Po tak dużej dawce emocji, które w dniu dzisiejszym przypadły mi w udziale , nie umiałam ukryć uśmiechu. Patrzyłam w dół, gdzie na ubitej ziemi leżał przede mną, wybałuszając oczy, mały niebieski elfik. Opuściłam nos chcąć go powąchać. Maiałam nadzieję że odnajdę w nim dobrze mi znany, przyjazny zapach starej znajomej.
- Jeju ! - pisnęło w niebogłosy maleństwo i w szale przerażenia, zbierając chyba wszytskie dostępne mu w danym momencie siły czmychnęło w trawę. Bezlitośnie rozgarnęłam kępkę, przygniatając pazurem skrzydło maleństwa.
- Poczekaj - sapnęłam jak mogłam najprzyjaźniej - nie bój się... Jestem Strzyga. Czy Wiatr Północny nic Ci o mnie nie wspominał ?
Maleństwo na chwilę zdrętwiało, po czym głośno kichnęło.
- Eeee... Przepraszam, tak mi się miło zakręciło w nosie - wypiszczał błękitny człowiekopodobny ognik - jak nie mówił? - jak mówił!
- No widzisz maluchu, myślałam że znajdę tu jeszcze tylko jaja - a tu hyc! Proszę! Niespodzianka! I to jaka miła! - roześmiałam się radośnie, dając upust ogarniającej mnie fali odprężenia.
- Czekaj, nie śmiej się tak bo mnie zdmuchniesz, urwiesz mi skrzydełko! - rezonowało odważnie maleństwo.
- Dobrze, już nie będę - uspkoiłam się - poznajcie się to jest Murka, moja znajoma
- Ja jej nie znam - maleńki człowieczek wygramolił się spod mojego pazura i odważnie wypiął maleńką pierś.
- No to masz okazję poznać - stweirdziłam i dodałam ciepło - przyzwyczaj się lepiej do poznawania coraz to nowych rzeczy, będzie Ci łatwiej. Na tym polega życie, elfie.
Mały chłopczyk, stanął na palcach i obciągnął na sobie błękitny kubraczek. Starając się dodać sobie powagi stwierdził wyniośle
- Na imię mam Fiodor. FFFFiodorrr! Zapamiętaj !
- Dobrze - uśmiechnęłam się pod wąsem, nie chcąc urazić dzielnego malca - Jest was tu więcej ? Co z resztą jaj ? - spytałam.
- Wykluły się wszystkie. Trzy przed wykluciem zeżarła Wielka Jaszczura. Tak mi powiedział Wiatr Północny, bo tylko on witał nas w chwili narodzin i osuszał po wyjściu z jaja - już spokojnie wyjaśniło niebeskie maleństwo.
-EEE... Khe khe... - dobiegło mnie z tyłu nieśmiałe chrząknięcie.
Odwróciłam głowę. Mój wzrok spotkał się z wytrzeszczonymi w ogromnym zdziwieniu oczami Murki.
- Ja chciałam tylko powiedzieć że nadal tu stoję - wyjąkała - tak zupełnie jakby co.... - dodała nieśmiało.
- Nie martw się - odrzekłam - jesteś ostatnią osobą o której mogłabym dziś zapomnieć...
<Murko?>
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Od Murki CD Strzygi - "Antypatyczna?"
- Co się stało? - zapytałam starając się stać w bezruchu.
- Nic - powiedziała zupełnie łagodnie Strzyga.
Zdziwiło mnie jej zachowanie. Nagle, coś małego i błyszczącego, przegalopowało między moimi nogami.
- Aaaaaaaa - krzyknęłam i "stanęłam dęba".
- Toś sobie postała w bezruchu... - Strzyga pokręciła głową - jesteś dziwnie nadpobudliwa.
- Nie... to coś małego... jakieś światełko tutaj biegło... - jęknęłam wystraszona.
- Wypraszam sobie! - usłyszałam dobiegający z pobliskiej kępki trawy, bardzo cichutki głosik - nie jestem światełkiem! Jestem elfem!
- Co proszę?! - krzyknęłam i nadstawiłam ucha
- NIE jestem ŚWIATEŁKIEM tylko ELFEM!! - znów jakiś szmer dobiegł do mojego ucha.
- Nie... nic nie słyszę... - zawachałam się.
- Och... - westchnęła Strzyga - mówi że nie jest światełkiem tylko elfem. To zapewne potomkowie mojej... znajomej.
- Acha - przymróżyłam oczy. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, jednak nagle światełko-elf ukuło mnie boleśnie w nogę jakimś kawałkiem skały
- Ał... - znów krzyknęłam - nie powinno się takim dzieciom dawać ostrych rzeczy do zabawy!
- A jej powinno się dać aparat słuchowy! Ciągle krzyczy... - znów usłyszałam szmer który Strzyga łaskawie mi przetłumaczyła.
<Strzygo?>
- Nic - powiedziała zupełnie łagodnie Strzyga.
Zdziwiło mnie jej zachowanie. Nagle, coś małego i błyszczącego, przegalopowało między moimi nogami.
- Aaaaaaaa - krzyknęłam i "stanęłam dęba".
- Toś sobie postała w bezruchu... - Strzyga pokręciła głową - jesteś dziwnie nadpobudliwa.
- Nie... to coś małego... jakieś światełko tutaj biegło... - jęknęłam wystraszona.
- Wypraszam sobie! - usłyszałam dobiegający z pobliskiej kępki trawy, bardzo cichutki głosik - nie jestem światełkiem! Jestem elfem!
- Co proszę?! - krzyknęłam i nadstawiłam ucha
- NIE jestem ŚWIATEŁKIEM tylko ELFEM!! - znów jakiś szmer dobiegł do mojego ucha.
- Nie... nic nie słyszę... - zawachałam się.
- Och... - westchnęła Strzyga - mówi że nie jest światełkiem tylko elfem. To zapewne potomkowie mojej... znajomej.
- Acha - przymróżyłam oczy. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, jednak nagle światełko-elf ukuło mnie boleśnie w nogę jakimś kawałkiem skały
- Ał... - znów krzyknęłam - nie powinno się takim dzieciom dawać ostrych rzeczy do zabawy!
- A jej powinno się dać aparat słuchowy! Ciągle krzyczy... - znów usłyszałam szmer który Strzyga łaskawie mi przetłumaczyła.
<Strzygo?>
Od Strzygi CD Murki - " Atypatyczna? "
Ziewnęłam przeciągle, gdyż w chwilach stresu zawsze ziewam raz po raz. Tak po prostu mam i już. Młode, białe, kłopotorodne wilczę spojarzało na mnie uważnie i zapytało cieniutkim od przerażenia głosikiem:
- Nudzisz się ?
Wytrzeszczyło badawczo oczy, jakby przyglądało się jakiemuś dziwadłu.
- Tak się składa że od kiedy ogarnę pamięcią dzisiejszy dzień, stwierdzam że nie bardzo pozwalasz mi się nudzić... - powiedziałam cicho ziewając po raz kolejny - zwyczajnie dotleniam sobie umysł żeby lepiej pracował - pouczyłam młodocianą.
- Aaaaaha - wypiszczało przerażone stworzenie, trwając w zupełnym bezruchu - i co teraz ? - piszczało nadal, daremnie starając się nadać głosowi normalną barwę - może jak tak postąję i udam że mnie nie ma, to to coś mnie puści ? .... - szukało nerwowo rozwiązania.
- Nie sądzę - rzuciłam krótko, obwąchując różowe śliskie mięsko, mocno okręcone wokół tylej łapy wilczycy - zresztą, jak chcesz. Możemy spróbować. Wrócę po Ciebie wieczorem. Czekaj tu.
Odwróciłam się na pięcie chcąc odejść.
- Nie! - wypiszczała w panice wilczyca i krztusząc się własną śliną dodała - Poczekaj! Nie zostawiaj mnie, proszę!
Spojrzałam na nią mocną już zniecierpliwiona. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to wielkie niebieskie, pełne przerażenia oczy, z których sączyły sie łzy.
- Ech.... - usiadłam zrezygnowana. Atak nerwowego ziewania znów rozdziawił potężnie moją paszczę.
Nagle w zaroślach spod których wyrastało różowe coś, dostrzegłam błysk. Podniosłam sie ostrożnie i powolutku zbliżyłam do miejsca w którym spodziewałam się odnaleźć winowajcę całego zamieszania. Pochyliłam łeb szukając nowych zapachów. Delikatnie, przygotowana do tego by błyskawicznie odskoczyć, rozgarnęłam łapą wysoką trawę. Na ziemi, między splątanymi korzeniami zarośli, rozpierzchło się błyskawicznie na boki, całe mnóstwo różnobarwnych , deliktanych błysków.
Odskoczyłam gwałtownie do tyłu, czując że coś ostrego wbija się w mój delikatny nos.
- Aaaaauuuuu.... - zaskowyczałam przeciągle, uderzając łapą po nosie. Przede mną, na ubitej ścieżce, leżał maleńki, wielkości mojego pazura człowieczek. Jego skóra, włosy, delikatne skrzydełka - wszystko jarzyło się delikatnym błękitnym światłem. Wszystko było niebieskie.
-Elf ! - pomyślałam - młody elfik - i na pysku pojawił mi się dobrotliwy uśmiech ulgi.
<Murko?>
- Nudzisz się ?
Wytrzeszczyło badawczo oczy, jakby przyglądało się jakiemuś dziwadłu.
- Tak się składa że od kiedy ogarnę pamięcią dzisiejszy dzień, stwierdzam że nie bardzo pozwalasz mi się nudzić... - powiedziałam cicho ziewając po raz kolejny - zwyczajnie dotleniam sobie umysł żeby lepiej pracował - pouczyłam młodocianą.
- Aaaaaha - wypiszczało przerażone stworzenie, trwając w zupełnym bezruchu - i co teraz ? - piszczało nadal, daremnie starając się nadać głosowi normalną barwę - może jak tak postąję i udam że mnie nie ma, to to coś mnie puści ? .... - szukało nerwowo rozwiązania.
- Nie sądzę - rzuciłam krótko, obwąchując różowe śliskie mięsko, mocno okręcone wokół tylej łapy wilczycy - zresztą, jak chcesz. Możemy spróbować. Wrócę po Ciebie wieczorem. Czekaj tu.
Odwróciłam się na pięcie chcąc odejść.
- Nie! - wypiszczała w panice wilczyca i krztusząc się własną śliną dodała - Poczekaj! Nie zostawiaj mnie, proszę!
Spojrzałam na nią mocną już zniecierpliwiona. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to wielkie niebieskie, pełne przerażenia oczy, z których sączyły sie łzy.
- Ech.... - usiadłam zrezygnowana. Atak nerwowego ziewania znów rozdziawił potężnie moją paszczę.
Nagle w zaroślach spod których wyrastało różowe coś, dostrzegłam błysk. Podniosłam sie ostrożnie i powolutku zbliżyłam do miejsca w którym spodziewałam się odnaleźć winowajcę całego zamieszania. Pochyliłam łeb szukając nowych zapachów. Delikatnie, przygotowana do tego by błyskawicznie odskoczyć, rozgarnęłam łapą wysoką trawę. Na ziemi, między splątanymi korzeniami zarośli, rozpierzchło się błyskawicznie na boki, całe mnóstwo różnobarwnych , deliktanych błysków.
Odskoczyłam gwałtownie do tyłu, czując że coś ostrego wbija się w mój delikatny nos.
- Aaaaauuuuu.... - zaskowyczałam przeciągle, uderzając łapą po nosie. Przede mną, na ubitej ścieżce, leżał maleńki, wielkości mojego pazura człowieczek. Jego skóra, włosy, delikatne skrzydełka - wszystko jarzyło się delikatnym błękitnym światłem. Wszystko było niebieskie.
-Elf ! - pomyślałam - młody elfik - i na pysku pojawił mi się dobrotliwy uśmiech ulgi.
<Murko?>
Nasz głos! - 4
W zakładce "Krniki taktyki" pojawiła się właśnie kolejny, specjalny numer pisma "Nasz głos!" ze sprawozdaniem z rozprawy sądowej!
W tym numerze m.in.:
Rozprawa ządowa w sprawie gróźb!
Co sądzą o parze alfa obywatele?!
Dowcip numeru!
W tym numerze m.in.:
Rozprawa ządowa w sprawie gróźb!
Co sądzą o parze alfa obywatele?!
Dowcip numeru!
Zapraszamy do przeczytania!
niedziela, 29 grudnia 2013
Od Murki CD Strzygi - "Antypatyczna?"
Stałam bezradnie gapiąc się na Strzygę. Wyglądałam chyba trochę głupio z łapą w górze i bezradnym uśmiechem na pyszczku...
- To... nie chce zejść z mojej nogi - wskazałam na przednią nogę uwięzioną w śliskim, lepkim i różowym uścisku. Potrząsnęłam łapką z nadzieją że róźowa istota zapragnie zejść ze mnie. Nic szczególnego nie nastąpiło.
Strzyga podeszła do mnie, westchnęła i zaczęła przyglądać się głęboko morganitowej* narośli na mej łapie.
- To conajmniej nietypowe... - mruknęła ziewając ospale. Zdziwiło mnie to. Podczas gdy ja męczę się i trzęsę ze strachu, Strzyga ziewa ospale jakby była bardzo znudzona...
<Strzygo?>
* Morganit - jasno różowy kamień szlachetny
- Morganit
- To... nie chce zejść z mojej nogi - wskazałam na przednią nogę uwięzioną w śliskim, lepkim i różowym uścisku. Potrząsnęłam łapką z nadzieją że róźowa istota zapragnie zejść ze mnie. Nic szczególnego nie nastąpiło.
Strzyga podeszła do mnie, westchnęła i zaczęła przyglądać się głęboko morganitowej* narośli na mej łapie.
- To conajmniej nietypowe... - mruknęła ziewając ospale. Zdziwiło mnie to. Podczas gdy ja męczę się i trzęsę ze strachu, Strzyga ziewa ospale jakby była bardzo znudzona...
<Strzygo?>
* Morganit - jasno różowy kamień szlachetny
- Morganit
Od Strzygi CD Murki - "Antypatyczna?"
- Dalej idź sama. Tu już nic ci nie grozi. - powiedziałam do młodej białej wilczycy, rzeczywiście spokojna o jej dalszy los.
Odwróciłam się w stronę jeziora, gdzie jak sądziłam, czekały już na mnie elfie wyklujki. Szłam spokojnie wąską ścieżynką. Zamyślona, ze spuszczoną głową stawiałam równo krok za krokiem. Powoli wprowadziłam się tym błogim spokojem, w stan medytacji. Wszystko wokół przestało istnieć, liczyłam się tylko ja i moje miarowe, rytmiczne kroki.
- Khe khe - znaczące kaszlnięcie wyrwało mnie z chwilowego letargu. Zdrętwiałam, zszokowana niespodziewaną obecnością innej istoty obok mnie. Odrzuciłam gwałtownie łeb do tyłu i oniemiałam .... Za mną, z miną skruszonego niewiniątka, stała biała wilczyca, jakby zamarła w chwili dawania kolejnego kroku. Jej pysk wyrażał zakłopotanie pomieszane z błagalną prośbą o wybaczenie.
- Hej, co robisz ? Dlaczego tu jesteś ? Czy nie zostałaś obok swojej jaskini ? - zapytałam złośliwie nie ukrywając wyraźnej niechęci łamanej przez wściekłość.
- Eeeee..... - stękało nieporadnie białe futro, osiągając zenit możliwości przebłagalnych oczu - bo ja .... eeeeee.... chciałam sprawdzić gdzie idziesz.... eeeeee.... myślałam że się nie pogniewasz ........ khe khe ..... - stękało dalej przepraszjąco, ucieleśnienie naiwnej nieporadności.
- Słuchaj, jestem cierpliwa - odparłam powoli, wściekle warcząc i obnażając kły - ale mam nieodparte wrażenie że chcesz mnie na siłę zdenerwować?.... Mylę się ? ... Tak ? To wracaj biegiem do domu i nie chcę cię więcej widzieć!
Na granicy wytrzymałości nerwowej, ruszyłam przed siebie, otaczając wzrokiem jezioro i wypatrując małych kolorowych punkcików świadczących o elfiej obecności.
- EEEEEEE.... - dobiegło mnie głośne, wykrzyczane stęknięcie. Gwałtownie odwróciłam głowę w jego kieunku, bolejąc niezmiernie że nie potrafię zabić wzrokiem. Nieporadne białe futro szczerzyło zęby w przebłagalnym uśmiechu.
- Bo ten.... no bo właśnie... ja bym może chętnie wróciła bo tu jakoś dziwnie .... ale nie bardzo mam jak.... - wyszczerzyło się ze wszystkich sił, pragnąc nadrobić uśmiechem.
- Co znów?! - wykrzyknęłam zdenerwowana. Zawróciłam , z groźnie pochylonym łbem w stronę Murki.
- Coś mnie trzyma za łapę... coś jakoś wdepnęłam czy co .... - jąkało się przerażone stworzenie.
- Czy ty dasz mi spokój ? czy ja się wreszcie od ciebie odczepię ? - sapałam czując że rodzą się we mnie mordercze instynkty. Wilczyca stała dalej, z łapą jakby zatrzymaną w górze, w momencie dawania kroku. Spojrzałam pod nią. Na jej tylnej nodze owinęło się coś różowego, miękkiego i śliskiego ... Ślimak ? - pomyślałam - nie , to za wielkie jakieś. Myśli w mojej głowie przelatywały niczym wiatr, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
- Eeeeeeee.... co to ? - zapytało małe, białe problemorodne wilczę, wyczytując pewnie z mojej miny, mieszankę uczuć jaka mną targała: przerażenia, szoku, oniemienia....
- Nie wiem - powiedziałam spokojnie, starając się nie wzbudzić paniki - nie mam pojęcia co to....
<Murko?>
Odwróciłam się w stronę jeziora, gdzie jak sądziłam, czekały już na mnie elfie wyklujki. Szłam spokojnie wąską ścieżynką. Zamyślona, ze spuszczoną głową stawiałam równo krok za krokiem. Powoli wprowadziłam się tym błogim spokojem, w stan medytacji. Wszystko wokół przestało istnieć, liczyłam się tylko ja i moje miarowe, rytmiczne kroki.
- Khe khe - znaczące kaszlnięcie wyrwało mnie z chwilowego letargu. Zdrętwiałam, zszokowana niespodziewaną obecnością innej istoty obok mnie. Odrzuciłam gwałtownie łeb do tyłu i oniemiałam .... Za mną, z miną skruszonego niewiniątka, stała biała wilczyca, jakby zamarła w chwili dawania kolejnego kroku. Jej pysk wyrażał zakłopotanie pomieszane z błagalną prośbą o wybaczenie.
- Hej, co robisz ? Dlaczego tu jesteś ? Czy nie zostałaś obok swojej jaskini ? - zapytałam złośliwie nie ukrywając wyraźnej niechęci łamanej przez wściekłość.
- Eeeee..... - stękało nieporadnie białe futro, osiągając zenit możliwości przebłagalnych oczu - bo ja .... eeeeee.... chciałam sprawdzić gdzie idziesz.... eeeeee.... myślałam że się nie pogniewasz ........ khe khe ..... - stękało dalej przepraszjąco, ucieleśnienie naiwnej nieporadności.
- Słuchaj, jestem cierpliwa - odparłam powoli, wściekle warcząc i obnażając kły - ale mam nieodparte wrażenie że chcesz mnie na siłę zdenerwować?.... Mylę się ? ... Tak ? To wracaj biegiem do domu i nie chcę cię więcej widzieć!
Na granicy wytrzymałości nerwowej, ruszyłam przed siebie, otaczając wzrokiem jezioro i wypatrując małych kolorowych punkcików świadczących o elfiej obecności.
- EEEEEEE.... - dobiegło mnie głośne, wykrzyczane stęknięcie. Gwałtownie odwróciłam głowę w jego kieunku, bolejąc niezmiernie że nie potrafię zabić wzrokiem. Nieporadne białe futro szczerzyło zęby w przebłagalnym uśmiechu.
- Bo ten.... no bo właśnie... ja bym może chętnie wróciła bo tu jakoś dziwnie .... ale nie bardzo mam jak.... - wyszczerzyło się ze wszystkich sił, pragnąc nadrobić uśmiechem.
- Co znów?! - wykrzyknęłam zdenerwowana. Zawróciłam , z groźnie pochylonym łbem w stronę Murki.
- Coś mnie trzyma za łapę... coś jakoś wdepnęłam czy co .... - jąkało się przerażone stworzenie.
- Czy ty dasz mi spokój ? czy ja się wreszcie od ciebie odczepię ? - sapałam czując że rodzą się we mnie mordercze instynkty. Wilczyca stała dalej, z łapą jakby zatrzymaną w górze, w momencie dawania kroku. Spojrzałam pod nią. Na jej tylnej nodze owinęło się coś różowego, miękkiego i śliskiego ... Ślimak ? - pomyślałam - nie , to za wielkie jakieś. Myśli w mojej głowie przelatywały niczym wiatr, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
- Eeeeeeee.... co to ? - zapytało małe, białe problemorodne wilczę, wyczytując pewnie z mojej miny, mieszankę uczuć jaka mną targała: przerażenia, szoku, oniemienia....
- Nie wiem - powiedziałam spokojnie, starając się nie wzbudzić paniki - nie mam pojęcia co to....
<Murko?>
piątek, 27 grudnia 2013
Od Hiacynta CD Alicji - "Spadek"
Razem ze Storczykiem weszliśmy do jaskini w której siedziały już Alcia, Rozalka i Gaja.
- Witajcie! - uśmiechnąłęm się - a gdzie Teler, Rozalko?
- Chyba na polowaniu - odpowiedziała wadera
- Myślimy nad rozdzieleniem spadku po mamie i tacie - wtrąciła Alcia.
- Co macie na myśli mówiąc "spadek"? - zapytałem, ponieważ na śmierć zapomniałem o amuletach taty i o towarzyszach.
<Alciu?>
- Witajcie! - uśmiechnąłęm się - a gdzie Teler, Rozalko?
- Chyba na polowaniu - odpowiedziała wadera
- Myślimy nad rozdzieleniem spadku po mamie i tacie - wtrąciła Alcia.
- Co macie na myśli mówiąc "spadek"? - zapytałem, ponieważ na śmierć zapomniałem o amuletach taty i o towarzyszach.
<Alciu?>
niedziela, 22 grudnia 2013
Od Alci CD Rozalki "Spadek"
Zaczęłam poważnie zastanawiać się nad sprawą rozdzielenia
rzeczy należących do byłej Pary Alfa.
- No cóż,- zaczęłam- Na pewno nie możemy podjąć żadnej decyzji na ten temat bez obecności Hiacynta. Jest przecież nowym przywódcą stada.
- Masz rację, ale ty, ja i Storczyk, również jesteśmy dziećmi Narcyza i Samanty. Mamy takie samo prawo do przedmiotów pozostawionych przez nich jak Hiacynt- Rzekła Rozalka unosząc głowę.
- Nie twierdzę, że tak nie jest, ale najpierw musimy sporządzić listę wszystkich rzeczy, jakie zostawiono nam w spadku. Musimy spotkać się na zebraniu, nie tylko rodzinnym, Gaja również powinna w nim uczestniczyć, przecież jest Samicą Alfa…
- Nie sądzę bym miała jakiekolwiek prawo do spadku waszych rodziców, to wy jesteście ich potomstwem.- przerwała Gaja.
- Posłuchaj, Hiacynt odziedziczył po naszym ojcu stanowisko przywódcy, a ty jesteś jego partnerką. Musisz uczestniczyć w tym spotkaniu…
Do jaskini weszli Storczyk i Hiacynt…
- No cóż,- zaczęłam- Na pewno nie możemy podjąć żadnej decyzji na ten temat bez obecności Hiacynta. Jest przecież nowym przywódcą stada.
- Masz rację, ale ty, ja i Storczyk, również jesteśmy dziećmi Narcyza i Samanty. Mamy takie samo prawo do przedmiotów pozostawionych przez nich jak Hiacynt- Rzekła Rozalka unosząc głowę.
- Nie twierdzę, że tak nie jest, ale najpierw musimy sporządzić listę wszystkich rzeczy, jakie zostawiono nam w spadku. Musimy spotkać się na zebraniu, nie tylko rodzinnym, Gaja również powinna w nim uczestniczyć, przecież jest Samicą Alfa…
- Nie sądzę bym miała jakiekolwiek prawo do spadku waszych rodziców, to wy jesteście ich potomstwem.- przerwała Gaja.
- Posłuchaj, Hiacynt odziedziczył po naszym ojcu stanowisko przywódcy, a ty jesteś jego partnerką. Musisz uczestniczyć w tym spotkaniu…
Do jaskini weszli Storczyk i Hiacynt…
<Hiacynt?>
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Opowiadania!
Ostatnio nasza wataha jest zaniedbywana przez swoich członków. Być może iż niektórzy nie wiedzą lub zapomnieli że muszą dokończyć jakieś opowiadania, co w pewnym stopniu ich usprawiedliwia. Dlatego właśni po raz kolejny spiszę listę opowiadań do dokończenia. Mam nadzieję że braki zostaną szybko napisane:
Sonata:
- Od Lenka CD Sonaty - "Życie bezcenne"
Alicja:
- Od Telera CD Lulka - "Podupadam na zdrowiu"
- Od Storczyka CD Alicji - "Na celowniku..."
Loov:
- Od Loov
Zefir:
- Od Murki CD Zefira - "Z życia wzięte"
Sonata:
- Od Lenka CD Sonaty - "Życie bezcenne"
Alicja:
- Od Telera CD Lulka - "Podupadam na zdrowiu"
- Od Storczyka CD Alicji - "Na celowniku..."
Loov:
- Od Loov
Zefir:
- Od Murki CD Zefira - "Z życia wzięte"
Wasz samiec alfa,
Hiacynt
niedziela, 15 grudnia 2013
Nowe ankiety!
blogu "Kroniki taktyki" pojawiły się nowe ankiety ziązane z piosenkami umieszczonymi na stronie WSC i na stornie "Kroniki taktyki".
Zapraszamy do wzięcia w nich udziału! Przypominamy iż jest ona całkowicie anonimowy.
Oto tytuły ankiet:
1. Która z piosenek na stronie watahy najbardziej Ci się podoba? (chodzi o piosenki umieszczone na głównym blogu WSC)
2. Czy podoba się wam hymn watahy? (Jacek Kaczmarski - "Obława II") (jest to piosenka umieszczona na blogu "Kroniki taktyki" Przepraszam za to że jej nie słychać - wystarczy podgłośnić paskiem z prawej strony).
Zapraszamy do wzięcia w nich udziału! Przypominamy iż jest ona całkowicie anonimowy.
Oto tytuły ankiet:
1. Która z piosenek na stronie watahy najbardziej Ci się podoba? (chodzi o piosenki umieszczone na głównym blogu WSC)
2. Czy podoba się wam hymn watahy? (Jacek Kaczmarski - "Obława II") (jest to piosenka umieszczona na blogu "Kroniki taktyki" Przepraszam za to że jej nie słychać - wystarczy podgłośnić paskiem z prawej strony).
czwartek, 12 grudnia 2013
Kamienie szlachetne!
Wprowadzamy KAMIENIE SZLACHETNE!
Każdy wilk poczynając od dziś, powinien mieć co najmniej jeden kamień szlachetny (min. 1, max. 2).
Nie można mieć kamienia, już przez kogoś wybranego.
Kamienie są dziedziczne z pokolenia na pokolenie.
Zakładka: "Kamienie i amulety" zmieni nazwę na: "Kamienie szlachetne" umieszczone w niej będą tylko nasze kamienie i ich formularze (nazwa, działanie, ilość pokoleń przez które przechodził).
Więcej w tejże zakładce (patrz: Kroniki taktyki).
Każdy wilk poczynając od dziś, powinien mieć co najmniej jeden kamień szlachetny (min. 1, max. 2).
Nie można mieć kamienia, już przez kogoś wybranego.
Kamienie są dziedziczne z pokolenia na pokolenie.
Zakładka: "Kamienie i amulety" zmieni nazwę na: "Kamienie szlachetne" umieszczone w niej będą tylko nasze kamienie i ich formularze (nazwa, działanie, ilość pokoleń przez które przechodził).
Więcej w tejże zakładce (patrz: Kroniki taktyki).
środa, 11 grudnia 2013
Od Lenka - "Żeremie życia"
Tego dnia obchodziłem tereny WSC w poszukiwaniu złoczyńców siejących rozpacz i zagładę a także najeźdźców którzy chcą zrównać tereny naszej watahy z ziemią. Zatrzymałem się nieopodal Skały Wielkiego Huka ponieważ z daleka usłyszałem krzyki. Podszedłem bliżej, by usłyszeć kto to. Okazało się że między drzewami stali na przeciw siebie Teler - mój ojciec i Mundus - towarzysz Murki. Teler wyglądał na rozzłoszczonego, natomiast Mundi był smutny i przygnębiony. Teler krzyknął:
- Teraz smutek na nic się nie przyda! Murka już od kilku dni nie wraca a słyszałem że ta szajka porywaczy grasuje na naszych terenach! - Teler przerwał. Pomyślałem że jaki ze mnie stróż, jeśli o rzeczach tak ważnych jak zaginięcie lub o tym że jakaś szajka grasuje, dowiaduję się ostatni... W dodatku to przecież moja siostra!
- Nie upilnowałeś Murki! Jesteś przecież jej towarzyszem!
- Tak panie, jednak tyś jest jej ojcem. Masz chyba jakieś obowiązki - bronił się Mundi
- Ja to ja a ty to ty! - wykrzyknął Teler - mnie może nie być! Jestem mięsożercą, muszę wykarmić rodzinę!
- Panie Telerze... - odpowiedział Mundi żałośnie - ze mną to samo. Ciągle ja muszę polować bo mam na wykarmieniu starą już matkę i chorą siostrę!
- Och... i od kilku dni nie miałeś kontaktu z Murką?!
- Od co najmniej tygodnia latałem poza terenami watahy i szukam jakiegoś jedzenia dla rodziny! Wróciłem wczoraj!
- Taki to z ciebie towarzysz?! Och... rozszarpię cię!
Mundi bynajmniej nie uciekał. Usiadł spokojnie na ziemi i powiedział drżącym głosem:
- Panie Telerze... niech szlag jasny trafi mnie i moje sentymenty, ale walczyć z tobą nie mogę. Rozszarp mnie jeśli chcesz, jednak ja na przyjaciela ręki nie podniosę...
Teler Zawahał się, ja jednak widząc gniew w jego oczach, postanowiłem zainterweniować.
- Co to! - krzyknąłem - w promieniu kilometra was słychać!
- Ja... - zaczął Mundi Lecz Teler go uprzedził:
- Słyszałeś wszystko?
- Słyszałem - odpowiedziałem - i będę zmuszony zgłosić to alfie i sędziemu.
- Czy to podlega pod paragraf? - Teler wyglądał na przestraszonego.
- No... w sumie... tak. To były groźby a nawet próba morderstwa...
- Lenek!
- Co? Czy to było zastraszenie? Funkcjonariusza na służbie zastraszać nie można - potem dodałem trochę ciszej - tato, proszę... ja i tak mam mało zleceń i w ogóle... jak tak dalej pójdzie to mnie wujek z pracy wyrzuci i innego stróża najmie.
- Hiacynt? Może nie...
- Jak to nie? A jak sprawa do sądu pójdzie to najwyżej naganę ze wpisaniem do akt ci wstawią i po sprawie.
- Ja... - zaczął powoli Mundus - mogę chyba coś powiedzieć...
- Oczywiście, co? - Teler zdawał się być gotowym rzucić się na Mundiego, gdyby ten, starał się go pognębić.
- To znaczy... czy oby na to podanie do sądu nie trzeba zgody pokrzywdzonego?
- W tej sytuacji nie - odpowiedziałem stanowczo
- Więc będę zeznawać po stronie pana Telera - Mundi wyprostował się i spojrzał na mnie przenikliwie
- Co?! - byłem wdzięczny Mundusowi, jednak niemniej zdziwiony.
- No... - Mundus zawahał się - po prostu jakoś nie wierzę żeby pan Teler mógłby mnie zamordować... a zaginięcie Murki jest straszne dla nas wszystkich więc nie dziwię się jego zdenerwowaniu. Sam, gdy się o tym dowiedziałem, o mało nie wyszedłem z siebie.
- No i widzisz tato? - starałem się wyglądać na zadowolonego - pewnie nawet nagany nie dostaniesz w tym naszym genialnym i bardzo sprawiedliwym sądzie. Poza tym przecież oskarżycielem jest nikt inny jak mama. Ona na ciebie raczej nie będzie naciskać.
Lenek pozwał Telera do sądu! Uprasza się wszystkich zajmujących stanowisko sądowe o zgłoszenie się do mnie (czwureczka) na poczcie Howrse. Odbędzie się rozprawa w której muszą uczestniczyć:
1. Zefir - sędzia 1
2. Kreml - obrońca
3. Rozalia - oskarżyciel
1. Lenek - świadek
2. Teler - oskarżony
3. Mundus - pokrzywdzony
- Teraz smutek na nic się nie przyda! Murka już od kilku dni nie wraca a słyszałem że ta szajka porywaczy grasuje na naszych terenach! - Teler przerwał. Pomyślałem że jaki ze mnie stróż, jeśli o rzeczach tak ważnych jak zaginięcie lub o tym że jakaś szajka grasuje, dowiaduję się ostatni... W dodatku to przecież moja siostra!
- Nie upilnowałeś Murki! Jesteś przecież jej towarzyszem!
- Tak panie, jednak tyś jest jej ojcem. Masz chyba jakieś obowiązki - bronił się Mundi
- Ja to ja a ty to ty! - wykrzyknął Teler - mnie może nie być! Jestem mięsożercą, muszę wykarmić rodzinę!
- Panie Telerze... - odpowiedział Mundi żałośnie - ze mną to samo. Ciągle ja muszę polować bo mam na wykarmieniu starą już matkę i chorą siostrę!
- Och... i od kilku dni nie miałeś kontaktu z Murką?!
- Od co najmniej tygodnia latałem poza terenami watahy i szukam jakiegoś jedzenia dla rodziny! Wróciłem wczoraj!
- Taki to z ciebie towarzysz?! Och... rozszarpię cię!
Mundi bynajmniej nie uciekał. Usiadł spokojnie na ziemi i powiedział drżącym głosem:
- Panie Telerze... niech szlag jasny trafi mnie i moje sentymenty, ale walczyć z tobą nie mogę. Rozszarp mnie jeśli chcesz, jednak ja na przyjaciela ręki nie podniosę...
Teler Zawahał się, ja jednak widząc gniew w jego oczach, postanowiłem zainterweniować.
- Co to! - krzyknąłem - w promieniu kilometra was słychać!
- Ja... - zaczął Mundi Lecz Teler go uprzedził:
- Słyszałeś wszystko?
- Słyszałem - odpowiedziałem - i będę zmuszony zgłosić to alfie i sędziemu.
- Czy to podlega pod paragraf? - Teler wyglądał na przestraszonego.
- No... w sumie... tak. To były groźby a nawet próba morderstwa...
- Lenek!
- Co? Czy to było zastraszenie? Funkcjonariusza na służbie zastraszać nie można - potem dodałem trochę ciszej - tato, proszę... ja i tak mam mało zleceń i w ogóle... jak tak dalej pójdzie to mnie wujek z pracy wyrzuci i innego stróża najmie.
- Hiacynt? Może nie...
- Jak to nie? A jak sprawa do sądu pójdzie to najwyżej naganę ze wpisaniem do akt ci wstawią i po sprawie.
- Ja... - zaczął powoli Mundus - mogę chyba coś powiedzieć...
- Oczywiście, co? - Teler zdawał się być gotowym rzucić się na Mundiego, gdyby ten, starał się go pognębić.
- To znaczy... czy oby na to podanie do sądu nie trzeba zgody pokrzywdzonego?
- W tej sytuacji nie - odpowiedziałem stanowczo
- Więc będę zeznawać po stronie pana Telera - Mundi wyprostował się i spojrzał na mnie przenikliwie
- Co?! - byłem wdzięczny Mundusowi, jednak niemniej zdziwiony.
- No... - Mundus zawahał się - po prostu jakoś nie wierzę żeby pan Teler mógłby mnie zamordować... a zaginięcie Murki jest straszne dla nas wszystkich więc nie dziwię się jego zdenerwowaniu. Sam, gdy się o tym dowiedziałem, o mało nie wyszedłem z siebie.
- No i widzisz tato? - starałem się wyglądać na zadowolonego - pewnie nawet nagany nie dostaniesz w tym naszym genialnym i bardzo sprawiedliwym sądzie. Poza tym przecież oskarżycielem jest nikt inny jak mama. Ona na ciebie raczej nie będzie naciskać.
Lenek pozwał Telera do sądu! Uprasza się wszystkich zajmujących stanowisko sądowe o zgłoszenie się do mnie (czwureczka) na poczcie Howrse. Odbędzie się rozprawa w której muszą uczestniczyć:
1. Zefir - sędzia 1
2. Kreml - obrońca
3. Rozalia - oskarżyciel
1. Lenek - świadek
2. Teler - oskarżony
3. Mundus - pokrzywdzony
wtorek, 10 grudnia 2013
Od Murki CD Zefira- "Z życia wzięte"
Patrzyłam na Zefira bezradnie. Zastanawiałam się co powiedzieć.
- Oni... to porywacze którzy chyba uwzięli się na moją rodzinę... - zaczęłam
- Co? Jacy porywacze?! - krzyknął Zefir
- Nie tylko my, ale także moja matka, dziadek i prababcia zostali przez nich porwani.
- Dziadek...? Masz na myśli Narcyza?
- Tak. Działają w grupie i są bardzo silni. Nikt im nie podoła.
Zefir myślał przez chwilę i powiedział jakby z daleka...
- Rzeczywiście... bez sensu wdawać się w bójkę... zwłaszcza że nie jesteśmy w pełni sił.
- "Nie w pełni sił" to mało powiedziane. Ta wielka ryba jakiś czas temu o mało nie rozszarpała nas żywcem.
- Tak, pamiętam... - Zefir chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak przed jaskinią usłyszeliśmy hałas. Doleciały do nas głosy:
~ Muszę wejść! ~
~ Nie musisz! ~
~ Kto tam?! ~
~ Co to za dziwadło?! ~
~ Ja?! Dziwadło?! ~
~ Ni to bocian, ni to papuga... ~
~~ Chwila ciszy, nagle dało się słyszeć trzask i krzyki... ~~
~ Masz za dziwadło! I za papugę!! ~
~ Daruj chociaż za bociana... Ał! Przechodź... ~
Do jaskini wszedł... Mundi - mój towarzysz!
- Dzień dobry - powiedział uśmiechnięty (o ile ptak może się uśmiechać)
- Co? Dla kogo dobry ten dobry... - powiedziałam słabo
- Mundus? - Zefir otworzył jedno oko
- Mundus, Mundus... - Mundi pokiwał głową z politowaniem
- Jak się tu dostałeś? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie
Mundi odwrócił się i popatrzył niepewnie na wejście do jaskini, jakby chciał sprawdzić czy jeszcze tam jest, następnie wskazał je i powiedział:
- Tamtędy.
- A to ci niespodzianka... - popatrzyła na niego z niejakim zażenowaniem w głosie. Co prawda nigdy jeszcze nie widziałam mądrzejszego ptaka, jednak Mundus rozumiał wiele rzeczy zbyt dosłownie.
- Co zrobiłeś ze strażnikami? Podobno stoi ich tam aż sześciu... - zapytał Zefir
- Gdzież tam... było ich tam tylko trzech. Reszta przestraszyła się i pobiegła po dowodzącego i dowodzącą tej szajki... - nagle zatrzymał się i jakby zdając sobie sprawę z tego co powiedział, dodał:
- Dowodzący zaraz tu będą...
- Szybko! Pomóż nam się stąd wydostać! Masz ostry dziób, przetnij te łańcuchy! - krzyknęłam.
- Nie - Mundi zaprzeczył ze zrezygnowaniem - aż takiego ostrego dzioba nie mam. Łańcucha nie przetnę.
W tej chwili do jaskini wpadła zgraja wilków. Było ich chyba z dziesięciu!
- Mundus! Na ziemię! - krzyknęłam widząc kamień wycelowany w mojego towarzysza. Ten szybko "padł" i zaczął powoli przemieszczać się w stronę wyjścia. Wadera - przewodnicząca szajki, rzuciła się na niego, jednak Mundi sprawnie uniknął ataku. Wilki jak na zawołanie zaczęły skakać i próbować go chwycić. Długo uciekał i odpierał ataki jednak po jakimś czasie latanie w tą i we wte widocznie znudziło mu się i wylądował obok nas i spokojnie, bez słowa dał się przywiązać do ziemi. Leżeliśmy teraz we troje. Wadera z triumfem w głosie i szyderczym uśmieszkiem powiedziała:
- No. Została mi jeszcze tylko Rozalia.
- Rozalia?! - krzyknęłam przerażona - Przecież to moja matka!!
- Tak... - odpowiedziała - wiem.
- Dlaczego?! Dlaczego tak nas prześladujecie?!
- Wiesz... twoja pra... prababcia zrobiła kiedyś coś strasznego.
- Co takiego? - zapytałam jakby przez mgłę.
- Twoja praprababcia z zimną krwią pomogła ludziom wymordować całą moją rodzinę.
- Ludziom? Przecież moja rodzina nigdy nie miała do czynienia z ludźmi.
- Może twoja mama, tata, ty nie mieliście, jednakże wcześniej... nie znasz historii całej swojej rodziny.
Wadera wyszła część wilków też. Zostały tylko trzy.
- To sobie posiedzimy, co? - jeden z nich spojrzał pogardliwie na Mundiego patrząc na niego jak najbardziej z góry. Wyglądało to komicznie. Wyglądał właściwie jakby patrzył do góry a nie z góry. Tyle tylko że oczy spoglądały na Mundusa. Ten szybko to wykorzystał:
- Jeśli coś do mnie mówisz, raczyłbyś patrzeć na mnie, a nie w sufit.
- Ej! -Krzyknął wilk - nie ucz mnie manier! Dziwadło, che che...
- Jesteś mocny w gębie... ale jakby mnie ktoś rozwiązał, zaraz byś ucichł.
- Ty... pomyłko natury... - wilczur wyszedł i stanął przed jaskinią.
- Kto to był? - zapytałam Mundiego. Ten, wyraźnie zdenerwowany odpowiedział:
- Ten... strażnik sprzed jaskini. Ja mu jeszcze pokażę jak już uda mi się uwolnić...
- Raczej nieprędko ci się to uda. To są wyjątkowo mocne i dobrze przymocowane łańcuchy.
Wilczur-strażnik wszedł z powrotem do jaskini.
- Chyba nie może się nacieszyć swoją wyższością nad nami - szepnął do mnie Zefir. Strażnik...
<Zefirze?>
- Oni... to porywacze którzy chyba uwzięli się na moją rodzinę... - zaczęłam
- Co? Jacy porywacze?! - krzyknął Zefir
- Nie tylko my, ale także moja matka, dziadek i prababcia zostali przez nich porwani.
- Dziadek...? Masz na myśli Narcyza?
- Tak. Działają w grupie i są bardzo silni. Nikt im nie podoła.
Zefir myślał przez chwilę i powiedział jakby z daleka...
- Rzeczywiście... bez sensu wdawać się w bójkę... zwłaszcza że nie jesteśmy w pełni sił.
- "Nie w pełni sił" to mało powiedziane. Ta wielka ryba jakiś czas temu o mało nie rozszarpała nas żywcem.
- Tak, pamiętam... - Zefir chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak przed jaskinią usłyszeliśmy hałas. Doleciały do nas głosy:
~ Muszę wejść! ~
~ Nie musisz! ~
~ Kto tam?! ~
~ Co to za dziwadło?! ~
~ Ja?! Dziwadło?! ~
~ Ni to bocian, ni to papuga... ~
~~ Chwila ciszy, nagle dało się słyszeć trzask i krzyki... ~~
~ Masz za dziwadło! I za papugę!! ~
~ Daruj chociaż za bociana... Ał! Przechodź... ~
Do jaskini wszedł... Mundi - mój towarzysz!
- Dzień dobry - powiedział uśmiechnięty (o ile ptak może się uśmiechać)
- Co? Dla kogo dobry ten dobry... - powiedziałam słabo
- Mundus? - Zefir otworzył jedno oko
- Mundus, Mundus... - Mundi pokiwał głową z politowaniem
- Jak się tu dostałeś? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie
Mundi odwrócił się i popatrzył niepewnie na wejście do jaskini, jakby chciał sprawdzić czy jeszcze tam jest, następnie wskazał je i powiedział:
- Tamtędy.
- A to ci niespodzianka... - popatrzyła na niego z niejakim zażenowaniem w głosie. Co prawda nigdy jeszcze nie widziałam mądrzejszego ptaka, jednak Mundus rozumiał wiele rzeczy zbyt dosłownie.
- Co zrobiłeś ze strażnikami? Podobno stoi ich tam aż sześciu... - zapytał Zefir
- Gdzież tam... było ich tam tylko trzech. Reszta przestraszyła się i pobiegła po dowodzącego i dowodzącą tej szajki... - nagle zatrzymał się i jakby zdając sobie sprawę z tego co powiedział, dodał:
- Dowodzący zaraz tu będą...
- Szybko! Pomóż nam się stąd wydostać! Masz ostry dziób, przetnij te łańcuchy! - krzyknęłam.
- Nie - Mundi zaprzeczył ze zrezygnowaniem - aż takiego ostrego dzioba nie mam. Łańcucha nie przetnę.
W tej chwili do jaskini wpadła zgraja wilków. Było ich chyba z dziesięciu!
- Mundus! Na ziemię! - krzyknęłam widząc kamień wycelowany w mojego towarzysza. Ten szybko "padł" i zaczął powoli przemieszczać się w stronę wyjścia. Wadera - przewodnicząca szajki, rzuciła się na niego, jednak Mundi sprawnie uniknął ataku. Wilki jak na zawołanie zaczęły skakać i próbować go chwycić. Długo uciekał i odpierał ataki jednak po jakimś czasie latanie w tą i we wte widocznie znudziło mu się i wylądował obok nas i spokojnie, bez słowa dał się przywiązać do ziemi. Leżeliśmy teraz we troje. Wadera z triumfem w głosie i szyderczym uśmieszkiem powiedziała:
- No. Została mi jeszcze tylko Rozalia.
- Rozalia?! - krzyknęłam przerażona - Przecież to moja matka!!
- Tak... - odpowiedziała - wiem.
- Dlaczego?! Dlaczego tak nas prześladujecie?!
- Wiesz... twoja pra... prababcia zrobiła kiedyś coś strasznego.
- Co takiego? - zapytałam jakby przez mgłę.
- Twoja praprababcia z zimną krwią pomogła ludziom wymordować całą moją rodzinę.
- Ludziom? Przecież moja rodzina nigdy nie miała do czynienia z ludźmi.
- Może twoja mama, tata, ty nie mieliście, jednakże wcześniej... nie znasz historii całej swojej rodziny.
Wadera wyszła część wilków też. Zostały tylko trzy.
- To sobie posiedzimy, co? - jeden z nich spojrzał pogardliwie na Mundiego patrząc na niego jak najbardziej z góry. Wyglądało to komicznie. Wyglądał właściwie jakby patrzył do góry a nie z góry. Tyle tylko że oczy spoglądały na Mundusa. Ten szybko to wykorzystał:
- Jeśli coś do mnie mówisz, raczyłbyś patrzeć na mnie, a nie w sufit.
- Ej! -Krzyknął wilk - nie ucz mnie manier! Dziwadło, che che...
- Jesteś mocny w gębie... ale jakby mnie ktoś rozwiązał, zaraz byś ucichł.
- Ty... pomyłko natury... - wilczur wyszedł i stanął przed jaskinią.
- Kto to był? - zapytałam Mundiego. Ten, wyraźnie zdenerwowany odpowiedział:
- Ten... strażnik sprzed jaskini. Ja mu jeszcze pokażę jak już uda mi się uwolnić...
- Raczej nieprędko ci się to uda. To są wyjątkowo mocne i dobrze przymocowane łańcuchy.
Wilczur-strażnik wszedł z powrotem do jaskini.
- Chyba nie może się nacieszyć swoją wyższością nad nami - szepnął do mnie Zefir. Strażnik...
<Zefirze?>
Od Zefira CD Murki- "Z życia wzięte"
- Murki, kim oni są? - spytałem patrząc Murki w oczy.
< Murki? Wybacz, że musiałaś tak długo czekać... >
< Murki? Wybacz, że musiałaś tak długo czekać... >
sobota, 30 listopada 2013
Nasz głos!
Przypominam o następnym numerze pisma "Nasz głos!" który ma się pojawić w dniach najbliższych.
Ponieważ nikt jeszcze nie zgłosił się do wypowiedzenia się na następujący temat: "Nasza para alfa" (czyli co o niej sądzę. Proszę o szczerą wypowiedź!) apeluję by jak najszybciej znalazła się taka osoba :)
Wasz samiec alfa,
Hiacynt
Ponieważ nikt jeszcze nie zgłosił się do wypowiedzenia się na następujący temat: "Nasza para alfa" (czyli co o niej sądzę. Proszę o szczerą wypowiedź!) apeluję by jak najszybciej znalazła się taka osoba :)
Wasz samiec alfa,
Hiacynt
piątek, 29 listopada 2013
Zimowa gra zakończona!
Zimowa gra została zakończona ponieważ wszystkie śnieżynki zostały znalezione.
Znalazł je Zefir! Gratulacje!
Znalazł je Zefir! Gratulacje!
5 śnieżynka znaleziona!
4 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
Jako nagrodę Zefir wybrał 15 ng za znalezioną śnieżynkę.
Jako nagrodę Zefir wybrał 15 ng za znalezioną śnieżynkę.
czwartek, 28 listopada 2013
4 Śnieżynki znalezione!
1 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
2 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
3 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
4 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
Jako nagrodę Zefir wybrał 15 ng za każdą znalezioną śnieżynkę.
Przypominam że do znalezienia została jeszcze jedna śnieżynka! Powodzenia dalszych poszukiwaniach! Dla szczęśliwego znalazcy nagroda wybrana przez niego samego!
2 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
3 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
4 śnieżynka została znaleziona przez Zefira! Gratulacje!
Jako nagrodę Zefir wybrał 15 ng za każdą znalezioną śnieżynkę.
Przypominam że do znalezienia została jeszcze jedna śnieżynka! Powodzenia dalszych poszukiwaniach! Dla szczęśliwego znalazcy nagroda wybrana przez niego samego!
środa, 27 listopada 2013
Odchodzi!
Katara - powód: brak właściciela
Uwaga!
Informuję że jeśli osoby które zostały wydalone z WSC z powodu braku właściciela, znów powrócą do Howrse, będą mogły ponownie dołączyć do watahy!
Zima!
Nadeszła zima!
Na stronach można zobaczyć małe śnieżynki spadające z nieba! Na kilku stronach zakładce "Kroniki Taktyki" w tekstach, zostało umieszczonych 5 takich śnieżynek: ✱
Jeśli komuś uda się ją znaleźć, napiszcie do mnie na Howrse i podajcie dokładną ich lokalizację
Na znalazców czekają nagrody czyli po jednym wybranym przez nich przedmiocie z zakładki "Konkursy"!
Na stronach można zobaczyć małe śnieżynki spadające z nieba! Na kilku stronach zakładce "Kroniki Taktyki" w tekstach, zostało umieszczonych 5 takich śnieżynek: ✱
Jeśli komuś uda się ją znaleźć, napiszcie do mnie na Howrse i podajcie dokładną ich lokalizację
Na znalazców czekają nagrody czyli po jednym wybranym przez nich przedmiocie z zakładki "Konkursy"!
wtorek, 26 listopada 2013
Muzyka!
Do Strony naszej watahy a także do strony "Kroniki Taktyki", dodana została lista piosenek przy których milej czyta się opowiadania :). Oto ich tytuły:
Wataha Srebrnego Chabra:
1. Blackmore's Night - "Darkness"
2. Alphaville - "Forever Young"
3. Demis Roussos - "My Friend The Wind"
4. Opus - "Live is Life"
Kroniki Taktyki:
1. Jacek Kaczmarski - "Obława (część druga)" [Oficjalny hymn Watahy Srebrnego Chabra]
Wataha Srebrnego Chabra:
1. Blackmore's Night - "Darkness"
2. Alphaville - "Forever Young"
3. Demis Roussos - "My Friend The Wind"
4. Opus - "Live is Life"
Kroniki Taktyki:
1. Jacek Kaczmarski - "Obława (część druga)" [Oficjalny hymn Watahy Srebrnego Chabra]
sobota, 23 listopada 2013
Wataha znów funkcjonuje!
Wataha znów funkcjonuje. Możecie pisać opowiadania i dołączać. Gdybym nie odpisywała na wiadomości lub nie dołączała opowiadań, proszę się nie martwić. Dołączę gdy będę miała możliwość.
czwartek, 10 października 2013
Wataha zawieszona!
Wataha będzie zawieszona przez jakiś czas. Prosimy nie pisać opowiadań. Jeśli już jakieś napisałeś, nie martw się. Zostanie ono dodane o odwołaniu zawieszenia watahy.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
Wasz samiec alfa, Hiacynt
sobota, 28 września 2013
czwartek, 19 września 2013
Rośliny lecznicze i Zwierzęta w naszych lasach!
Na blogu "Kroniki taktyki" (ostatnia zakładka) pojawią się zakładki "Rośliny lecznicze" i "Zwierzęta w naszych lasach"!
Więcej informacji w tych właśnie zakładkach.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
Więcej informacji w tych właśnie zakładkach.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
środa, 18 września 2013
Wataha oceniona po raz drugi!
Nasza wataha została oceniona po raz drugi!
Bardzo dziękuję za ocenę Muriel Meg, oceniającej która podjęła się ocenienia naszej watahy, za rzeczową ocenę.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
Bardzo dziękuję za ocenę Muriel Meg, oceniającej która podjęła się ocenienia naszej watahy, za rzeczową ocenę.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
Ocena watahy (2)!
Oceniająca: Muriel Meg
Wygląd: (8/10)
Kolorystyka bloga wspaniale się komponuje, ale klasyczny szablon nie daje pełnego efektu. Zastanów się nad zamówieniem na szablonowniach. Domena jest taka sama jak tytuł bloga i nie mam do tego zbyt wielu uwag. Natomiast "Srebrny Chabr"? Skąd to wzięłaś i dlaczego akurat to? Nigdzie na blogu nie ma legendy nazwy danego terenu, pomyśl nad zmianą tego, ponieważ to bardzo zastanawia.
Treść: (24/30)
Opowiadania są bardzo ciekawe i emocjonujące.
Styl: (3/5)
Zróżnicowany, co jest nieuniknione w blogach grupowych, ale również krótkie opowiadania nie są przyjemne. Warto to zmienić.
Poprawność: (3,5/5)
Hmm.. w większej części występują błędy interpunkcyjne. Ortografia też miejscami nawala.
Dodatki: (4/5)
Kolorowe rybki, kalendarz pełni, archiwum i sondy. To wszystko daje miły i przytulny efekt w kolumnach.
Zakładek jest trochę za dużo, "Tereny Watahy" i "Jaskinie" mogą być połączone.
Razem: 42,5 pkt
Ocena: Bardzo dobry
Wygląd: (8/10)
Kolorystyka bloga wspaniale się komponuje, ale klasyczny szablon nie daje pełnego efektu. Zastanów się nad zamówieniem na szablonowniach. Domena jest taka sama jak tytuł bloga i nie mam do tego zbyt wielu uwag. Natomiast "Srebrny Chabr"? Skąd to wzięłaś i dlaczego akurat to? Nigdzie na blogu nie ma legendy nazwy danego terenu, pomyśl nad zmianą tego, ponieważ to bardzo zastanawia.
Treść: (24/30)
Opowiadania są bardzo ciekawe i emocjonujące.
Styl: (3/5)
Zróżnicowany, co jest nieuniknione w blogach grupowych, ale również krótkie opowiadania nie są przyjemne. Warto to zmienić.
Poprawność: (3,5/5)
Hmm.. w większej części występują błędy interpunkcyjne. Ortografia też miejscami nawala.
Dodatki: (4/5)
Kolorowe rybki, kalendarz pełni, archiwum i sondy. To wszystko daje miły i przytulny efekt w kolumnach.
Zakładek jest trochę za dużo, "Tereny Watahy" i "Jaskinie" mogą być połączone.
Razem: 42,5 pkt
Ocena: Bardzo dobry
Od Murki CD Zefira- "Z życia wzięte"
Powoli przebudzałam się z otumanienia. Obok mnie leżał Zefir.
- Zefirze... - zaczęłam - co się dzieje?
- Nie wiem... - odpowiedział
Nagle do jaskini weszły trzy wilki (w tym jedna wadera)
- Nie no, proszę... - jęknęłam gdy uświadomiłam sobie kim są wilki. Otóż byli to porywacze którzy mają do czynienia z moją rodziną od bardzo dawna. Już moja prababka Kreska padła ich ofiarą. Do dziś nie wiadomo co jest powodem porwań, do których dochodziło zawsze za sprawą tych trzech wilków i którymi zawsze padali członkowie mojej rodziny.
- Witajcie - powiedziała wadera - ty, Murko pewnie wiesz kim jesteśmy. Ty wilku - tu zwróciła się do Zefira - pewnie nie. Wiesz też Murko, że każdy członek twojej rodziny uciekł z naszej niewoli, jednak wam się to nie uda. Przed jaskinią będzie stać sześć wilków. Nie macie szansy ucieczki. Przyjdziemy do was jutro.
Spojrzałam na Zefira bezradnie. Wilki wyszły z jaskini a Zefir zapytał:
<Zefirze?>
- Zefirze... - zaczęłam - co się dzieje?
- Nie wiem... - odpowiedział
Nagle do jaskini weszły trzy wilki (w tym jedna wadera)
- Nie no, proszę... - jęknęłam gdy uświadomiłam sobie kim są wilki. Otóż byli to porywacze którzy mają do czynienia z moją rodziną od bardzo dawna. Już moja prababka Kreska padła ich ofiarą. Do dziś nie wiadomo co jest powodem porwań, do których dochodziło zawsze za sprawą tych trzech wilków i którymi zawsze padali członkowie mojej rodziny.
- Witajcie - powiedziała wadera - ty, Murko pewnie wiesz kim jesteśmy. Ty wilku - tu zwróciła się do Zefira - pewnie nie. Wiesz też Murko, że każdy członek twojej rodziny uciekł z naszej niewoli, jednak wam się to nie uda. Przed jaskinią będzie stać sześć wilków. Nie macie szansy ucieczki. Przyjdziemy do was jutro.
Spojrzałam na Zefira bezradnie. Wilki wyszły z jaskini a Zefir zapytał:
<Zefirze?>
Od Zefira CD Murki- "Z życia wzięte"
Usiłowałem wstać. Jednak nie za bardzo mi się to udawało... z każdą próbą słabłem coraz bardziej, w końcu zemdlałem...
<<< Po przebudzeniu >>>
Odzyskiwałem przytomność, pękała mi głowa, w ogóle się źle czułem. Gdy coraz bardziej dochodziłem do siebie tym bardziej rany mnie bolały. Lekko podniosłem pysk i zauważyłem, że jestem w jakiej grocie, a obok mnie leży nieprzytomna Murki. Co dziwne rany miała opatrzone, podobnie jak ja, a z oddali było słychać szum morza co oznaczało, że byliśmy blisko plaży, zapewne tej plaży na której wylądowaliśmy...
Nagle zauważyłem, że moja towarzyszka się przebudza...
< Murki? >
<<< Po przebudzeniu >>>
Odzyskiwałem przytomność, pękała mi głowa, w ogóle się źle czułem. Gdy coraz bardziej dochodziłem do siebie tym bardziej rany mnie bolały. Lekko podniosłem pysk i zauważyłem, że jestem w jakiej grocie, a obok mnie leży nieprzytomna Murki. Co dziwne rany miała opatrzone, podobnie jak ja, a z oddali było słychać szum morza co oznaczało, że byliśmy blisko plaży, zapewne tej plaży na której wylądowaliśmy...
Nagle zauważyłem, że moja towarzyszka się przebudza...
< Murki? >
wtorek, 17 września 2013
Od Loov
Loov przemierzał powolnym krokiem obrzeżne tereny watahy. Kolejne miejsca i widoki budziły w nim stare wspomnienia, wyciągały z jego pamięci obrazy pozostawionych tu dawnych przyjaciół i bliskich...
...Polana życia! Nie do wiary jak dużo czasu upłynęło a jak niewiele się tutaj zmieniło...
...Polana życia! Nie do wiary jak dużo czasu upłynęło a jak niewiele się tutaj zmieniło...
Ale czy aby na pewno? Przecież nigdy nie było tutaj aż tylu wilków. Watahy były małe i zajmowały olbrzymie przestrzenie. Na górskich ścieżkach można było całymi tygodniami nie spotkać żywej duszy.
Przyłapał się na tym, że bezwiednie kieruje się w stronę jeziora dziewięciu cieni. Serce zabiło mu mocniej... Tylko czy on naprawdę chce się napić jego wody, czy chce rozdrapywać zabliźnione rany?
"Przecież właśnie po to wróciłem..."
<C.D.N.>
poniedziałek, 16 września 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Zaćmienie rzeczywiście było piękne. Ja jednak starałem się odczuwać jak najmniejsze emocje, gdyż jeszcze chwila a nie wytrzymał bym nerwowo. Byłem smutny i przybity. Zacząłem się trząść... zrobiło się ciemno więc zaczęliśmy powili zbierać się do odejścia do jaskiń.
<Sonato?>
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Cudowne!-powiedziałam wpatrzona w to niezwykłe zjawisko,na chwile zapominając o wszystkich problemach.
Lenek nie odpowiedział.W milczeniu patrzyliśmy na księżyc,który całkowicie przysłonił już słońce.Minęło kilkanaście minut,może nawet godzina,gdy wszystko wróciło do normy. Niespodziewanie nadszedł wieczór.
<Lenku?>
Lenek nie odpowiedział.W milczeniu patrzyliśmy na księżyc,który całkowicie przysłonił już słońce.Minęło kilkanaście minut,może nawet godzina,gdy wszystko wróciło do normy. Niespodziewanie nadszedł wieczór.
<Lenku?>
Opowiadania!
Przypominam o pisaniu opowiadań! Osoby które nie będą mogły ich pisać przez dłuższy czas, mogą zgłosić nieobecność!
Wasz samiec alfa Hiacynt
Wasz samiec alfa Hiacynt
sobota, 14 września 2013
Ocena watahy!
Nasza wataha została oceniona przez stronę "Oceny watah i stad"!
Wataha Srebrnego Chabra
- Wygląd strony głównej: (max. 40 pkt)
1. Tło - nijak nie pasuje do ogólnej tematyki bloga. Ładne i przejrzyste, jednak nie tematyczne. (2 pkt)
2. Tytuł bloga - ma ładny, niebieski kolor. Litery może trochę za grube, jednak da się je rozczytać. (9 pkt)
3. Tytuł posta - podobnie jak z tytułem strony. Szkoda tylko że niektóre litery typu "ż" i "ę"nie są pisane czcionką (8 pkt)
4. Estetyka i czytelność - czytelna i estetyczna. Myślę że nikt nie ma problemów z odnalezieniem poszczególnych fragmentów na stronie głównej. (10 pkt)
- Strony: (max. 30 pkt)
1. Ilość stron oryginalnych (nie ma ich w innych watahach/stadach) - jest ich wiele. M.in. "Sąd" i "Instytucje prywatne" na blogu a także wiele stron dodatkowych na dodatkowym blogu "Kroniki taktyki"(ostatniej zakładce). (10 pkt)
2. Błędy - podczas oglądania stron nie zauważyłam ani jednego.(10 pkt)
3. Estetyka i czytelność - Estetyczne i czytelne. Czego chcieć więcej? (10 pkt)
- Gadżety: (max. 20 pkt)
1. Ilość - gadżetów na głównym blogu watahy jest siedem (pominęłam dwa które w stadach i watahach są praktycznie zawsze: 1. Autorzy 2. Archiwum bloga). (10 pkt)
2. Estetyka i czytelność - estetyczne i czytelne. Na górze strony jest tylko problem oddzielania od siebie informacji tekstowych. Radzę to poprawić. (9 pkt)
Najwyższy możliwy wynik: 90 pkt.
Ogólny wynik: 76 pkt.
Ocena: Bardzo dobra.
Oceniła: Pliszka
Ponownej oceny Watahy Srebrnego Chabra dokonamy za miesiąc.
1. Tło - nijak nie pasuje do ogólnej tematyki bloga. Ładne i przejrzyste, jednak nie tematyczne. (2 pkt)
2. Tytuł bloga - ma ładny, niebieski kolor. Litery może trochę za grube, jednak da się je rozczytać. (9 pkt)
3. Tytuł posta - podobnie jak z tytułem strony. Szkoda tylko że niektóre litery typu "ż" i "ę"nie są pisane czcionką (8 pkt)
4. Estetyka i czytelność - czytelna i estetyczna. Myślę że nikt nie ma problemów z odnalezieniem poszczególnych fragmentów na stronie głównej. (10 pkt)
- Strony: (max. 30 pkt)
1. Ilość stron oryginalnych (nie ma ich w innych watahach/stadach) - jest ich wiele. M.in. "Sąd" i "Instytucje prywatne" na blogu a także wiele stron dodatkowych na dodatkowym blogu "Kroniki taktyki"(ostatniej zakładce). (10 pkt)
2. Błędy - podczas oglądania stron nie zauważyłam ani jednego.(10 pkt)
3. Estetyka i czytelność - Estetyczne i czytelne. Czego chcieć więcej? (10 pkt)
- Gadżety: (max. 20 pkt)
1. Ilość - gadżetów na głównym blogu watahy jest siedem (pominęłam dwa które w stadach i watahach są praktycznie zawsze: 1. Autorzy 2. Archiwum bloga). (10 pkt)
2. Estetyka i czytelność - estetyczne i czytelne. Na górze strony jest tylko problem oddzielania od siebie informacji tekstowych. Radzę to poprawić. (9 pkt)
Najwyższy możliwy wynik: 90 pkt.
Ogólny wynik: 76 pkt.
Ocena: Bardzo dobra.
Oceniła: Pliszka
Ponownej oceny Watahy Srebrnego Chabra dokonamy za miesiąc.
Od Hiacynta - "Dymisja..."
Pewnego przepięknego popołudnia którego nic nie było w stanie zepsuć, spacerowałem po Polanie Życia. Myliłem się jednak. Już po chwili okazało się że była jedna rzecz która mogła zniszczyć spokojny nastrój tego przepięknego popołudnia...
...
- Gaju! - krzyknąłem przerażony biegnąc w stronę jaskini. Nie mogłem złapać tchu.
- Co się stało, Hiacyncie? - zapytała Gaja wychodząc przed jaskinię.
- Ja... - wysapałem stając przed nią - ja poddam się do dymisji!
- Dlaczego? - zapytała przerażona Gaja
- Kontrole urzędowe! Mają skontrolować naszą watahę!
- Och... - Gaja usiadła na kamieniu.
- Podam się do dymisji... - mamrotałem
Do jaskini weszli Rozalka i Teler.
- Witajcie - uśmiechnęła się Rozalka
- Dzień dobry - przywitał się Teler
- Co się stało, braciszku? - Rozalka spojrzała na mnie przestraszona.
- Kontrole urzędowe - westchnąłem. Rozalka także pobladła.
- Ile ich jest? - zapytał Teler
- Dwie... - zakręciło mi się w głowie
- Cóż... może nie będzie tak źle... - Gaja próbowała ratować sytuację.
- Właśnie... może nic na ciebie nie znajdą - dodała Rozalka - przyjdą, zobaczą i pójdą.
- Co mają takiego znaleźć? - zapytał Teler - przecież nikt głodem nie przymiera i wojen z nikim nie toczymy...
<Gaju?>
...
- Gaju! - krzyknąłem przerażony biegnąc w stronę jaskini. Nie mogłem złapać tchu.
- Co się stało, Hiacyncie? - zapytała Gaja wychodząc przed jaskinię.
- Ja... - wysapałem stając przed nią - ja poddam się do dymisji!
- Dlaczego? - zapytała przerażona Gaja
- Kontrole urzędowe! Mają skontrolować naszą watahę!
- Och... - Gaja usiadła na kamieniu.
- Podam się do dymisji... - mamrotałem
Do jaskini weszli Rozalka i Teler.
- Witajcie - uśmiechnęła się Rozalka
- Dzień dobry - przywitał się Teler
- Co się stało, braciszku? - Rozalka spojrzała na mnie przestraszona.
- Kontrole urzędowe - westchnąłem. Rozalka także pobladła.
- Ile ich jest? - zapytał Teler
- Dwie... - zakręciło mi się w głowie
- Cóż... może nie będzie tak źle... - Gaja próbowała ratować sytuację.
- Właśnie... może nic na ciebie nie znajdą - dodała Rozalka - przyjdą, zobaczą i pójdą.
- Co mają takiego znaleźć? - zapytał Teler - przecież nikt głodem nie przymiera i wojen z nikim nie toczymy...
<Gaju?>
czwartek, 12 września 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Próbowałem nie dać znać tego po sobie, lecz rzeczywistości czułem się fatalnie.
Przez dłuższą chwilę staliśmy bez słowa wpatrzeni w siebie, lecz nagle zaczęło robić się ciemno. Słońce zaczęło powoli znikać.
-Zaćmienie - powiedziałem niewzruszony.
Przez dłuższą chwilę staliśmy bez słowa wpatrzeni w siebie, lecz nagle zaczęło robić się ciemno. Słońce zaczęło powoli znikać.
-Zaćmienie - powiedziałem niewzruszony.
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Och,to fatalnie.-uśmiech nagle spełzł mi z twarzy-Mam nadzieje,że z tego wyjdzie.
-Ja też,ale na razie nic na to nie wskazuje-odpowiedział.
-Gorzej już chyba być nie może.-westchnęłam.
-Zawsze może być gorzej.-przypomniał mi basior.
-Przynajmniej nie pada czarny deszcz.-próbowałam rozluźnić atmosferę.
-To fakt.-uśmiechnął się Lenek.
<Lenek?>
-Ja też,ale na razie nic na to nie wskazuje-odpowiedział.
-Gorzej już chyba być nie może.-westchnęłam.
-Zawsze może być gorzej.-przypomniał mi basior.
-Przynajmniej nie pada czarny deszcz.-próbowałam rozluźnić atmosferę.
-To fakt.-uśmiechnął się Lenek.
<Lenek?>
środa, 11 września 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
- Witaj Sonato - powiedziałem gdy zobaczyłem znajomą waderę. Próboałem się uśmiechnąć, lecz smutek nadal gościł na mojej twarzy.
- Witaj Lenku - odpowiedziała radośnie - co cię tu sprowadza?
- Ech... nic.
- Coś jest nie tak?
- To znaczy... kilka tygodni temu Lulek, mój brat doznał urazu głowy i czuje się coraz gorzej.
<Sonato?>
- Witaj Lenku - odpowiedziała radośnie - co cię tu sprowadza?
- Ech... nic.
- Coś jest nie tak?
- To znaczy... kilka tygodni temu Lulek, mój brat doznał urazu głowy i czuje się coraz gorzej.
<Sonato?>
Od Sonaty Cd Lenka- "Życie bezcenne"
Wszystko wróciło do normy.Przechadzałam się jak zwykle po Skrytym Lesie.Choć wydawałoby się to dziwne,nawet lubiłam to miejsce.Cisza,spokój i przyjemnie chłodny wiatr,świszczący w spróchniałych pniach.Szłam właśnie słabo widoczną ścieżką,myśląc o dziwnych wydarzeniach z kilku poprzednich dni.Nagle zobaczyłam idącego z przeciwnej strony Lenka.
<Lenku?
<Lenku?
poniedziałek, 9 września 2013
Od Murki CD Zefira- "Z życia wzięte"
Usłyszałam głos Zefira. Po chwili zobaczyłam i niego samego. Resztkami sił zaczęłam iść w jego kierunku. Gdy byłam już blisko, prawie na wyciągnięcie ręki, upadłam na ziemię. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Zaczynałam pooli tracić przytomność. Zobaczyłam Zefira próbującego wstać a potem już nic...
<Zefirze?>
<Zefirze?>
Od Zefira CD Murki- "Z życia wzięte"
Pomału się budziłem... widziałem jakby przez mgłę, ale jak wytężyłem wzrok to zauważyłem, że jestem na plaży. Usiłowałem wstać, wszystko mnie bolało. Spojrzałem na przednią łapę. Nie mogłem dostrzec szczegółów, ale wydawało mi się że była cała w strzępach. Spojrzałem na pozostałe, wyglądały nieźle. Dlaczego tylko nieźle? Ponieważ wzrok pomału się mi wystrzał i zauważałem coraz więcej ran na swoim ciele. Usiłowałem wstać, aby się lepiej rozejrzeć i poszukać Murki. Nie wiedziałem gdzie jest i co się z nia dzieje, jak się czuje, w jakim jest stanie, czy jest przytomna,.... czy żyje... Musiałem ją odnajeźć...
Zacząłęm się momału podnosić. Stanąłem na wszystkich czterech, a raczej trzech łapach bo przednia lewa noga ledwie co sie trzymała. Łapa na tej nodze trzymałam się tylko na skórze i widać było że długo się nie utrzyma, widziałem że mam jedno otwarte złamanie, a w wielu miejscach nie miałem zdartą skurę i widać mi było kości... nie chciałem na nią patrzeć, lecz dochodziłem coraz bardziej do siebie i wzrok mi się wystrzał, a ból się stawałm się coraz bardziej natrętny. W szczególności właśnie w pechowej przedniej lewej nodze. Poczułem jak po karku spływa mi krew. Nie wiedziałem dlaczego jestem aż w tak złym stanie... Usiłowałem zrobić krok, lecz od razu poczułem pulsujący bul i upadłem na piach co nie było dobre dla i tak już zbrudzonych ran. Poparztałem na siebie, aby zobaczyć w jakim stanie są tylne łapy. Zobaczyłem już wyostrzonym wzrokiem wiele głębokich, ale nie tak bardzo poważnych ran. Dostrzegałem też, że w niektórych miejscach moje nogi były nienaturalnine powiginane. Na ogonie (a raczej na tym co z niego zostało, bo została tylko połowa) nie było wręcz sierści ani skóry. Był w podobnym stanie jak przednia lewa łapa. Miałem dość tego wszystkiego. Tego nieustającego bólu. Najchętniej bym umarł... ale muszę odnaleźć Murki i postarać się jej pomóc.
Wstałem poraz kolejny z piachu i delikatnie się obróciłem wokół własnej osi rozglądając się. Na horyzocie na plaży zobaczył coś jakby wilczycę... to była Murki! Od razu wstąpiła we mnie nadzieja, że jakoś to będzie i mimo bólu udałem się chwiejnym krokiem w stronę wilkczycy. Ból z każdym krokiem był coraz silniejszy, ale szedłem dalej. Gdy już przeszedłem spory jak na mój stan dystans stanąłem i krzyknąłem do wilczycy:
- Murki!!! - krzyknałem najgłosniej jak tylko mogłem.
Zrobiłem kilka kroków i upadłem z zmęczenia, ale nie zemdlałem.
< Murki? Co dalej? >
Zacząłęm się momału podnosić. Stanąłem na wszystkich czterech, a raczej trzech łapach bo przednia lewa noga ledwie co sie trzymała. Łapa na tej nodze trzymałam się tylko na skórze i widać było że długo się nie utrzyma, widziałem że mam jedno otwarte złamanie, a w wielu miejscach nie miałem zdartą skurę i widać mi było kości... nie chciałem na nią patrzeć, lecz dochodziłem coraz bardziej do siebie i wzrok mi się wystrzał, a ból się stawałm się coraz bardziej natrętny. W szczególności właśnie w pechowej przedniej lewej nodze. Poczułem jak po karku spływa mi krew. Nie wiedziałem dlaczego jestem aż w tak złym stanie... Usiłowałem zrobić krok, lecz od razu poczułem pulsujący bul i upadłem na piach co nie było dobre dla i tak już zbrudzonych ran. Poparztałem na siebie, aby zobaczyć w jakim stanie są tylne łapy. Zobaczyłem już wyostrzonym wzrokiem wiele głębokich, ale nie tak bardzo poważnych ran. Dostrzegałem też, że w niektórych miejscach moje nogi były nienaturalnine powiginane. Na ogonie (a raczej na tym co z niego zostało, bo została tylko połowa) nie było wręcz sierści ani skóry. Był w podobnym stanie jak przednia lewa łapa. Miałem dość tego wszystkiego. Tego nieustającego bólu. Najchętniej bym umarł... ale muszę odnaleźć Murki i postarać się jej pomóc.
Wstałem poraz kolejny z piachu i delikatnie się obróciłem wokół własnej osi rozglądając się. Na horyzocie na plaży zobaczył coś jakby wilczycę... to była Murki! Od razu wstąpiła we mnie nadzieja, że jakoś to będzie i mimo bólu udałem się chwiejnym krokiem w stronę wilkczycy. Ból z każdym krokiem był coraz silniejszy, ale szedłem dalej. Gdy już przeszedłem spory jak na mój stan dystans stanąłem i krzyknąłem do wilczycy:
- Murki!!! - krzyknałem najgłosniej jak tylko mogłem.
Zrobiłem kilka kroków i upadłem z zmęczenia, ale nie zemdlałem.
< Murki? Co dalej? >
sobota, 7 września 2013
Ankiety!
W zakładce "Kroniki taktyki" pojawiła się nowa ankieta - "Która para jest najlepsza?", "Jaki przydomek nadać Narcyzowi" i "Jaki przydomek nadać Samancie?"!
Zapraszamy wszystkich do głosowania!
Zapraszamy wszystkich do głosowania!
Nasz głos! - 3
Nowy numer pisma "Nasz głos!" ukazał się i można zobaczyć go na stronie głównej <Kroniki taktyki>.
Zapraszamy do wykonywania zadań zamieszczonych w "Nasz głos" a także do wypowiedzi na dowolne tematy. Następny temat: "Nasza para alfa"
Chętni do wypowiedzenia się na ten temat proszeni są o zgłoszenie się do mnie na howrse.
Dziękuję Kremlowi za wypowiedzenie się w "Nasz głos!" na temat - "Na co najczęściej poluję?" w tym numerze.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
Zapraszamy do wykonywania zadań zamieszczonych w "Nasz głos" a także do wypowiedzi na dowolne tematy. Następny temat: "Nasza para alfa"
Chętni do wypowiedzenia się na ten temat proszeni są o zgłoszenie się do mnie na howrse.
Dziękuję Kremlowi za wypowiedzenie się w "Nasz głos!" na temat - "Na co najczęściej poluję?" w tym numerze.
Wasz samiec alfa, Hiacynt
piątek, 6 września 2013
czwartek, 5 września 2013
od Beryla - "Młodość"
Razem z rodzeństwem biegaliśmy po Polanie Życia. Mama siedziała niedaleko nas, nad jeziorem a tata patrolował tereny watahy. Tylko Lotar stał nieruchomo i patrzył się na nas ponuro.
- Lotarze - zacząłem - dlaczego stoisz w miejscu i nic nie robisz?
- Właśnie braciszku - krzyknęła Maja radośnie - baw się z nami!
- Postoję - burknął Lotar
- Dlaczego? - westchnęła Rea
- Nie słyszysz?! Mówię że nie chcę! - krzyknął
- Lotarze - powiedziałem poważnym głosem - nie masz prawa odzywać się tak do swojej siostry.
- A ty mi zabronisz? - warknął
- Co się z tobą dzieje? Jesteś rozdrażniony. Jeśli nie chcesz spędzić tu miło czasu, idź do domu i przynajmniej nam nie psuj dnia - wsparł mnie Arion
- Wypędzasz mnie?! Moje towarzystwo ci przeszkadza?
- Lotarze... - Arion chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak Lotar rzucił się na niego i zaczął warczeć. Chciałem pomóc Arionowi więc doskoczyłem do Lotara i odciągnąłem go od Ariona. Maja i Rea...
<Maju?>
Od Hiacynta CD Gai- "Skryty las"
- Czy nie widzieliście gdzieś może Lenka? Zawsze gdy kończył patrol meldował sie u mnie a dziś nie przyszedł... nigdzie go nie ma... - zacząłem
- My też go nie widzieliśmy - odarła Gaja
- Może poszukajmy go. Mam nadzieje że jest gdzieś niedaleko - powiedziała Alicja.
Wszyscy zgodzili się i po chwili chodziliśmy po terenach watahy i nawoływaliśmy Lenka.
<Gaju?>
- My też go nie widzieliśmy - odarła Gaja
- Może poszukajmy go. Mam nadzieje że jest gdzieś niedaleko - powiedziała Alicja.
Wszyscy zgodzili się i po chwili chodziliśmy po terenach watahy i nawoływaliśmy Lenka.
<Gaju?>
Przegłosowane!
Narcyz i Samanta otrzymają przydomki! Zapraszamy wszystkich do zaproponowania przydomków które pasują do Narcyza lub Samanty. Zostaną one umieszczone w ankietach i zostatanie wybrany najlepszy dla obu alf.
wtorek, 3 września 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
- Dlaczego przenosimy się na wieś? - zapytałem Hiacynta.
- Po prostu gdyby była taka konieczność, ludzie nie przestraszyli by się - odpowiedział Hiacynt.
- "Po prostu"? Mogłeś chociaż poinformować nas o tym wcześniej! - krzyknęła mama
Wróciliśmy na tereny watahy. Wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
<Sonato?>
- Po prostu gdyby była taka konieczność, ludzie nie przestraszyli by się - odpowiedział Hiacynt.
- "Po prostu"? Mogłeś chociaż poinformować nas o tym wcześniej! - krzyknęła mama
Wróciliśmy na tereny watahy. Wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Dosłownie mnie zamurowało.Szukaliśmy ich już kilka dni,a oni najspokojniej w świecie siedzieli sobie w wiosce.Pozostało tylko pytanie:
-Dlaczego się przenosimy?
<Lenku?>
-Dlaczego się przenosimy?
<Lenku?>
poniedziałek, 2 września 2013
Gaja urodziła!
Gaja urodziła pięć szczeniąt. Gratulacje!:
Maja- uczennica.
Rea- uczennica.
Arion- Elew.
Lotar- Elew.
Beryl- Elew.
Właściciel: czwureczka
Maja- uczennica.
Rea- uczennica.
Arion- Elew.
Lotar- Elew.
Beryl- Elew.
Właściciel: czwureczka
Od Gai- "Nowe Życia"
Pływałam w jeziorze. Postanowiłam, że zanurzę się w chłodnej wodzie, ponieważ słońce mocno grzało. Robiłam to z wysiłkiem. Nie oddalałam się od brzegu, bo bałam się, że gdy to zrobię złapie mnie skurcz i nie będę mogła wypłynąć. Mięśnie mi zdrętwiały. Wyszłam na brzeg i otrząsnęłam się. Wokół mnie powstała mała kałuża. Zaczęłam iść w kierunku polany. Chciałam szybko wyschnąć na słońcu.
Nagle poczułam okropny ból w dole brzucha. zatrzymałam się, zacisnęłam powieki. Ugięły się pode mną nogi. Powoli się położyłam. Czułam tylko ból...
<Pół godziny później>
Urodziłam pięć ślicznych szczeniaczków. Byłam taka szczęśliwa! Nie mogłam się doczekać spotkania z Hiacyntem!
Nagle poczułam okropny ból w dole brzucha. zatrzymałam się, zacisnęłam powieki. Ugięły się pode mną nogi. Powoli się położyłam. Czułam tylko ból...
<Pół godziny później>
Urodziłam pięć ślicznych szczeniaczków. Byłam taka szczęśliwa! Nie mogłam się doczekać spotkania z Hiacyntem!
Od Gai CD Hiacynta - "Dobra wiadomość"
Spojrzałam z czułością na Hiacynta.
- Nie masz się czego obawiać - powiedziałam - Gdyby działo się coś złego, wiedziałabym o tym. Spokojnie, niedługo urodzę. Nic złego się nie stanie.
W oczach Hiacynta nadal był niepokój. Ciężko mi było go przekonać.
<Hiacynt?>
- Nie masz się czego obawiać - powiedziałam - Gdyby działo się coś złego, wiedziałabym o tym. Spokojnie, niedługo urodzę. Nic złego się nie stanie.
W oczach Hiacynta nadal był niepokój. Ciężko mi było go przekonać.
<Hiacynt?>
Od Gai CD Lenka- "Skryty las"
Byłam bardzo zmartwiona.
- Czy wiecie gdzie może być Lenek? - zapytałam.
Rozalka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jak to gdzie? Myślałam, że jest u was... - Otworzyła szeroko oczy. Gdyby coś mu się stało...
Alcia zmarszczyła czoło.
- Ostatnio widziałam go wczoraj po południu... - powiedziała.
Do jaskini wszedł Hiacynt.
<Hiacynt?>
- Czy wiecie gdzie może być Lenek? - zapytałam.
Rozalka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jak to gdzie? Myślałam, że jest u was... - Otworzyła szeroko oczy. Gdyby coś mu się stało...
Alcia zmarszczyła czoło.
- Ostatnio widziałam go wczoraj po południu... - powiedziała.
Do jaskini wszedł Hiacynt.
<Hiacynt?>
niedziela, 1 września 2013
Gaja znów obecna!
Moi kochani! Przepraszam was za to, że tak długo mnie nie było. Teraz wrócę do obowiązków i razem z Hiacyntem będę odpowiedzialnie prowadzić watahę.
sobota, 31 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
- Ech... możemy poczekać we wsi - przytaknąłem.
Poszliśmy do wioski. To co tam zobaczyliśmy, wydało się jeszcze dziwniejsze. Wszystkie wilki, siedziały spokojnie na drodze, prowadzącej ze wsi, do lasu.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałem Hiacynta, gdy wyszedł zza drzewa.
- Jak to co? - wyglądał na zdziwionego - czekaliśmy na was.
- To my chodzimy po całej watasze, szukamy was, a wy siedzicie sobie w wiosce? - zapytała mama.
- Myślałem że wiecie... przecież mówiłem o tym niedawno. Na kilka dni przenosimy się do wioski.
<Sonato?>
Poszliśmy do wioski. To co tam zobaczyliśmy, wydało się jeszcze dziwniejsze. Wszystkie wilki, siedziały spokojnie na drodze, prowadzącej ze wsi, do lasu.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałem Hiacynta, gdy wyszedł zza drzewa.
- Jak to co? - wyglądał na zdziwionego - czekaliśmy na was.
- To my chodzimy po całej watasze, szukamy was, a wy siedzicie sobie w wiosce? - zapytała mama.
- Myślałem że wiecie... przecież mówiłem o tym niedawno. Na kilka dni przenosimy się do wioski.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Ciągle jednak nie wiemy gdzie zniknęła reszta watahy.-przypomniałam-Przeszukaliśmy już cały teren i kilka kilometrów poza nim.Moim zdaniem powinniśmy poczekać aż sami wrócą.
-Chyba,że nie odeszli z własnej woli.-zauważył Lenek.
-Poszukajmy w wiosce.-zaproponowałam
<Lenku?>
-Chyba,że nie odeszli z własnej woli.-zauważył Lenek.
-Poszukajmy w wiosce.-zaproponowałam
<Lenku?>
piątek, 30 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Wilk wyszedł z jaskini.
- Mam nadzieję e już nigdy go nie zobaczę - warknęła mama.
- Poszedł - powiedziałem - ale... czy możecie w końcu wyjaśnić, dlaczego tak go nie lubicie?
- Już kiedyś się z nim spotkaliśmy - wyjaśniła mama - a nie było to zbyt miłe spotkanie.
- Tak - przyznał tata - najpierw nie wiadomo dlaczego, przyczepił się do Rozalki a później o mało nie zabił waszej, babci. Co prawda i tak już nie żyje, jednak złość pozostał do dziś.
<Sonato?>
- Mam nadzieję e już nigdy go nie zobaczę - warknęła mama.
- Poszedł - powiedziałem - ale... czy możecie w końcu wyjaśnić, dlaczego tak go nie lubicie?
- Już kiedyś się z nim spotkaliśmy - wyjaśniła mama - a nie było to zbyt miłe spotkanie.
- Tak - przyznał tata - najpierw nie wiadomo dlaczego, przyczepił się do Rozalki a później o mało nie zabił waszej, babci. Co prawda i tak już nie żyje, jednak złość pozostał do dziś.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Zdziwiłam się nagłą zmianą jego zachowania.Był naprawdę dziwny.Nie wiedziałam tylko czemu Rozalka i Taler aż tak go nie lubią.Staliśmy wszyscy nieruchomo,patrząc w stronę odchodzącego wilczura.Miałam dziwne przeczucie,że jeszcze go kiedyś spotkam.
<Lenku?>
<Lenku?>
czwartek, 29 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Do jaskini weszli Rozalka i Teler.
- Obudził się?! - zapytała Rozalka i zaczęła warczeć.
- Tak... odpowiedziałem.
Gdy wilk zobaczył Rozalkę i Telera, skulił się i wyraz złości i zaciętości zniknął z jego twarzy. Ze strachem patrzył na mamę.
- Co? - zapiszczał - to znowu wy...?
- Ty nędzna kreaturo! - krzyknął Teler - jak śmiesz pokazywać nam się na oczy!
- To nie moja wina... nie wiem jak tu się znalazłem...
- Nieważne. Idź stąd i nigdy nie wracaj! - mama przeszyła wzrokiem wilczura.
- Już sobie idę - wilk ze smutkiem kierował się w stronę wyjścia.
<Sonato?>
- Obudził się?! - zapytała Rozalka i zaczęła warczeć.
- Tak... odpowiedziałem.
Gdy wilk zobaczył Rozalkę i Telera, skulił się i wyraz złości i zaciętości zniknął z jego twarzy. Ze strachem patrzył na mamę.
- Co? - zapiszczał - to znowu wy...?
- Ty nędzna kreaturo! - krzyknął Teler - jak śmiesz pokazywać nam się na oczy!
- To nie moja wina... nie wiem jak tu się znalazłem...
- Nieważne. Idź stąd i nigdy nie wracaj! - mama przeszyła wzrokiem wilczura.
- Już sobie idę - wilk ze smutkiem kierował się w stronę wyjścia.
<Sonato?>
środa, 28 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Uważnie przyjrzałam się obcemu wilkowi.Zauważyłam kilka blizn na jego pysku,a także brak polowy lewego ucha.
-Nie wygląda na miłego.-stwierdziłam.
-I pewnie,nie jest.-dodał Lenek.
-Jesteście bardzo spostrzegawczy.-powiedział wilczur wstając.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytałam go.
-Nie powinno cię to obchodzić.-odpowiedział obnażając kły.
Kłapiąc paszczą kierował się ku wyjściu z jaskini,gdy nagle pojawili się Rozalka i Taler.
<Lenek?>
-Nie wygląda na miłego.-stwierdziłam.
-I pewnie,nie jest.-dodał Lenek.
-Jesteście bardzo spostrzegawczy.-powiedział wilczur wstając.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytałam go.
-Nie powinno cię to obchodzić.-odpowiedział obnażając kły.
Kłapiąc paszczą kierował się ku wyjściu z jaskini,gdy nagle pojawili się Rozalka i Taler.
<Lenek?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Sonata, Rozalka i Teler wyruszyli szukać reszty wilków. Tymczasem ja siedziałem w jaskini. Obok mnie leżał obcy wilczur, którego przywlekliśmy na tereny watahy razem z Sonatą. Wszędzie było cicho, co sprowadzało niepokój. Nagle wilczur zaczął się ruszać... po chwili wstał i powoli zaczął odzyskiwać świadomość.
- Gdzie... co to? - wymamrotał i wskazał na mnie.
- Obudziłeś się... - westchnąłem.
- Kim ty jesteś? - do wilka zaczęło dochodzić że jestem żywą istotą.
- Nazywam się Lenek.
- Co ja tu robię?
- Ech... długo by opowiadać.
Do jaskini weszła Sonata.
- Och... obudził się? - zapytała zdziwiona.
- Tak - przytaknąłem - mam nadzieję ze Rozalka i Teler wrócą niedługo i wyjaśnią, skąd znają tego typa.
<Sonato?>
- Gdzie... co to? - wymamrotał i wskazał na mnie.
- Obudziłeś się... - westchnąłem.
- Kim ty jesteś? - do wilka zaczęło dochodzić że jestem żywą istotą.
- Nazywam się Lenek.
- Co ja tu robię?
- Ech... długo by opowiadać.
Do jaskini weszła Sonata.
- Och... obudził się? - zapytała zdziwiona.
- Tak - przytaknąłem - mam nadzieję ze Rozalka i Teler wrócą niedługo i wyjaśnią, skąd znają tego typa.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Powoli traciliśmy nadzieję.Z każdym następnym dniem zapuszczaliśmy się coraz dalej.Zawsze jednak ktoś musiał zostać na wypadek gdyby ktoś wrócił,lub wilczur się obudził.Tego dnia jednak przemierzałam stepy.Było tam niewiarygodnie cicho,co mnie ani trochę nie zdziwiło.Po kilku godzinach wróciłam pod skałę Wielkiego Huka.Pomyślałam,że z jej szczytu będę miała lepszy widok niż z ziemi,więc wzbiłam się w powietrze i już po kilku sekundach byłam na górze.Widok ze skały był piękniejszy niż mogłam sobie wyobrazić,lecz nie zmienił obecnego stanu poszukiwań.
<Lenku?>
<Lenku?>
wtorek, 27 sierpnia 2013
Od Murki CD Strzygi- "Antypatyczna?"
Strzyga przyniosła ziele koślawca i opatrzyła mi nogę.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem.
- No... mam nadzieję że nic ci się nie stało - odpowiedziała lekceważąco Strzyga.
- Chyba nic - westchnęłam.
Razem ze Strzygą usunęłyśmy to, co zostało z pułapki i odeszłyśmy jak najdalej od tego miejsca.
Milcząc, podążałyśmy w stronę swych jaskiń. Po chwili Strzyga powiedziała:
<Strzygo?>
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem.
- No... mam nadzieję że nic ci się nie stało - odpowiedziała lekceważąco Strzyga.
- Chyba nic - westchnęłam.
Razem ze Strzygą usunęłyśmy to, co zostało z pułapki i odeszłyśmy jak najdalej od tego miejsca.
Milcząc, podążałyśmy w stronę swych jaskiń. Po chwili Strzyga powiedziała:
<Strzygo?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Chodziliśmy po terenach WSC. Byliśmy we wszystkich jaskiniach, okrążyliśmy watahę kilka razy, jednak nigdzie nie było nikogo. Wróciliśmy więc do naszych jaskiń. Nazajutrz znów rozpoczęliśmy poszukiwania, tym razem poza WSC. Jednak poszukiwania, nadal wydawały się bezowocne.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Ruszyliśmy na poszukiwania,ale tym razem we czwórkę.Las opustoszał.Ogarnęła nas przerażająca cisza.Coś było nie tak,ale nie wiedzieliśmy co.Słońce chyliło się już ku zachodowi.
<Lenku?>
<Lenku?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Chodziliśmy po terenach WSC, szukając wilków. Byliśmy we wszystkich jaskiniach po kolei... nie zastaliśmy nikogo. Dopiero w mojej jaskini zastaliśmy Rozalkę porządkującą jakieś zioła. W jaskini oprócz niej nie było nikogo.
- Dzień dobry mamo! - powiedziałem gdy zobaczyłem Rozalkę w jaskini - czy wiesz może, gdzie wszyscy się podziali?
- Jak to? - Mama wyglądała na zdziwioną - nie ma nikogo?
- Nie...
- Nie wiem co się stało. Możemy ich poszukać.
Mama zostawiwszy zioła, poszła razem z nami szukać innych wilków. Gdy przechodziliśmy koło jaskini Loli, mama zauważyła wilczura, którego przynieśliśmy wracając na tereny WSC.
- Mój Boże! - krzyknęła - skąd on się tu wziął?!
- Kilka dni temu, byliśmy na spacerze. Gdy zaczął padać deszcz, schroniliśmy się przed nim w jaskini. Wtedy przyszedł ten wilk. Może jest w śpiączce? Kto to wie... leży tak odkąd schował się z nami przed deszczem - wyjaśniłem.
- Przecież to jest... - mama ze zgrozą wpatrywała się w wilka - to on...
- Kto? - zapytała zdziwiona Sonata
- Wędrowiec do siedmiu boleści! - wykrzyknęła mama - znowu on!
Ani ja ani Sonata, nie wiedzieliśmy o co chodzi mamie. Nagle zza krzaków wyszedł Teler.
- Spójrz... - mama pokazała na leżącego wilczura i zachwiała się.
- Kochanie! - wykrzyknął Teler i podbiegł do Rozalki. Następnie spojrzał na wilka leżącego pod jaskinią i zaczął warczeć.
- Co on tu robi?! - wykrzyknął. Opowiedziałem mu skąd wziął się tu ten wilk i poprosiłem aby wyjaśnił o co chodzi mamie.
- Już kiedyś na nieszczęście spotkałem się z tym typem. Rozalka również... rozszarpanie jego nędznego ciała, sprawiło by mi przyjemność. Nieważne... później się nim zajmiemy.
- Tato... wiesz może gdzie są wszystkie inne wilki? - zapytałem.
- Nie...
Teraz Sonata, Rozalka, Teler i ja udaliśmy się w głąb terenów watahy by poszukać reszty wilków.
<Sonato?>
- Tato... wiesz może gdzie są wszystkie inne wilki? - zapytałem.
- Nie...
Teraz Sonata, Rozalka, Teler i ja udaliśmy się w głąb terenów watahy by poszukać reszty wilków.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Porządnie już zaniepokojeni szukaliśmy medyka-Loli.Nigdzie jej jednak nie było,podobnie jak reszty watahy.
-Pewnie są na polowaniu,albo nas szukają.-stwierdziłam-Poszukajmy na Polanie życia i na stepach.Muszą gdzieś tu być.
-Lepsze to niż czekanie w nieskończoność.-dodał Lenek.
-Pewnie są na polowaniu,albo nas szukają.-stwierdziłam-Poszukajmy na Polanie życia i na stepach.Muszą gdzieś tu być.
-Lepsze to niż czekanie w nieskończoność.-dodał Lenek.
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Od Strzygi CD Murki - "Antypatyczna?"
Chwila ciszy.... Nieśmiałe, białe zwierzę wycofało się, uprzejmie zostawiając mnie z moją ulubioną towarzyszką - samotnością. Męczył mnie każdy kontakt z innym osobnikiem, choćby był mojego gatunku... Te bezsensowne rozmowy, teatralne uprzejmości... Nie byłam nawykła do takich zachowań. Co mnie to wszystko interesuje? Odrywa mnie tylko od tego, co jest dla mnie naprawdę ważne. Od zgłębiania prawd zawartych w moich księgach, od delektowania się ciszą, doświadczania rzeczywistości.
Po posiłku i drzemce uznałam że pora na spacer. Wiem że gdzieś koło jeziora, wylęgły sie małe elfy. Pamiętam dobrze ich matkę. Była jedną z nielicznych istot, których towarzystwo tolerowałam. Mało tego - teraz kiedy jej już nie ma, myślę że nawet lubiłam. Chwilę przed śmiercią, powierzyła zniesione przez siebie jaja mojej opiece. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Jak radzą sobie maluchy.
Las wokół był zalany słońcem. Nieliczne muchy przelatywały mi nad głową, nie burząc tym mojego spokoju. Nagle stanęłam jak wryta. To niemożliwe! Przed moim nosem, nad ścieżką dyndała uwieszona za tylną łapę biała wilczyca. Kręciła się i wirowała zawieszona na sznurze jak średniej klasy baletnica. "To jakiś sen" - pomyślałam.
- Czy nie zaznam już spokoju? - spytałam zrezygnowana.
Drobne, subtelne stworzenie wirowało dalej, starając się przegryźć linę.
- Przepraszam, nie chciałam pani niepokoić... - wysapało baletopodobne wilczę - nie jestem natrętna, chętnie bym stąd odeszła ale jak pani widzi nie bardzo mam jak...
Podskoczyłam i zawisłam zaczepiona kłami za sznur. Kilka ruchów szczęki i obie spadłyśmy na ziemię.
- Ech... - westchnęłam przylizując sczochraną sierść.
Wilczyca lizała obolałą łapę, zerkając na mnie spode łba. Znów dostrzegłam w jej oczach strach. "W sumie to miłe stworzenie. Jak ja kiedyś..."- pomyślałam.
- Poczekaj, znajdę ziele koślawca i opatrzę ci łapę - powiedziałam już spokojnie. Żal mi było tej biednej wilczycy. Dawno już nikt nie obudził w moim starym sercu takiego odczucia.
<Murko?>
Po posiłku i drzemce uznałam że pora na spacer. Wiem że gdzieś koło jeziora, wylęgły sie małe elfy. Pamiętam dobrze ich matkę. Była jedną z nielicznych istot, których towarzystwo tolerowałam. Mało tego - teraz kiedy jej już nie ma, myślę że nawet lubiłam. Chwilę przed śmiercią, powierzyła zniesione przez siebie jaja mojej opiece. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Jak radzą sobie maluchy.
Las wokół był zalany słońcem. Nieliczne muchy przelatywały mi nad głową, nie burząc tym mojego spokoju. Nagle stanęłam jak wryta. To niemożliwe! Przed moim nosem, nad ścieżką dyndała uwieszona za tylną łapę biała wilczyca. Kręciła się i wirowała zawieszona na sznurze jak średniej klasy baletnica. "To jakiś sen" - pomyślałam.
- Czy nie zaznam już spokoju? - spytałam zrezygnowana.
Drobne, subtelne stworzenie wirowało dalej, starając się przegryźć linę.
- Przepraszam, nie chciałam pani niepokoić... - wysapało baletopodobne wilczę - nie jestem natrętna, chętnie bym stąd odeszła ale jak pani widzi nie bardzo mam jak...
Podskoczyłam i zawisłam zaczepiona kłami za sznur. Kilka ruchów szczęki i obie spadłyśmy na ziemię.
- Ech... - westchnęłam przylizując sczochraną sierść.
Wilczyca lizała obolałą łapę, zerkając na mnie spode łba. Znów dostrzegłam w jej oczach strach. "W sumie to miłe stworzenie. Jak ja kiedyś..."- pomyślałam.
- Poczekaj, znajdę ziele koślawca i opatrzę ci łapę - powiedziałam już spokojnie. Żal mi było tej biednej wilczycy. Dawno już nikt nie obudził w moim starym sercu takiego odczucia.
<Murko?>
Od Murki CD Strzygi- "Antypatyczna?"
Strzyga dała mi wyraźnie znać, że chce abym stąd poszła. Z chęcią odwróciłabym się i odeszła, jednak wyprostowałam się i powiedziałam jak tylko mogłam najuprzejmiej - Mam nadzieję że kiedyś będziemy miały więcej czasu na zawarcie lepszych stosunków towarzyskich. Do widzenia.
Razem z Mundim kierowaliśmy się jak najdalej od jaskini Strzygi. Usłyszałam jeszcze tylko jak ta syknęła pod nosem: "Dyplomatka...".
Na nieszczęście jeszcze tego samego dnia byłam zmuszona spotkać tą antypatyczną istotę, którą była Strzyga.
~~ Około cztery godziny po spotkaniu ze Strzygą ~~
Przez jakiś czas, próbowałam upolować młodą łanię. Niestety polowanie nie szło mi najlepiej. Ciągle myślałam o spotkaniu ze Strzygą. Wiązałam wielkie i szczere nadzieje iż uda nam się lepiej dogadać. W końcu, po długim czasie niepowodzenia w polowaniu, zobaczyłam zająca, który podgryzał trawę za wielkim kamieniem. Zaczaiłam się i... skoczyłam. Nie zauważyłam cienkiej nitki, którą kiedyś widocznie przeciągnęli ludzie, polujący na sarny, jelenie, lub łosie. Gdy już prawie miałam zająca w łapach, nitka przerwała się pod naporem mojego ciała, coś gwałtownie szarpnęło mnie, pociągnęło i zawisłam na tylnej nodze, na wielkim sznurze, przywiązanym do gałęzi wielkiego buku. Gdybym tylko miała skrzydła... mogłabym podlecieć i przegryźć sznur. Podciągnęłam się do niego, jednak wtedy, noga zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Wisiałam tak około godzinę, krew zaczęła spływać mi do głowy... nagle usłyszałam głos... znajomy głos. To była Strzyga! Dlaczego nie mógłby to być ktoś inny... ktokolwiek... no ale cóż. Zaczęłam wołać głośno, tak aby mnie usłyszała. W końcu zobaczyła mnie na wpół żywą i...
<Strzygo?>
Razem z Mundim kierowaliśmy się jak najdalej od jaskini Strzygi. Usłyszałam jeszcze tylko jak ta syknęła pod nosem: "Dyplomatka...".
Na nieszczęście jeszcze tego samego dnia byłam zmuszona spotkać tą antypatyczną istotę, którą była Strzyga.
~~ Około cztery godziny po spotkaniu ze Strzygą ~~
Przez jakiś czas, próbowałam upolować młodą łanię. Niestety polowanie nie szło mi najlepiej. Ciągle myślałam o spotkaniu ze Strzygą. Wiązałam wielkie i szczere nadzieje iż uda nam się lepiej dogadać. W końcu, po długim czasie niepowodzenia w polowaniu, zobaczyłam zająca, który podgryzał trawę za wielkim kamieniem. Zaczaiłam się i... skoczyłam. Nie zauważyłam cienkiej nitki, którą kiedyś widocznie przeciągnęli ludzie, polujący na sarny, jelenie, lub łosie. Gdy już prawie miałam zająca w łapach, nitka przerwała się pod naporem mojego ciała, coś gwałtownie szarpnęło mnie, pociągnęło i zawisłam na tylnej nodze, na wielkim sznurze, przywiązanym do gałęzi wielkiego buku. Gdybym tylko miała skrzydła... mogłabym podlecieć i przegryźć sznur. Podciągnęłam się do niego, jednak wtedy, noga zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Wisiałam tak około godzinę, krew zaczęła spływać mi do głowy... nagle usłyszałam głos... znajomy głos. To była Strzyga! Dlaczego nie mógłby to być ktoś inny... ktokolwiek... no ale cóż. Zaczęłam wołać głośno, tak aby mnie usłyszała. W końcu zobaczyła mnie na wpół żywą i...
<Strzygo?>
Od Strzygi CD Murki - "Antypatyczna?"
- Od bycia uprzejmymi jesteście wy. Myślę że to wystarczy.... - powiedziałam i niecierpliwie machnęłam ogonem.
Miałam na dziś dość towarzystwa. Kilka dni temu, samiec alfa pobliskiej watahy, odkrył moją jaskinię.
Powiedział że jest to teren jego watahy, więc chcąc - nie chcąc, zostaję uznana za jej członka. Nie było mi to na rękę. Lubię być sama. W mojej jaskini mam wiele ksiąg, na których liściach zapisana jest cała mądrość świata natury. Mam więc co robić, czytanie i studiowanie zajmuje tyle czasu że brak go na głupoty. "Po co mi to?" - pomyślałam. Jemu zaś odpowiedziałam chłodno że może sobie uznawać co chce, byleby nie zawracał mi głowy. Na tym spotkanie się skończyło.
Dziś jednak, gdy rano wracałam do jaskini z nocnej włóczęgi, zobaczyłam przed nią drobną, białą wilczycę, której tylne nogi drżały jak w febrze. Zaglądała do mojej jaskini. Jej naprężony ogon i zjeżona na karku sierść zdradzały strach. "W sumie rozczulająca" - pomyślałam i wdałam się w tą niepotrzebną rozmowę. Teraz miałam jej już dość więc wyraźnie to sygnalizowałam.
- Dlaczego jesteś taka niemiła? - dopytywała młoda samica.
- Jestem jaka jestem. Jak ci nie odpowiada, możesz stąd odejść. W sumie to byłoby to najlepsze rozwiązanie tej sytuacji - powiedziałam przybierając groźną postawę. Spuściłam łeb i obnażyłam kły. Niech wiedzą że nikt tu nie jest i nie będzie mile widziany.
<Murko?>
Od Murki- "Antypatyczna?"
Gdy wujek Hiacynt powiedział mi że do watahy dołączyli nowi członkowie, postanowiłam ich poznać. Najpierw postanowiłam odwiedzić Strzygę. Już samo imię mówiło za siebie. Gdy dotarłam do jaskini Strzygi, dreszcz przeszedł mi po ciele. Zapukałam nieśmiało.
- Co tam?! - usłyszałam głos dochodzący z wnętrza jaskini.
- Dzień dobry... - zaczęłam
- Czego chcesz? - głos nieco się uspokoił, lecz nadal pozostawał nieprzyjemny. Z jaskini wyłoniła się ciemna postać.
- Ja... jestem córką siostry Hiacynta... samca alfa w tej watasze i pomyślałam że miło by było zapoznać się z...
- Z kim? - nie dała mi dokończyć wadera - ze mną?
- No... tak...
- To już się zapoznałaś. Teraz możesz iść.
Usłyszałam trzepot skrzydeł. Nadleciał Mundi, mój towarzysz.
- Ja jednak uważam że byłoby lepiej gdyby chociaż postarała się pani być uprzejma - stwierdził odważnie, ze szczerym uśmiechem Mundi. Strzyga przeszyła go spojrzeniem, ten jednak jakby się tym nie przejął. Wyglądało to jednak jakby Strzyga przy każdej okazji, gdy tylko została by z nim sam na sam, z chęcią by go udusiła.
"Kochany Mundi" - pomyślałam - "Zawsze mi dopomoże. Lepszego towarzysza mieć bym nie mogła".
Strzyga wyglądała mniej uprzejmie niż kiedykolwiek (jeśli ostatnie dziesięć minut, przez które pierwszy raz widziałam ją na oczy, może liczyć się do "kiedykolwiek"). Wycedziła przez zęby:
<Strzygo?>
- Co tam?! - usłyszałam głos dochodzący z wnętrza jaskini.
- Dzień dobry... - zaczęłam
- Czego chcesz? - głos nieco się uspokoił, lecz nadal pozostawał nieprzyjemny. Z jaskini wyłoniła się ciemna postać.
- Ja... jestem córką siostry Hiacynta... samca alfa w tej watasze i pomyślałam że miło by było zapoznać się z...
- Z kim? - nie dała mi dokończyć wadera - ze mną?
- No... tak...
- To już się zapoznałaś. Teraz możesz iść.
Usłyszałam trzepot skrzydeł. Nadleciał Mundi, mój towarzysz.
- Ja jednak uważam że byłoby lepiej gdyby chociaż postarała się pani być uprzejma - stwierdził odważnie, ze szczerym uśmiechem Mundi. Strzyga przeszyła go spojrzeniem, ten jednak jakby się tym nie przejął. Wyglądało to jednak jakby Strzyga przy każdej okazji, gdy tylko została by z nim sam na sam, z chęcią by go udusiła.
"Kochany Mundi" - pomyślałam - "Zawsze mi dopomoże. Lepszego towarzysza mieć bym nie mogła".
Strzyga wyglądała mniej uprzejmie niż kiedykolwiek (jeśli ostatnie dziesięć minut, przez które pierwszy raz widziałam ją na oczy, może liczyć się do "kiedykolwiek"). Wycedziła przez zęby:
<Strzygo?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
- Jakoś... cicho tu - powiedziałem po chwili zastanowienia, gdy dotarliśmy już na tereny WSC.
- Może wszyscy są w innej części watahy? - zastanawiała się Sonata.
- Może. Poszukajmy ich. Mam już dość tego wszystkiego.
Zerwał się silny wiatr. Nigdzie nie było widać żywej duszy.
- Odnieśmy tego wilka do medyka, i dowiedzmy się czegoś więcej. Na razie wiadomo tylko że wieje straszny wiatr i że nigdzie nikogo nie ma. Tylko dlaczego... - głośno myślałem.
<Sonato?>
- Może wszyscy są w innej części watahy? - zastanawiała się Sonata.
- Może. Poszukajmy ich. Mam już dość tego wszystkiego.
Zerwał się silny wiatr. Nigdzie nie było widać żywej duszy.
- Odnieśmy tego wilka do medyka, i dowiedzmy się czegoś więcej. Na razie wiadomo tylko że wieje straszny wiatr i że nigdzie nikogo nie ma. Tylko dlaczego... - głośno myślałem.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Szliśmy przez znajomy nam lasek.Na drzewie siedział przyglądający nam się uważnie skowronek.Po chwili odleciał.Zrobiło się dziwnie cicho.Wiał przyjemny wiatr.Wreszcie byliśmy w domu,ale coś tu się zmieniło.
<Lenku?>
<Lenku?>
niedziela, 25 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Czekaliśmy jeden dzień, drugi dzień... aż w końcu łąka rozciągająca się przed nami, wyschła zupełnie.
- Może powinniśmy wziąć go z nami...? - powiedziałem patrząc na nieznanego wilczura - jeśli ten deszcz znowu zacznie padać, on może umrzeć tu z głodu.
To mówiąc podszedłem do wilka i wziąłem go na grzbiet. Po kilku godzinach męczącej podruży, wróciliśmy na tereny WSC.
<Sonato?>
- Może powinniśmy wziąć go z nami...? - powiedziałem patrząc na nieznanego wilczura - jeśli ten deszcz znowu zacznie padać, on może umrzeć tu z głodu.
To mówiąc podszedłem do wilka i wziąłem go na grzbiet. Po kilku godzinach męczącej podruży, wróciliśmy na tereny WSC.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Może to przez tą substancje.Masz racje,lepiej się do niej nie zbliżać.Możemy chyba tylko mieć nadzieje że to kiedyś wyschnie,albo że ten wilk się obudzi i nam to wyjaśni.-stwierdziłam trochę zdziwiona wszystkimi tymi dziwnymi zjawiskami.
-Nie wygląda tak jakby miał się obudzić.
-To fakt,ale nie warto się zawczasu załamywać,w dodatku w naszej obecnej sytuacji.
<Lenku?>
-Nie wygląda tak jakby miał się obudzić.
-To fakt,ale nie warto się zawczasu załamywać,w dodatku w naszej obecnej sytuacji.
<Lenku?>
sobota, 24 sierpnia 2013
Ankiety!
Prosimy o głosowanie w poniższych ankietach:
1. Czy Samanta (pierwsza samica alfa) zasługuje na to, żeby nadać jej przydomek?
2. Czy Narcyz (pierwszy samiec alfa, założyciel watahy) zasługuje na to, żeby nadać mu przydomek?
3. Co sądzisz o samcu alfie?
4. Co sądzisz o samicy alfie?
5. Co sądzisz o watasze?
Ankiety znajdziesz na stronie "Kroniki taktyki".
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne
- Nie przejdziemy - powiedziałem gdy Sonata usiadła obok mnie - woda jest zbyt głęboka. Nie możemy nawet przepłynąć...
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona Sonata - czy do terenów watahy jest aż tak daleko?
- Nie... deszcz który padał wczoraj to jakaś nieznana mi substancja. Nie wiemy co może się stać gdy będziemy w niej przebywać dłuższy czas. Lepiej nie ryzykować.
Popatrzyłem na nieznanego wilka leżącego w jaskini - widzisz go? - zapytałem - On nie oddycha.
- Nie żyje?
- Nie wiem... jego serce bije normalnie.
<Sonato?>
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona Sonata - czy do terenów watahy jest aż tak daleko?
- Nie... deszcz który padał wczoraj to jakaś nieznana mi substancja. Nie wiemy co może się stać gdy będziemy w niej przebywać dłuższy czas. Lepiej nie ryzykować.
Popatrzyłem na nieznanego wilka leżącego w jaskini - widzisz go? - zapytałem - On nie oddycha.
- Nie żyje?
- Nie wiem... jego serce bije normalnie.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne
Obudziłam się następnego dnia.Słońce przyjemnie grzało powoli wysuszając wnętrze jaskini.Rozejrzałam się.Zobaczyłam jakiegoś nieznajomego wilka.Lenek siedział zamyślony przed jaskinią.Podeszłam do niego i usiadłam obok.Polana nie wyglądała już tak jak poprzednio.Ogromne kałuże i błoto przykrywały trawę.Miałam dziwne przeczucie,że nie będzie łatwo się stąd wydostać.Wszędzie aż po horyzont rozciągała się tajemnicza łąka.
<Lenku?>
<Lenku?>
piątek, 23 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Strugi wody, niczym wodospad spadały na ziemię u wejścia jaskini. Było bardzo ciemno. Przeszywający chłód, razem z odgłosem spadających kropli deszczu i ciemnością wprawiał w melancholię. Siedziałem przy wejściu do jaskini i wpatrywałem się w ciemność. Nie było widać kompletnie nic. Nagle ujrzałem postać przypominającą cień. Weszła do jaskini. Był to jasno żółtawy wilk, o ciemno niebieskich oczach, ciemno brązowym pysku i podłużnej plamie w kolorze piasku biegnącej przez grzbiet. Nie znałem go. Widać że był bardzo zmęczony, ponieważ gdy tylko wszedł do jaskini, bez słowa, upadł na ziemię i zasnął.
Nazajutrz...
<Sonato?>
Nazajutrz...
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Wiał zaskakująco zimny wiatr.Co kilka sekund niebo przecinały oślepiające błyskawice,słychać było grzmoty.Z chmur wraz z deszczem zaczął spadać na ziemię grad,uderzając rytmicznie o skałę.Traciłam nadzieję,że wrócimy jeszcze dzisiaj na tereny WSC.Do otworu w skale płynęły nieprzerwanie strumyczki lodowatej wody,która jak na deszczówkę była zaskakująco brudna.Położyłam się wiec zrezygnowana i zasnęłam.
<Lenku?>
<Lenku?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Kierowaliśmy się w stronę terenów WSC. Zrobiło się zimno i ciemno. Niebo pokryły czarne kłęby chmur. Na domiar złego, zaczął padać deszcz.
- Przecież tu nigdzie nie ma lasu ani nawet drzewa pod którym można było by się schować... - powiedziałem zrezygnowany.
- Może zaraz przestanie padać - dodała Sonata.
Szliśmy dalej w milczeniu. Deszcz padał coraz bardziej, a nie było gdzie się schować. Nagle przed nami "Wyrosła" wielka skała, z wydrążoną przez wodę jaskinią. Była ona niewielka, lecz wystarczająca byśmy mogli się w niej skryć przed deszczem. Czekaliśmy i czekaliśmy, niebo nadal było zachmurzone a strumienie wody nie przestawały lać się z nieba.
<Sonato?>
czwartek, 22 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Nie mam pojęcia,ale zaczyna się chmurzyć.Lepiej wracajmy,jutro możemy tu przecież wrócić.-powiedziałam zdziwiona nagłą zmianą pogody.
-Chyba masz racje.Jutro też jest dzień.
<Lenku?>
-Chyba masz racje.Jutro też jest dzień.
<Lenku?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)