- Jakoś... cicho tu - powiedziałem po chwili zastanowienia, gdy dotarliśmy już na tereny WSC.
- Może wszyscy są w innej części watahy? - zastanawiała się Sonata.
- Może. Poszukajmy ich. Mam już dość tego wszystkiego.
Zerwał się silny wiatr. Nigdzie nie było widać żywej duszy.
- Odnieśmy tego wilka do medyka, i dowiedzmy się czegoś więcej. Na razie wiadomo tylko że wieje straszny wiatr i że nigdzie nikogo nie ma. Tylko dlaczego... - głośno myślałem.
<Sonato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz