Czasem jednak los bywa uparty i nie pozwala nam osiągnąć obranego przez nas celu. Pinezka starała się z całych sił lecieć pod wiatr, wykorzystując wszelkie zasoby energii, jakie posiadała. Latanie w w silnych wiatrach nie było mądrym pomysłem, o czym doskonale wiedziała, jednak mimo to starała się dotrzeć... gdzieś. Może nie do domu, ale po prostu gdzieś, które było by innym miejscem niż okolice domu Zuvy i Ealasaid.
Dość szybko się okazało, że ta decyzja, ta upartość osła były głupie i idiotyczne. Strażniczka czuła, jak jej mięśnie powoli nie są w stanie przeciwstawić się prądowi powietrza, a ją spycha coraz bardziej do tyłu, aż wreszcie nie była w stanie w ogóle się poruszać. Ni do przodu, ni na boki. Stanęła w miejscu, lewitując koło wysokiej, kołyszącej się z winy wiatru sosny. Już nie ciągnęło ją do tyłu, ale na dobrą sprawę nie ciągnęło ją w żadną stronę. Po prostu nic się nie działo.
Dopiero gdy oberwała w głowę czymś twardym zrozumiała, co los postanowił jej zgotować.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz