Wraz z postanowieniem Oleandra, wszyscy skierowaliśmy się z powrotem na biesiadę, gdzie wszyscy na nasz widok wydali z siebie zadziwiający okrzyk radości. Gdy część usiadła, druga została porwana w rozmowy i tańce. Dalej pozostała dwójka odmawiała na coraz to następne utwory, dlatego wypadałoby pomaczać swoje palce w tym. Nawet nie musiałam nic mówić, co samotne i atrakcyjne wadery z WWN zaraz znalazły się przy naszych gościach. Zdawały się nabyć nadzwyczajną siłę, ponieważ dałabym sobie skleić ogony, że one ich jakby wytargały na parkiet kuszącymi spojrzeniami. Muzyka nabrała tempa, tym razem to moi rodzice wyskoczyli na środek robiąc furorę. No no no, oboje się nieźle ruszali, przyznałam to z dumą w sobie.
Zerknęłam kątem oka w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała tutejsza para przywódców. Znikli. Ktoś mnie w tej samej chwili złapał łagodnie za ramię ale ten ruch poznałam bez wahania. Obróciłam się i posłałam ojcu słodki uśmiech.
-Ojciec z córką nie zatańczy? To byłby grzech- powiedział teatralnie.
-Zważywszy na to, jak on śmiga po parkiecie ze swoją małżonką- odparłam tak samo na co oboje się roześmialiśmy.- Własnie, gdzie mama?
-Chwila przerwy- puścił mi tata oczko. Zaraz wskoczyliśmy między tańczącymi. Inne wilki widząc nasze kroki taneczne, cofali się o kilka kroków wstecz. Nie dlatego, że chciały przeżyć czy też uniknąć nabycia nowych urazów, po prostu wymiękali przy nas, nieskromnie mówiąc. Gdzieś na boku śmigła mi wkrótce sylwetka tańczącego Oleandra z Kamą, widocznie i on podchwycił pomysł.
-Odbijamy!- Zachichotała Kama może minutę po tym widoku.
-Wedle życzenia- uśmiechnął się ciepło ojciec przejmując za partnerkę moją przyjaciółkę.
-Wszystko pod kontrolą- powiedziałam ściszonym głosem tak by nowy partner, biały władca usłyszał. Kiwnął niezauważalnie głową.
< Oleander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz