Mimo chęci obserwacji nowych znajomych podczas polowania, źle się z tym czułam na duszy. W ofierze widziałam stworzenie mające przed sobą jeszcze długie życie, które zaraz zostanie zerwane niczym mały kwiatek przez nieostrożnego idącego wędrowca. Dla niego to nic, kolejna roślinka.
Zacisnęłam powieki i wolno się wycofałam się ku skromnemu skupisku drzew. Tam usiadłam biorąc głębszy wdech i starałam się skupić zmysły, zwłaszcza słuchu na czymś innym. Nie ruszając się, w którejś chwili usłyszałam cichy szelest. Po otwarciu oczu, niecały metr od siebie ujrzałam zająca. Był młody, z oczu biła mu desperacja. Czy i on szukał pożywienia?
-Nie bój się przyjacielu- szepnęłam.- Pomogę ci.
Wolny ruch długiego ogona ku stworzeniu, nagle wyrósł krzak, którego pędy bogato rozwinęły się na ziemie, gdzie jeszcze chwile temu leżał śnieg. Nastawił uszy, ruszając noskiem podczas badania tego krzaczka.
-Nie zrobię ci krzywdy. Zjedz śmiało.
Uszaty chyba wyczuł, że naprawdę może spokojnie podejść, ponieważ zaraz zaczął zjadać przywołane dobrodziejstwa. Po ponad minucie cofnął się spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się.
-Do zobaczenia mały.
Zastrzygł uszami i pokicał z wielką prędkością ku swemu celowi. Dobrą chwilę później usłyszałam kroki, więc pewnie rodzeństwo wrócili z polowania. Wyszłam im na ponowne spotkanie, chyba mnie szukali.
-O, tu jesteś- odezwała się Palette.- Skoro znowu jesteśmy razem, zanieśmy jedzenie do jaskiń.
Bez słowa, ruszyliśmy. Zamiast rozmowy, wolałam obserwować i słuchać ich, próbując określić poziom zżycia się brata z siostrą. Na tyle, ile zdążyłam zauważyć, byli bardzo blisko z sobą...
Pod jaskiniami, dowiedziałam, że znaleziono 3 różnej wielkości jaskinie, z których mogłam sobie wybrać swoją. Od razu podeszłam do małej, wiedząc, że ta będzie moja. Właściwie to gdy tamci poszli zanieść pożywienie, ja weszłam do siebie, gdzie momentalnie rozkwitnęło całe mnóstwo kwiatów. Czując ciepło w sercu, radośnie wyszłam i znowu spotkaliśmy się w trójkę. Wadera zwróciła się do brata.
-Wrotycz, mógłbyś pokazać Caeldori resztę terenów?
< Wrotycz? >
Zacisnęłam powieki i wolno się wycofałam się ku skromnemu skupisku drzew. Tam usiadłam biorąc głębszy wdech i starałam się skupić zmysły, zwłaszcza słuchu na czymś innym. Nie ruszając się, w którejś chwili usłyszałam cichy szelest. Po otwarciu oczu, niecały metr od siebie ujrzałam zająca. Był młody, z oczu biła mu desperacja. Czy i on szukał pożywienia?
-Nie bój się przyjacielu- szepnęłam.- Pomogę ci.
Wolny ruch długiego ogona ku stworzeniu, nagle wyrósł krzak, którego pędy bogato rozwinęły się na ziemie, gdzie jeszcze chwile temu leżał śnieg. Nastawił uszy, ruszając noskiem podczas badania tego krzaczka.
-Nie zrobię ci krzywdy. Zjedz śmiało.
Uszaty chyba wyczuł, że naprawdę może spokojnie podejść, ponieważ zaraz zaczął zjadać przywołane dobrodziejstwa. Po ponad minucie cofnął się spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się.
-Do zobaczenia mały.
Zastrzygł uszami i pokicał z wielką prędkością ku swemu celowi. Dobrą chwilę później usłyszałam kroki, więc pewnie rodzeństwo wrócili z polowania. Wyszłam im na ponowne spotkanie, chyba mnie szukali.
-O, tu jesteś- odezwała się Palette.- Skoro znowu jesteśmy razem, zanieśmy jedzenie do jaskiń.
Bez słowa, ruszyliśmy. Zamiast rozmowy, wolałam obserwować i słuchać ich, próbując określić poziom zżycia się brata z siostrą. Na tyle, ile zdążyłam zauważyć, byli bardzo blisko z sobą...
Pod jaskiniami, dowiedziałam, że znaleziono 3 różnej wielkości jaskinie, z których mogłam sobie wybrać swoją. Od razu podeszłam do małej, wiedząc, że ta będzie moja. Właściwie to gdy tamci poszli zanieść pożywienie, ja weszłam do siebie, gdzie momentalnie rozkwitnęło całe mnóstwo kwiatów. Czując ciepło w sercu, radośnie wyszłam i znowu spotkaliśmy się w trójkę. Wadera zwróciła się do brata.
-Wrotycz, mógłbyś pokazać Caeldori resztę terenów?
< Wrotycz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz