Strzyga dała mi wyraźnie znać, że chce abym stąd poszła. Z chęcią odwróciłabym się i odeszła, jednak wyprostowałam się i powiedziałam jak tylko mogłam najuprzejmiej - Mam nadzieję że kiedyś będziemy miały więcej czasu na zawarcie lepszych stosunków towarzyskich. Do widzenia.
Razem z Mundim kierowaliśmy się jak najdalej od jaskini Strzygi. Usłyszałam jeszcze tylko jak ta syknęła pod nosem: "Dyplomatka...".
Na nieszczęście jeszcze tego samego dnia byłam zmuszona spotkać tą antypatyczną istotę, którą była Strzyga.
~~ Około cztery godziny po spotkaniu ze Strzygą ~~
Przez jakiś czas, próbowałam upolować młodą łanię. Niestety polowanie nie szło mi najlepiej. Ciągle myślałam o spotkaniu ze Strzygą. Wiązałam wielkie i szczere nadzieje iż uda nam się lepiej dogadać. W końcu, po długim czasie niepowodzenia w polowaniu, zobaczyłam zająca, który podgryzał trawę za wielkim kamieniem. Zaczaiłam się i... skoczyłam. Nie zauważyłam cienkiej nitki, którą kiedyś widocznie przeciągnęli ludzie, polujący na sarny, jelenie, lub łosie. Gdy już prawie miałam zająca w łapach, nitka przerwała się pod naporem mojego ciała, coś gwałtownie szarpnęło mnie, pociągnęło i zawisłam na tylnej nodze, na wielkim sznurze, przywiązanym do gałęzi wielkiego buku. Gdybym tylko miała skrzydła... mogłabym podlecieć i przegryźć sznur. Podciągnęłam się do niego, jednak wtedy, noga zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Wisiałam tak około godzinę, krew zaczęła spływać mi do głowy... nagle usłyszałam głos... znajomy głos. To była Strzyga! Dlaczego nie mógłby to być ktoś inny... ktokolwiek... no ale cóż. Zaczęłam wołać głośno, tak aby mnie usłyszała. W końcu zobaczyła mnie na wpół żywą i...
<Strzygo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz