Wadera szła przede mną, w innych okolicznościach sama bym trafiła, lecz w takiej śnieżycy byłam zmuszona na niej polegać. Nie rozmawiałyśmy ze sobą podczas drogi, może skończyły nam się tematy, a może bałyśmy się o to, czy nasze języki nie zamarzną. Szłyśmy dobre 30 minut, gdy spotkałyśmy innego wilka, Kama podeszła do niego i trąciła go nosem.
-Witaj bracie - powiedziała entuzjastycznie - Atarangi to jest Zawilec, Zawisiu to jest Atarangi, poznajcie się - spojrzała na basiora
Spojrzałam na niego wzrokiem bez wyrazu, był on średniej wielkości wilkiem o białym, lekko podpalanym umaszczeniu. Uwagę przyciągały jego anemiczne oczy.
-Cześć - mruknął niepewnie
-Cześć - odpowiedziałam szybko, nie miałam ochoty na dłuższą rozmowę. Śnieg sypał niemiłosiernie, wpadał do oczu i pyska.
-Gdzie idziecie? - zapytał cicho
-Chciała bym się spotkać z alfą - spojrzałam na waderę
-Ja ją podprowadzę - dodała wilczyca
-Pójdę z wami - spojrzał na pokryte śniegiem nagie drzewo - i tak miałem zamiar wrócić już ze spaceru
Ruszyliśmy ponownie, Kama nadal szła przodem, a jej brat - Zawilec podążał obok mnie. Nie minęło pięć minut, a staliśmy obok dość dużej jaskini.
-To tu - poinformowała mnie wadera
Odpowiedziałam jej skinieniem głowy i weszłam do środka. Poczułam ulgę gdy śnieg przestał wpadać mi do oczu.
-Witaj - mówił spokojnym głosem, podeszłam bliżej i skłoniłam się lekko.
-Witam - odpowiedziałam podnosząc głowę do góry
-Chciałaś mnie o coś zapytać? - mówił dalej
-Tak alfo, chciałam zapytać, czy jest dla mnie jakieś zadanie? Związane z moim stanowiskiem? - patrzyłam na białego basiora i czekałam na odpowiedź
( Oleandruś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz