– Tak, masz rację – westchnąłem, na chwilę odrywając wzrok od wadery i spoglądając w niebo.
Po raz pierwszy od tak dawna czułem ten wszechogarniający spokój, który kiedyś towarzyszył mi na każdym kroku. Przysięgam, gdyby w tamtej chwili ktoś na mnie napluł, nawet by mnie to nie obeszło. Opuściły mnie resztki adrenaliny, która nie pozwalała mi pozbierać myśli jeszcze parę godzin wcześniej. Jeszcze nigdy zmęczenie i ból mięśni nie cieszyły mnie tak bardzo. Wszystko wracało do normy, ale nie to przecież cały czas próbowałem osiągnąć.
Ale czy to był dobry moment? Nie, żebym wcześniej jakoś specjalnie krył się z moimi uczuciami, ale może powinienem poczekać, aż wszystko się poukłada? Nie, nie mogłem dłużej tego odwlekać. Co do tej pory mi z tego przyszło?
Powiew chłodnego wiatru przypomniał mi o rzeczywistości. Poczułem na nosie coś zimnego i dopiero wtedy dostrzegłem, że pada śnieg. Wróciłem myślami do dnia, gdy jeszcze jako szczenięta bawiliśmy się w lesie i nieco pomogłem powstać podobnej scenerii. Życie nie zawsze układa się po naszej myśli, czasem trzeba popchnąć je nieco w dobrym kierunku.
– Palette – zacząłem, czekając chwilę, aż wadera na mnie spojrzy. – Skoro już o życiu mowa, z chęcią spędzę swoje u twojego boku, jeśli tylko mi na to pozwolisz.
< Paluś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz