Czekaliśmy jeden dzień, drugi dzień... aż w końcu łąka rozciągająca się przed nami, wyschła zupełnie.
- Może powinniśmy wziąć go z nami...? - powiedziałem patrząc na nieznanego wilczura - jeśli ten deszcz znowu zacznie padać, on może umrzeć tu z głodu.
To mówiąc podszedłem do wilka i wziąłem go na grzbiet. Po kilku godzinach męczącej podruży, wróciliśmy na tereny WSC.
<Sonato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz