- Może coś wymyślę - stwierdziłem, podchodząc bliżej ściany.
Intensywność zapachu róż przyprawiała mnie o ból głowy. Dotknąłem jednego z kwiatów. Dosłownie się rozsypał, ale zanim pomyślałem choć o świętowaniu, na jego miejscu pojawiły się dwa nowe.
- Mówiłam przecież - westchnęła Paletka.
- Wystarczy usunąć je wszystkie za jednym razem. Wtedy nie będą miały z czego odrastać.
A więc plan B. Po raz kolejny podziękowałem w duchu, że los zesłał mi Shino. Co ja bym bez niego zrobił? No nic bym nie zrobił, nie oszukujmy się.
Przemieniłem się, starając się jednocześnie całą uwalnianą energię skierować na róże. Tak jak podejrzewałem - udało mi się je zniszczyć, jednak pozostawiły po sobie sporą ilość popiołu. No dobrze, przyznaję, "sporo" to mało powiedziane.
- Ups? - rzuciłem, wracając do wilczej formy.
- Świetnie, teraz jest wszędzie - mruknęła Palette. - Teraz możemy pozamiatać albo stworzę falę dźwiękową...
- Może lepiej nie? - przerwałem szybko. Naprawdę, nie chciałem wiedzieć, jak działają magiczne fale dźwiękowe, gdy jestem w pobliżu. - Mogę użyć wiatru, ale musielibyśmy wyjść na zewnątrz.
- Mowy nie ma.
- Tylko przed jaskinie. - Uśmiechnąłem się.
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, skupiłem się na zadaniu. Wiał mroźny, dość mocny wiatr. Nie musiałem więc tracić czasu na jego wywoływanie. Pozostało mi tylko zmienienie jego kierunku.
- Chyba musimy się trochę odsunąć, bo zaraz będziemy pokryci pyłem - stwierdziłem, przechodząc na bok. Palette niechętnie zrobiła to samo.
Reszta sprzątania zajęła ledwie parę sekund. Wprawdzie śnieg przed jaskinią był pokryty prochem, ale nie mogłem nic poradzić na to, że się przykleił.
< Palette? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz