wtorek, 21 września 2021

Od Pinezki - "Krótkie myśli, długi dystans" #5

Nieznajoma uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy zauważyła smażącą się na ogniu kaczkę. 

— No proszę, proszę. To dlatego okolica tak ładnie pachnie. To spore zaskoczenie, że wilk potrafi gotować. — Jej głos był słodki i przyjazny, kolejna czerwona lampka do choinki w głowie Pinezki. Nie mogła pozwolić dać się zwieść.

— Nauczyłam się tego... kiedyś. — Jak najmniej informacji. Tak jak uczył ją brat.

— Kiedyś czyli kiedy?

— Nie pamiętam. 

— Och — wadera wydawała się zawiedziona taką odpowiedzią. Jednak nie zniechęciła się tak szybko i po prostu usiadła koło ogniska. — Cóż, w każdym razie ja się nigdy nie nauczyłam. Tutaj nie stosujemy takich praktyk. 

— Tutaj czyli gdzie? 

— W Watasze Magicznego Słońca! — Obca rozpromieniła się niczym kwiat w rozkwicie, mogąc opowiedzieć o swojej watasze. — To najcudowniejsza wataha pod słońcem! Paradoksalnie mówiąc, oczywiście. A gdybyś zobaczyła zachód słońca nad naszym morzem! Bogowie obdarzyli swoją najukochańszą watahę najchojniej jak potrafili, oj tak tak! 

Pinia słuchała tej paplaniny tylko jednym uchem, bo musiała ściągnąć kaczkę z ognia... i podzielić się nią z nieznajomą. 

— Jasne, okej... A jak się nazywasz? 

— Och, moja droga, jestem Nasja! 

— Fajnie. Marta — Citlali podała pierwsze imię, na jakie wpadła. Nie chciała ujawniać swojej tożsamości zupełnie obcej waderze.

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz