Canay spojrzał z uśmiechem na wilczycę.
- To bardzo dobrze, że nie chcesz wiedzieć. - Powiedział i szturchnął wilczycę, a ta mało nie wpadła w zaspę śniegu. Szybko owinął ją w tułowiu ogonem i przybliżył do siebie. - Widzisz jaki ja pomocny jestem.
- Własnie widzę. - Mruknęła wyswabadzając się z uścisku i idąc dalej przed siebie.
- Och, nie dąsaj się moja miła. Chcę ci chociaż trochę umilić to oprowadzanie mnie po terenach tej zacnej watahy. Tylko interesuje mnie jedno... - Powiedział nieco ciszej zerkając na wilczycę. - Wiesz, że się nie zgubię, a jednak postanowiłaś mnie oprowadzić. Czyżbym miał to odbierać w jakiś konkretny sposób? - Spytał z zawadiackim uśmieszkiem na pysku.
- Jeszcze czego... Chciałbyś... - Prychnęła wilczyca przewracając oczami
- Nie zależy mi na tym jeśli to cię interesuje. Raczej jestem typem wolnego strzelca czy jak to się tam na to mówi. W końcu związek to obowiązek, a ja za obowiązkami nie przepadam. Ty za to chyba je wprost uwielbiasz.
- Czemu tak twierdzisz? - Spytała nie rozumiejąc o co chodzi nowemu.
- Ponieważ alfy ci coś tam zleciły i ty od razu lecisz to zrobić, oczywiście rozumiem to doskonale, że jesteś sumienna i takie tam... Ale czy nigdy nie miałaś ochoty to na chwilę odłożyć i zająć się czymś... Fajnym? - Spytał idąc obok wilczycy i rozglądając się po okolicy
- A czy moja odpowiedź ma jakieś większe znaczenie?
- Nie. - Odpowiedział wilk kiwając delikatnie łbem w zamyśleniu. - To jest tylko czysta ciekawość.
- To się nie interesuj. - Powiedziała idąc przed siebie w nieokreślonym kierunku.
- Uuu... Jak groźnie. - Stwierdził wilk śmiejąc się widząc wyraz pyska wilczycy. - Robisz przeurocze miny... I wiem, że ci przeszkadzam w twoim bardzo ważnym zadaniu, ale na prawdę nie musisz mnie oprowadzać jeśli tego nie chcesz.
- To idź sobie. - Powiedziała wilczyca kompletnie bez humoru.
- Bym to zrobił, ale jakoś mi się nigdzie nie śpieszy. Nie mam nic do roboty, a chętnie ci potowarzyszę jak będzie okazja to może ci pomogę, ale nie jestem pewny czy będzie mi się chciało miewam tak jak ty wahania humoru, koleżanko.
- Nie mam wahań humoru, kolego. - Powiedziała wilczyco podkreślając wyraźnie ostatnie słowo.
- O la la widzę, że dostałem awans... A co do humoru to masz wahania od czasu gdy dostałaś zadanie od alf.
- No i? - Spytała wilczyca jednym ruchem głowy, odrzucając włosy do tyłu.
- I zastanawiam się co to za zadanie mogli ci dać, że stałaś się jakaś taka nieco markotna. Z początku znajomości bardziej mi się podobałaś.
~Palette? Wybacz, że tak długo ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz