-Palette, jak myślisz z tymi światełkami? Same kolorowe dać?- Zapytała się pewna wilczyca z mojego drugiego domu.
-A jakie masz?- Zapytałam podchodząc bliżej i spoglądając na nią. Biedna wydawała się, jakby lada chwila miała się rozpłakać, cała wręcz dygotała. Jakoś rozpostarła wiele opcji i spojrzała z niemym błaganiem o pomoc w oczach. Uśmiechnęłam się ciepło do niej.- Myślę, że te ciepłe żółte dać nad stołami a te- wskazałam łapą- nad częścią zabawy. Kolorowe będą w porządku tylko nad tańcami, a jednolite nad jedzeniem, żeby nie było oczopląsów.
-W porządku.
-Chcesz, żebym ci pomogła?- Zapytałam się a tej oczy rozbłysły.
-Jeśli masz czas i chęć, to będę wdzięczna... Albo nie! Powiedz mi po prostu, gdzie i jak pozawieszać.
-Jesteś pewna?
-Tak!
-Dobrze, to widziałabym to tak- po czym zaczęłam jej obszernie tłumaczyć wskazując na poszczególne miejsca. Wadera co chwila kiwała głową na znak, że rozumie i zapamięta.- Na pewno sobie sama poradzisz?
-Może jednak przyda się pomoc na wysokości- wyznała po dłuższej chwili. Zaraz jednak jej znajomy podszedł słysząc część z rozmowy.
-Mogę w tym pomóc. Młoda alfo- kiwnął głową na znak powitania,- czy jest z czymś jeszcze problem?
-Wystarczy po prostu Palette- uśmiechnęłam się lekko.- Jak poradzicie sobie ze światełkami to zobaczę, muszę jeszcze obskoczyć pozostałe grupy. Ale w razie problemów wiecie, gdzie mnie szukać.
-Na pewno. Dzięki Palette!- Pomachała mi już spokojniejsza wadera. Mogłam spokojnie udać się do ostatniej grupy dekoracyjnej i konstrukcyjnej. Jak się okazało, wystarczyło tylko spojrzeć na ustawienia elementów dekoracyjnych, tych większych i mniejszych ale wszystkie były okazałe. Konstruktorzy wykonali kawał dobrej roboty, stoły były wielkie i długie, podesty do tańca i do występów zgodne z wymiarami. Podczas ostatnich obchodów natknęłam się na alfy, które po dokładnych oględzinach wychwalali nas pod względem organizacyjnym. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, dlatego wszyscy poszli się przygotować. Ja sama podczas rozczesywania bujnych włosów i dodania w nie małego kwiatka, pomówiłam sobie z Goth'em. Udało mi się go przekonać, że dzisiejszej nocy muszę się zachowywać bez wzbudzania podejrzeń, czyli też rozmawiać i bawić się z basiorami w ramach gry tych Cieni. Bardzo opornie się zgodził ale i tak miał mieć oko na mnie. Wybiła szukana godzina, wszyscy zaczęli się schodzić z obu watah na stworzony przez nas plac. Niemal wszystko czekało. Obie pary alfa ustawiły się pośrodku zgromadzenia wygłaszając przemowę o pierwszej tego typu imprezie połączonych watah. Niespodziewanie zwrócili się do mnie o wyjście. Szlachetnym krokiem podeszłam.
-Podziękowania kierujemy zwłaszcza do Palette, która zajęła się organizacją tego przedsięwzięcia! Oddajemy teraz jej głos!- Zawołał Oleander. Kiwnęłam mu głową.
-To nie tylko moja zasługa ale tych, którzy chcieli pomóc. To wam, moi drodzy, należą się gromkie brawa!- Powiedziałam wesoło głośno, na co wszyscy zaczęli bić brawa. Kiedy ucichli, zawołałam radośnie- oficjalnie uważam tą noc zabaw za rozpoczętą!
Wszyscy zaczęli się wydzierać radośnie, po czym otworzyliśmy zabawę pierwszym tańcem, w wykonaniu alf. Po nim wszyscy usiedli na pierwszy posiłek tego wieczora a potem już rozpoczęły się wielkie tańce. Pary alfa raczej częściej były przy stołach dyskutując niż tańcząc ale jak wkraczali do akcji to wszyscy ustępowali im miejsca. Ja krążyłam przy muzyce ale utrzymywałam kontakty z siedzącymi. Można było powiedzieć, ze prowadziłam ten wieczór, coś sporadycznie ogłaszając ku radości innych. I wówczas... Znaczące wycie z północnej strony. Zaraz kilkoro strażników przyprowadziło tą grupę Cieni.
-Proszę państwa!- Zawołałam gromko- wygląda na to, że mamy gości! Powitajmy ich!
Wszyscy zaczęli wiwatować kiedy oni szli ku oczekujących nich alf. Wymienili się cicho uprzejmościami i zasiedli obok nich. W tym czasie trwał koncert ochotników. Gdy jedna z naszych wader skończyła skoczną piosenkę, ja zajęłam jej miejsce po wymianie znaczących spojrzeń Oleandra. Był to znak, że mam działać. W myślach poprosiłam Goth'a o efekty dodatkowe, by wzbudzić jeszcze większy szał, zwłaszcza przy tańcu. Nikt się nie domyślił, że ta pieśń była symboliczna. Zaczęła się.
(ruchy taneczne niemal identyczne jak w piosence)
Chociaż śpiewając ją i tańcząc patrzyłam na wszystkich to wewnętrzną uwagę skupiłam na przybyszach.
"Otaczająca ciemność nazywasz domem....*"
Pozwoliłam się ruszać według instynktu, czując jak wokół mnie lewituje woda. Z tymi słowami, moc przybrała na sile.
"...Zaśpiewaj ze mną pieść o podboju i losie..."
Gwałtowny obrót a po nim niby ukłon, uniesie i rozłożenie łap, zawsze mi ten krok się podobał.
"...Noc niszczy dzień..."
Można by rzec, że piosenka obrazowała częściową sytuację watah... i moją. Ale czułam, ze ta będzie właściwa, tak po prostu.
"...Zagubiony w myślach sam."
Chociaż sam tekst się skończył, z radością oddałam się dalszym ruchom tańca, aż do samego końca utworu. Gdy muzyka zamilkła a ja stanęłam w bezruchu, zaraz zaczęły się dzikie wrzaski podniecenia i chęci o więcej. Wszyscy, absolutnie wszyscy bez wyjątku byli zachwyceni, ci co jedli mieli to do siebie, że jedzenie im wypadało z ust i ślinili się. Moi rodzice i alfy klaskali, bardzo im się spodobało. Oni byli odporni, zgodnie z własnym planem. Goście z kolei byli w ciężkim szoku czy pod głębokim efektem mojej magii. Zaraz zaczęli się wiercić i w tej grupie z alfami, poszli do ich jaskini. mam posłała mi znaczące spojrzenie. Odczekałam kilka minut i poszłam za nimi. Już kilka metrów przed wejściem słyszałam ich rozmowy.
-...I dlatego nasze zgromadzenie uznało was, że bez wstępnych testów możemy stać się sojusznikami- zakończył, pewnie długie wywody o przybyciu, ich alfa.
-Doprawdy?- Wręcz widziałam jak mój ojciec unosi brew w geście udawanego zdziwienia.
-Nie doceniliśmy was wcześniej, jest nam niezmiernie przykro- powiedział inny obcy wilk.
-Nie, to był nasz najnowszy test- przerwał mu przywódca. Zachichotałam w progu.
-Mi się jednak zdaje, że sprowadza was tu coś zgoła innego- odezwałam się wchodząc, przy czym skupiłam na sobie ich uwagę.
-A ty młoda damo, kim jesteś?- Zapytał ten alfa.
-Członkini Watahy Srebrnego Chara oraz druga młoda alfa Watahy Wielkich Nadziei, Palette- przedstawiłam się z lekkim dygnięciem.
-Nasz starszy syn z przyczyn wielkiej wagi nie mógł się dziś zjawić- uzupełniła mama. Tamci pokiwali głowami.
-Ach tak. Musze przyznać, że o młodych alfach obu watah, obiło nam się o uszy- powiedział grzecznie inny towarzysz. Ta, na pewno.- Ale co do tego, co powiedziałaś...
-Och, wiem naprawdę dużo- zapewniłam ich spokojnie. Moi przywódcy, w sensie obie pary, dali mi działać, jak było umówione.- Zatem dlaczego tak nagle zjawiacie się ze swoim przywódcą u nas i tak o, zgadzacie się na sojusz, który wcześniej odrzuciliście?- Zapytałam niewinnie.
-Doszliśmy do wniosku, że udowodniliście swoją siłę- odparł pewnie przywódca.-To był nasz test, jak zostało określone.
-A czy przypadkiem nie ma to związku z waszymi problemami?- Uderzyłam w sedno. Wilki od nas przysłuchiwały się w milczeniu, zresztą wiedzieli, ze wiem o wiele więcej, dlatego to ja miałam działać, sama. Tamci spojrzeli na siebie z przestrachem.
-Młoda alfo, co masz na myśli?- Zapytał jeszcze twardo ich alfa. Pozwoliłam sobie na chichot, nim zmieniłam ton na poważny.
-Przejdźmy na rzeczywiste tory. Wiem, że wasz jedyny sojusznik odwrócił się i wypowiedział wam wojnę, że osłabliście. Przybyliście w nadziei, że połączone siły obu watah was poratują, skoro wcześniej sami proponowali wam sojusz a teraz staliśmy się dużo bardziej potężniejsi. Wasze położenie jest wręcz żałosne- dodałam oschle. Nasi zachowali jakoś spokój bo wcześniej ich ostrzegłam, że mogę nie przebierać w środkach, tamci spanikowali. Alfa był wściekły.
-Jakim prawem tak się odzywasz do mnie?! I skąd to wiesz?!
-Zachowajmy spokój- odparowałam chłodniej. Zmieniłam ton na beztroski.- Wiem znacznie więcej niż sporo czy wy. Mam swoje źródła praktycznie wszędzie, więc nic mi nie umknie. Mam pewną wielką pomoc.
-Kim ty jesteś?- Syknął.
-Palette, młoda alfa WWN, powierniczka demona Goth'a- odpowiedziałam. Tamci zaraz spanikowali i spotulnieli. ich alfa nagle stracił całą pewność siebie, patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. Czyli to prawda, Goth był niesamowicie znany i obiektem powszechnego strachu z najgłębszych otchłani koszmarów. Nagle przybyli padli na kolana z płaczem w głosach.
-Błagamy o pomoc!- Zawył przerażony tym wszystkim ich alfa.- Młoda Palette! Pomóż nam!
-Zrobię to, co zostanie mi polecone od moich przywódców- powiedziałam robiąc krok w bok ukazując obie zaskoczone pary.
-Błagamy was o pomoc, szanowne alfy!
Spojrzałam na nic, teraz byli w ciężkim szoku przez ich reakcje.
-Zatem, jaka jest wasza wola?- Spytałam się, kierując pytanie zwłaszcza do basiorów. Teraz już od nich zależało. Miałam być ich informatorem o wszystkich dziedzinach, teraz mogłabym spokojnie wyjaśnić plany ataku. Czekałam teraz na ich zabranie głosu, podczas gdy tamci łkali o litość nad ich losem.
< Oleander, masz główne tory opka, reszta watahy niech opisze swoje wrażenia podczas zabawy! >
* tekst został przetłumaczony, częściowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz