Tego dnia obchodziłem tereny WSC w poszukiwaniu złoczyńców siejących rozpacz i zagładę a także najeźdźców którzy chcą zrównać tereny naszej watahy z ziemią. Zatrzymałem się nieopodal Skały Wielkiego Huka ponieważ z daleka usłyszałem krzyki. Podszedłem bliżej, by usłyszeć kto to. Okazało się że między drzewami stali na przeciw siebie Teler - mój ojciec i Mundus - towarzysz Murki. Teler wyglądał na rozzłoszczonego, natomiast Mundi był smutny i przygnębiony. Teler krzyknął:
- Teraz smutek na nic się nie przyda! Murka już od kilku dni nie wraca a słyszałem że ta szajka porywaczy grasuje na naszych terenach! - Teler przerwał. Pomyślałem że jaki ze mnie stróż, jeśli o rzeczach tak ważnych jak zaginięcie lub o tym że jakaś szajka grasuje, dowiaduję się ostatni... W dodatku to przecież moja siostra!
- Nie upilnowałeś Murki! Jesteś przecież jej towarzyszem!
- Tak panie, jednak tyś jest jej ojcem. Masz chyba jakieś obowiązki - bronił się Mundi
- Ja to ja a ty to ty! - wykrzyknął Teler - mnie może nie być! Jestem mięsożercą, muszę wykarmić rodzinę!
- Panie Telerze... - odpowiedział Mundi żałośnie - ze mną to samo. Ciągle ja muszę polować bo mam na wykarmieniu starą już matkę i chorą siostrę!
- Och... i od kilku dni nie miałeś kontaktu z Murką?!
- Od co najmniej tygodnia latałem poza terenami watahy i szukam jakiegoś jedzenia dla rodziny! Wróciłem wczoraj!
- Taki to z ciebie towarzysz?! Och... rozszarpię cię!
Mundi bynajmniej nie uciekał. Usiadł spokojnie na ziemi i powiedział drżącym głosem:
- Panie Telerze... niech szlag jasny trafi mnie i moje sentymenty, ale walczyć z tobą nie mogę. Rozszarp mnie jeśli chcesz, jednak ja na przyjaciela ręki nie podniosę...
Teler Zawahał się, ja jednak widząc gniew w jego oczach, postanowiłem zainterweniować.
- Co to! - krzyknąłem - w promieniu kilometra was słychać!
- Ja... - zaczął Mundi Lecz Teler go uprzedził:
- Słyszałeś wszystko?
- Słyszałem - odpowiedziałem - i będę zmuszony zgłosić to alfie i sędziemu.
- Czy to podlega pod paragraf? - Teler wyglądał na przestraszonego.
- No... w sumie... tak. To były groźby a nawet próba morderstwa...
- Lenek!
- Co? Czy to było zastraszenie? Funkcjonariusza na służbie zastraszać nie można - potem dodałem trochę ciszej - tato, proszę... ja i tak mam mało zleceń i w ogóle... jak tak dalej pójdzie to mnie wujek z pracy wyrzuci i innego stróża najmie.
- Hiacynt? Może nie...
- Jak to nie? A jak sprawa do sądu pójdzie to najwyżej naganę ze wpisaniem do akt ci wstawią i po sprawie.
- Ja... - zaczął powoli Mundus - mogę chyba coś powiedzieć...
- Oczywiście, co? - Teler zdawał się być gotowym rzucić się na Mundiego, gdyby ten, starał się go pognębić.
- To znaczy... czy oby na to podanie do sądu nie trzeba zgody pokrzywdzonego?
- W tej sytuacji nie - odpowiedziałem stanowczo
- Więc będę zeznawać po stronie pana Telera - Mundi wyprostował się i spojrzał na mnie przenikliwie
- Co?! - byłem wdzięczny Mundusowi, jednak niemniej zdziwiony.
- No... - Mundus zawahał się - po prostu jakoś nie wierzę żeby pan Teler mógłby mnie zamordować... a zaginięcie Murki jest straszne dla nas wszystkich więc nie dziwię się jego zdenerwowaniu. Sam, gdy się o tym dowiedziałem, o mało nie wyszedłem z siebie.
- No i widzisz tato? - starałem się wyglądać na zadowolonego - pewnie nawet nagany nie dostaniesz w tym naszym genialnym i bardzo sprawiedliwym sądzie. Poza tym przecież oskarżycielem jest nikt inny jak mama. Ona na ciebie raczej nie będzie naciskać.
Lenek pozwał Telera do sądu! Uprasza się wszystkich zajmujących stanowisko sądowe o zgłoszenie się do mnie (czwureczka) na poczcie Howrse. Odbędzie się rozprawa w której muszą uczestniczyć:
1. Zefir - sędzia 1
2. Kreml - obrońca
3. Rozalia - oskarżyciel
1. Lenek - świadek
2. Teler - oskarżony
3. Mundus - pokrzywdzony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz