pokolenie, łączy się w taki, dajmy na to, jeden Kwiat lub więcej. Chociaż sami wówczas umierają, ich dzieci przychodzą na świat wkrótce, wówczas wszyscy się radujemy.
-O tej rasie jeszcze nie słyszałam. Możesz opowiedzieć więcej?- Zapytała życzliwie nowa znajoma. Jej brat nie powiedział nic, dalej się we mnie wpatrywał.
-Co do tego tytułu... Czasami zdarza się, że powstaje rzadka odmiana, nazywana Królewskim Kwiatem, urodzony wilk z takiego typu automatycznie dostaje królewskie miano.
-Czyli można ująć, że jesteś księżniczką tego zgromadzenia.
-Tak- potwierdziłam czując lekkie zakłopotanie.
-To znaczy, że miałaś predyspozycje do władania innymi?
-Nie!- Odparłam szybko po czym zaraz trochę ściszyłam głos.- Nie mamy przywódcy, tylko coś jakby starszyznę. Starsze wilki zajmują się młodszymi, taka harmonia. Zresztą, w moim i 3 następnych miotach przy których uczestniczyłam, było łącznie 10 królewskich wilków. Tytuły po prostu oznaczają, że trafiliśmy na świat z niespotykanego Kwiatu, czasami też mówią, że mamy jakieś moce. Nie zdarzają się zbyt często, tylko czasem w królewskich odmianach- mówiąc to, spojrzałam w dół jak figlarny bluszcz zaczął mnie łagodnie oplatać, niczym łaszący się kot. Odchrząknęłam nie czując się zbyt pewnie.- Czy mogę na razie przestać mówić? Niezbyt...
-... lubisz o sobie opowiadać- dokończyła znowu wadera.- Nie ma problemu. To może wrócimy do kwestii polowania?
-O-och- przypomniałam sobie o tym.- Mogę obserwować was z daleka?
-Źle się czujesz?- Zapytał natychmiast Wrotycz. Uciekłam wzrokiem.
-T-to nie to. Nie lubię brać bezpośredniego udziału... I nie umiem polować- dodałam po chwili już bardziej mamrocząc. No co? Nie umiem polować i jest mi z tego powodu przykro/wstyd.
< Wrotek? Kwiatuszek to typ pacyfisty XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz