Szłyśmy między stepami a laskiem, Kama opowiadała mi o członkach watahy, od jej brata - którego zdążyłam już poznać, po Canaya który był nowym członkiem WSC. Zatrzymałyśmy się na granicy terytoriów.
-Może się rozdzielimy? - zapytałam rozglądając się spokjnie
-Okej - powiedziałam z lekką niepewnością - ale spotykamy się tu z powrotem za dwie godziny, jasne?
-Jasne, jakbyś potrzebowała pomocy to krzycz - uśmiechnęłam się pokrzepiająco
Wadera patrzyła na mnie przez chwilę, a potem poszła głębiej w las. Stałam i spoglądałam ja się oddala i znika między gołymi krzewami, po czym poszłam dalej w stronę stepów. Łapami mieszałam piasek z śniegiem co trochę natrafiając na ostre kamienie, które raniły moje łapy. Przyśpieszyłam kroku, lecz zatrzymałam się słysząc szelest. Przecież Kama poszła w drugą stronę. Dźwięk dochodził z głębi naszego terytorium, podeszłam bliżej. Gdy ujrzałam wilka instynktownie napięłam mięśnie. Skoczyłam na niego wbijając mu pazury w zad, ten zdezorientowany zaskomlał z bólu. Puściłam go, lecz dalej byłam gotowa do ataku jak i uniku. Basior jednak nie zrobił żadnej z tych czynności i dalej patrzył na mnie swoimi niebieskimi ślepiami.
-Kim jesteś? - warknęłam głucho przerywając ciszę
C. D. N. (Jeśli chcesz Kamusiu, możesz napisać swoją perspektywę)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz