poniedziałek, 27 września 2021

Od Pinezki - "Krótkie myśli, długi dystans" #8

Gdy tylko zielona wadera zasnęła, Citlali powoli zaczęła skradać się ku wyjściu. Na szczęście nie musiała się martwić, że narobi jakiegoś hałasu, ale i tak postanowiła być wyjątkowo ostrożna. Z plecakiem na grzbiecie przemknęła przez wejście do jaskini, udając się na zewnątrz. Nie było co tracić czasu, musiała jak najszybciej wydostać się poza zasięg tutejszych wilków.

Wzleciała ku górze, od razu dając się porwać podmuchom wiatru. Zimno smagało jej ciało, wspierane wściekłym deszczem, jaki zdążył się rozgościć w tych okolicach. Kolorowa wilczyca marzła, ale nie miała wyboru, niż tylko uciekać. Woda zaburzała jej wizję, wiatr powodował drżenie mięśni. Jednak mimo to wierzyła, że da radę polecieć wystarczająco daleko. Że nie ugnie się przed ulewą. Latała już w trudnych warunkach, co to dla niej taka mżawka. Da radę. Chyba. 

W momencie, gdy pojawiło się "chyba", Zendayafiri momentalnie straciła wiarę w siebie. Nie mogła się poddać, ale nie mogła też dalej lecieć. Postawiona w takiej sytuacji, postanowiła wykonać coś, co jeszcze nigdy nie przyszło jej do głowy.

Poleciała do góry. Chmury otoczyły ją swoją mroźną masą, zamykając się za wszystkich stron jak pudełko. Było ciemno, mroźno, mokro, deszcz zaczął uderzać ze wszystkich stron. Tata powiedziałby, że próbuje popełnić samobójstwo. 

Aż wreszcie skończyły się chmury, a wokół Pinezki zrobiło się pusto i zadziwiająco jasno.

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz