Nie zważając na krzyki Gai, chwyciłem ją i wybiegłem z jaskini.
Przed jaskinią ujrzałem zziajanego Telera.
- Co się stało?! - krzyknąłem przerażony, widząc że Teler jest cały zakrwawiony
- Oni tam zostali... - wydyszał
- Kto? - jęknąłem
- Samanta, Narcyz... Alcia...
- A Rozalka?
- Gdzieś pobiegła.
Pędem wróciliśmy do mojej jaskini rodzinnej. To co zobaczyliśmy było straszne: Mama leżała w kałuży krwi... nie wiedzieliśmy czy jeszcze żyła... Narcyz resztkami sił odganiał sforę psów od mamy (było ich około sześć). Alcia i Storczyk siedzieli w kącie i trzęsąc się ze strachu próbowali obronić się przed pięcioma innymi psami. Ja i Teler przyłączyliśmy się do Narcyza a Gaja do Alci i Storczyka. Nagkle do jaskini wbiegła Rozalka, trzymając zwitek ziół leczniczych. Wśród zamieszania przebiegła przez jaskinię i zatrzymała się obok mamy.
<Gaju?>
<Gaju?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz