niedziela, 4 lutego 2018

Od Kurahy CD Palette

- Zabiję go z zimną krwią. Zamorduję jak psa - warknąłem patrząc na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stali Palette i Goth. - "Żeby więcej nie było takich sytuacji"?! Już ja ci pokażę, ty parszywa kupo magicznego g.ówna. 
Głośno wpuściłem powietrze z płuc. Oaza spokoju, Kuraha, pamiętasz? Oaza, kurde, spokoju. Musiałem tylko pozbierać do kupy, wszystkie szare komórki, które jeszcze nie poszalały z wściekłości. Mogłem rozegrać to na spokojnie, potrzebowałem tylko się wyciszyć. 
Przeszedłem parę metrów, po czym zawróciłem i doszedłem do miejsca, gdzie byłem poprzednio. Powtórzyłem czynność jeszcze parokrotnie, czując jak powoli opuszczają mnie nerwy. Położyłem się w śniegu. Nie było mowy, żebym tak to zostawił, a przecież kiedyś musieli wrócić, tak? Zasnąłem dość szybko. Ten stres mnie kiedyś wykończy.

***

Obudził mnie drażniący zapach. Powstrzymałem się przed kichnięciem i otwarciem oczu, a także poruszeniem uszami, gdy usłyszałem śnieg skrzypiący pod czyimiś łapami.
- A ten jeszcze tu siedzi? - Nie musiałem zgadywać czyje to były słowa, głos tego parszywca poznałbym wszędzie, nawet gdyby tak nie śmierdział. - Ale by było przykro, gdyby ktoś go teraz zabił.
- Gothy, daj spokój, ile razy mam ci powtarzać... - zaczęła Paletka.
- Nie popisuj się tak, Goth - parsknąłem, wstając. Szare komórki, tylko bez szaleństw, liczę na was. - Taki z ciebie postrach wszystkich śmiertelnych istot? Pokaż co potrafisz.
Demon warknął. Wyszczerzyłem zęby, czekając aż podejdzie bliżej. Wyprostowałem się, stojąc na sztywnych nogach, uniosłem ogon i postawiłem uszy. Goth, gdy już znalazł się tuż przede mną, przybrał podobną pozę. Zupełnie zignorowaliśmy Palette, która próbowała nas rozdzielić, coraz bardziej zdenerwowana. Chwilę jeszcze mordowaliśmy się spojrzeniami. Odwróciłem wzrok i parsknąłem śmiechem. Na chwilę wyprowadziło go to z równowagi, ale gdy chciałem wykorzystać szansę i skoczyłem na niego - zrobił unik. Ledwie się zachwiał. Kłapnąłem jeszcze zębami blisko jego boku, warcząc ostrzegawczo. 
Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. 
- Kuraha! - Usłyszałem krzyk Palette. Oho, tym razem to nie Wrotek dostanie srogi opieprz. Cóż, było warto. - Czyś ty do reszty zgłupiał?!
- Nie, spora ilość szarych komórek jeszcze się trzyma, jestem z nich dumny - zapewniłem, uskakując przed waderą, która wyglądała, jakby miała szczerą ochotę mnie zdzielić. -Ależ po co te nerwy? Nawet go nie tknąłem.
- Mogłeś zginąć! Czy ty myślisz w ogóle czasem?
- Sporo jeszcze nie wiesz, Paluś - stwierdziłem z uśmiechem. Cieszyłem się tym maluteńkim tryumfem póki trwał. - Całe szczęście, Gothy wie bardzo dużo i dmucha na zimne. Nie wiem, czy wolałbym przekazać mu pozdrowienia od klanu Taira czy Nakatomi... Nieważne. Mogę to zrobić po kolei.

< Palette? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz