-Żarty jakieś-
Ale czy on kiedyś żartował?
Nie przypominał sobie szczęścia ani smutku
A żarty? Tak daleko w domu
Tam zostały, ale dom... gdzie był dom?
-Nie pamiętasz?-
Pisnęła cichutko, kiedy kły ostre jak brzytwy pochwyciły ją
za kark unosząc w górę. Poczuła się tak jakby znowu niosła ją mama, delikatnie
trzymając w pysku jej niebieskawą sierść. Jednak mama... mama została zjedzona,
a to był obcy wilk, do tego facet! Nie do końca wiedziała gdzie idą i co
zamierza z nią zrobić, dlatego milczała. Wilk obiecał jej nie zjadać,
aczkolwiek ona miała chęć coś zjeść.
-Jestem głodna- poskarżyła
się w końcu, gdyż słońce razem z nimi zdążyło już zajść spory kawał na niebie.
Wtedy też została odstawiona na miękką trawę. Wokół powoli zapadała cisza, a
ogromna woda jaka tu była zdawała się pachnieć i zachęcać do picia. Dlatego
niesfornie na swoich małych łapkach podeszła do brzegu chlipiąc i pijąc haustami,
a gdy skończyła i miała zamiar zmoczyć się w tej przyjemnie przeźroczystej
wodzie, aby pobawić się, jej osoba znowu została schwytana w zęby. Tym razem
została posadzona pod jednym z większych kamieni.
-Poczekaj tu na mnie.
Przyniosę ci coś do jedzenia. I nie wychodź... bo może cię coś zjeść. - i wilk
odszedł. Jego zielonkawy ogon zniknął w oddali. Tak więc Szklanka skuliła sie
pod kamieniem posłusznie.
Noc zapadła i cisza spowiła świat. Co prawda niekiedy jakaś sowa sprawiała, że
małej waderce szybciej biło serce ze strachu, ale jednak usnęła. Zdołała
zamknąć oczy, zmęczona tym wszystkim co ją spotkało. I śniło jej się ciepło i
mama. Jej ciemne futro, które tak przyjemnie otaczało jej osobę, a była w
stanie poczuć nawet zapach jej osoby, tak blisko siebie, że zdawało jej się to
rzeczywiste i prawdziwe. Dlatego była zaskoczona kiedy o poranku obudziła sie
nie u boku ukochanej mamusi, a leżąc wtulona w mięciutką sierść basiora,
którego spotkała wczoraj. Jej serce nagle zakłuło i zachlipała panicznie, nie
odsuwając się od poduszki, ale widocznie ją przebudzając, gdyż długawe uszy
wilka zastrzygły w powietrzu.
-Chcę do maaaaamy!- załkała głośno zanosząc się łzami.
-Hymm... - wilk zamilkł pozwalając jej zamoczyć swoją sierść.
-Gdzie jest mama?- z zarzutem w końcu wstała strosząc swoją sierść.
-Twoja mama? W niebie moja droga. W miejscu lepszym i cieplejszym niż tutaj. W miejscu bez psów, ludzi i cierpienia. - wilk wstał tak jak ona. Był większy i wyższy i w ogóle był starszy. Jednak uparcie nadal stała stabilnie żądając odpowiedzi.
-Chcę do mamy!- zażądała ponownie.
-To może być ciężkie do wykonania, wiesz?- wilk jakby nie chciał jej do niej zaprowadzić. - Przecież została zjedzona. Oszczędźmy sobie tego widoku. Twoja mam jest poza naszym zasięgiem. Zabrała ją śmierć. Nie wróci, ale zawsze będzie na ciebie spoglądać.- przygarnął ją bliżej siebie nakrywając łapą, w którą ta wtuliła się w ciszy, nie rozumiejąc, dlaczego ta cała śmierć zabrania iść jej do mamy.
-Ale... ja chcę do mamy.- szepnęła niepewna swoich słów. - Powiedz tej śmierci, że ja chcę do mamy! - krzyknęła.
-Hymm. To nie takie proste. Widzisz. Śmierć nie jest sprawiedliwa. Zabiera ze sobą tych, których kochamy i potem nie chce ich oddać. Jednak wiesz. Twoja mam nadal żyje, ale tam.- wskazał na niebo. - I tam nie da się wejść w twoim wieku. Kiedyś spotkasz ją na nowo i przytulisz się, a teraz pozwól jej na siebie patrzeć i ... nie przejmuj się tym na razie. Zobaczysz mamę, w swoim czasie. - zgubiła się w jego słowach, ale jej szczenięce serduszko starało się nadążyć.
-Czyli nie ma mamy?
-Nie. Jest, ale nie tutaj. Patrzy na ciebie z chmur. - mruknął odchodząc kawałek, a ta jak rzep podążyła za nim.
-Ale ... mama..- szepnęła.
-Wiem. Smutno ci że nie możesz jej spotkać, prawda? - pokiwała na tak przez co znowu została pogłaskana po włosach. - To normalne, ale przecież mówiłem ci już. Jak trochę poczekasz to ją spotkasz.
-A ile to trochę? - odetchnęła.
-Różnie bywa. Ja na spotkanie z mamą czekam już 6 lat, ale bywają tacy, którzy czekają tylko parę dni. - i podszedł jeszcze kawałek spod innego kamyka wyjmując zajączka. Waderka zbliżyła sie do niego przekrzywiając główkę.
-Byłaś głodna. - oderwał kawałek i podał jej pod pysk, a ta niewiele się zastanawiając pochłonęła w siebie kąsek.
-Baran-
<Anubis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz