Uśmiechnęłam się troszku złośliwie.
-No popatrz, jaką mamy zależność. Ja dostałam robotę do zrealizowania i przeszkadzałbyś mi trochę. Ale beze mnie się zgubisz- roześmiałam się cicho. Obróciłam się na łapie i już szłam- możesz ze mną iść ale nie plątaj się.
-Tak sobie pogrywasz?- Zapytał wyprzedzając mnie. Zatrzymałam się w przeciwieństwie do niego i znowu spadł z niewielkiej skarpy w śnieg. Wychyliłam się nieco nad wilkiem, aktualnie wygrzebującym się ze śniegu.
-Nie wiem czy miałeś okazje poznać zasady wycieczek ale nawet jeśli, to je przypomnę bo mogę. Najważniejsza bo pierwsza zasada: nie wyprzedzaj przewodnika bo źle skończysz- poinformowałam go czekając na wspomnianej skarpie.
-A jeśli mam inne plany i nie zamierzam się tyczyć wytycznych?- Warknął rozbawiony otrzepując się ze śniegu kiedy stanął obok mnie w końcu. Pochyliłam się ku niemu minimalnie.
-To musisz się liczyć z tym, że moje oprowadzanie będzie miało wiele przerw, podczas których będziesz miał bliskie spotkania, poznania, doznania, wstaw tu sobie dowolne inne słowo, z naturą- mruknęłam.- A znam wiele dobrych miejsc do takich wypadów, więc to działa na moją korzyść.
-Cwaniara- podsumował basior. Wzruszyłam ramionami.
-Mów sobie co chcesz, średnio mnie to obchodzi, co o mnie sądzisz.
< Canay? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz