wtorek, 21 września 2021

Od Pinezki - "Krótkie myśli, długi dystans" #4

No, wilczyca musiała przyznać, wiatr był spokojnie w stanie zanieść ją naprawdę daleko od watahy, i to w szybkim tempie. Nie była jeszcze pewna, w który kierunek ją wywiało, ale podobało jej się mimo wszystko. Ocknęła ciało, przeciwstawiając się wietrze, przez co znowu poczuła jego siłę i poleciała w dół, ku ziemi. Po drodze przyszło jej złapać lecącą kaczkę, co zapewniło jej kolację na dzisiejszy dzień. Jeszcze tylko rozpalić ogień i voila! Będzie jeść. 

Znalazła masę badyli i trochę większych badyli, które ułożyła w ładny stosik. Rozpalenie ognia samego w sobie trochę jej zajęło, a zapach pieczonej kaczki pobudził żołądek do pracy. Chciałaby już jeść, oj jaka była głodna! Ale jeszcze trochę musi wytrzymać.

Kaczka już praktycznie była gotowa, kiedy do ogniska podeszła obca wadera. Uśmiechała się, zdawała się nie być niebezpieczna, ale zgodnie z naukami starszego braciszka córka eliksiru postanowiła trzymać się na baczność. Tym bardziej, że zielona niczym świeża, wiosenna trawa wilczyca wyglądała jak driada, a te istoty potrafiły być niebezpieczne. 

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz