Powoli traciliśmy nadzieję.Z każdym następnym dniem zapuszczaliśmy się coraz dalej.Zawsze jednak ktoś musiał zostać na wypadek gdyby ktoś wrócił,lub wilczur się obudził.Tego dnia jednak przemierzałam stepy.Było tam niewiarygodnie cicho,co mnie ani trochę nie zdziwiło.Po kilku godzinach wróciłam pod skałę Wielkiego Huka.Pomyślałam,że z jej szczytu będę miała lepszy widok niż z ziemi,więc wzbiłam się w powietrze i już po kilku sekundach byłam na górze.Widok ze skały był piękniejszy niż mogłam sobie wyobrazić,lecz nie zmienił obecnego stanu poszukiwań.
<Lenku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz