wtorek, 21 września 2021

Od Wayfarera CD. Almette - "Otwarte Szlaki"

Wayfarer nie dawał tego po sobie poznać, ale kamień spadł mu z serca, gdy Almette wróciła do swojego, gadatliwego ja. Był jej wdzięczny, że tak wprost mu wygarnęła, umiała postawić na swoim, co było dobrą cechą, szczególnie u podróżników. Przeszła pierwszy test, jaki przed nią postawił, do tego przeszła go wzorowo. Pamiętał, jak jego tata, zacny Paketenshika, go tak wychowywał. Młodemu wtedy Wayowi - jeszcze młodszemu niż teraz - nieźle się w tamtym czasie oberwało, ale szczerze? Nigdy nie miał żalu do Pakiego o takie traktowanie. To nie był wilk, któremu nie można zaufać ani na którego trzeba uważać. I teraz on, Wayfarer, będzie musiał obrać taką postawę w stosunku do Almetki. Będzie musiał być Paketenshiką, ale w swoim stylu.

Odwrócił się do niej, z tym samym ciepłym uśmiechem, jednak teraz jego brązowe oczy wyrażały smutek i skruchę. I nie pozwolił sobie na ukrywanie tego pod kapeluszem. Jeśli mają się dogadać z kremową waderą, musi jej pokazać, że on też ma swoje uczucia i wcale nie są tak ciężkie do dostrzeżenia. 

— Jesteś ciekawą waderą. Potrafisz sobie poradzić w świecie. Bardzo dobrze ci idzie stawianie na swoim, co całkowicie szanuję oraz podziwiam. Ach, i przepraszam za swoje zachowanie. O to ci chodziło, prawda? — Uśmiechnął się szerzej, by ją przekonać, ale był to uśmiech smutny i nieco wymuszony. Nie dlatego, że kłamał, ale dlatego, że dotarło do niego, jak mało wie o jakiejkolwiek przyjaźni. Spotkał tyle wilków po drodze, a z własną watahą rozmawiać nie potrafił. — A wracając do twojego opowiadania o Trójkącie Bermudzkim, owszem, słyszałem o nim. Czy wierzę? Wierzę, że gdzieś tam daleko jest zima. I wierzę, że pod nami znajduje się woda, do której nie mamy dostępu. Jeśli czegoś nigdy nie widziałaś, co ci daje podstawy, żeby w to nie wierzyć? 

Wadera spojrzała na niego ze świetlikami w oczach. Chyba spodobało jej się jego podejście do tych spraw mitycznych i tak dalej. Jego samego w sumie to nie obchodziło, nic nie zabraniało mu wierzyć, że tak jest, ale nic też nie wskazywało inaczej. I tak było dobrze. Wiedzę można zawsze zostawić innym, ważniejszym osobistościom. On jest mały, mało znaczy i jeszcze mniej wie.

— Ale fajnie, że słyszałeś. I że wierzysz! A, i przeprosiny przyjęte, wybaczam ci — Almetka złośliwie powtórzyła jego własne słowa, robiąc przy tym zabawną minę. — W ogóle fajne masz podejście. Jak nie wiesz, czy coś jest prawdziwe, to i tak w to wierzysz. Ale naprawdę nie spotkałeś się z Trójkątem Bermudzkim? Dziwne, a brzmisz, jakbyś zwiedził cały świat! Taki mądry i doświadczony... A jednak nie! Jednak są rzeczy, których nawet ty nie wiesz! Ale na pewno wiesz o jakiś innych opowieściach morskich, prawda? Albo znasz jakieś piosenki żeglarskie? One na pewno są fajne. Bo są inne. Musisz jakieś znać, w końcu byłeś na statku! Rany, być na statku, to musi być przeżycie. Ale ty o tym wiesz, bo przecież tam byłeś. 

Serka jeszcze przez jakiś czas trajkotała o wszystkim i o niczym, podczas gdy basior słuchał jej w milczeniu. Mogłoby się wydawać, że ją ignoruje, ale tak naprawdę wchłaniał każde jej słowo niczym gąbka, zainteresowany długą, nieprzeraną wypowiedzią, na jaką składało się wiele mniejszych. Pewnie i tak niewiele z tego nie pamięta, ale żywotność, z jaką opowiadała Almette, kazała mu się skupić, nawet gdyby nie chciał. Ona po prostu była zbyt intrygująca. 

Dlatego nagłe przerwanie wypowiedzi zauważył od razu. Wpatrywała się w niego, czuł to na swojej skórze, jednak wiedziony własną naturą nie miał ochoty za bardzo się udzielać. Chciał jedynie nakłonić waderę do dalszej rozmowy. 

— A więc? Co było dalej? 

— Po prostu wróciłam do domu, bez żadnych przygód. — Wilczyca chyba była zadowolona, że jej towarzysz jej słuchał, nawet jeśli tego nie okazywał. Nagle coś jej się przypomniało. — Miałeś mi zaśpiewać te piosenki żeglarskie, pamiętasz? Prosiłam cię, a potem się rozgadałam. Ale i tak pamiętam. Umiesz śpiewać, co nie? Grasz na gitarze, to raczej tak. Możesz mi coś zaśpiewać? Jakąkolwiek piosenkę.

— Te piosenki to szanty — Way poinformował podróżniczkę cierpliwym głosem. — Jeśli chcesz, to mogę coś zaśpiewać. 

— Chcę! Powiedziałam, że chcę! Już kilka razy to powiedziałam! — zawołała podekscytowana Almette.

Wayfarer usiadł wygodnie, przygotowując struny głosowe do jednej ze swoich ulubionych szant. Widział, z jakim oczekiwaniem patrzy na niego towarzyszka, więc postanowił nie przedłużać jej tej chwili. 

Kiedy rum zaszumi w głowie,
Cały świat nabiera treści,
Wtedy chętnie słucha człowiek
Morskich opowieści. 

Hej, ha! Kolejkę nalej!
Hej, ha! Kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale 
Morskim opowieściom. 

Łajba to jest morski statek, 
Sztorm to wiatr co dmucha z gestem, 
Cierpi kraj na niedostatek, 
Morskich opowieści. 

Hej, ha! Kolejkę nalej! 
Hej, ha! Kielichy wznieśmy! 
To zrobi doskonale 
Morskim opowieściom.

Po wzięciu głębokiego oddechu, bo ta piosenka była o wiele żwawsza od innych utworów, jakie śpiewał, brązowy wilk z cierpliwością pająka oczekiwał reakcji wadery. 

<Almette?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz