Otarłam kąciki oczu z lekkim uśmiechem.
-Masz rację... Wiesz co? Mówiąc to, przypominasz mi trochę Ajtrę, która opiekowała się mną. W chwilach zwątpienia potrafiła coś podobnego powiedzieć.- Przekrzywiłam głowę zamyślona.- Chyba dlatego tak łatwo przychodziło jej to. Astelle miała na to ogromny wpływ, chyba sama to mówiła.
-Kto?- Zapytał nieco głucho basior zatrzymując się w pół kroku. Spojrzałam na niego na tyle zdumiona, że zapomniałam o powstrzymywaniu się przed nawiązywaniem kontaktu wzrokowego.
-Hm? O co chodzi?
-Powtórzysz ostatnie imię?
-Astelle? O nią chodzi? Co się stało?
-Może to tylko zbieżność imion...- Mruknął.- Znałaś ją?
-Nie bezpośrednio- zaczęłam z wolna.- Tylko z opowieści Ajtry. Z tego co mi mówiła, była jej jakby mentorką. To mało spotykane, bo była... Półkwiatem? Chyba tak to można nazwać. Ktoś z rodziców nie był Kwiatem. Może przez 3 miesiące były blisko, potem odeszła.
-Jak.. Jak wyglądała?
-Białe włosy, złote oczy i różowo-czarna sierść. Znaczy się Ajtra była szczeniakiem i więcej nie powiedziała.
-Jesteście spokrewnione?
-Astelle, Ajtra i ja? Nie. Jesteśmy z innych pór miotu i pochodzeń. Astelle chyba była z dwa mioty przed Ajtrą, ja w pierwszym w czasie dorosłości Ajtry. Jedyne pokrewieństwo to jakby chowanie nas i czysto sąsiedzkie... Czemu pytasz?- Spytałam zaalarmowana widząc jego chmury bólu w oczach.
-Astelle była moją matką. Zmarła niedawno- rzekł głucho. Zakryłam łapami pyszczek z czystym przerażeniem w oczach.
-P-przepraszam! Nie chciałam!- To pewnie nic nie dało. Przywołałam mu świeży ból po stracie rodzica. Momentalnie pociekły mi łzy.
< Wrotuś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz