czwartek, 30 września 2021

Od Pinezki - "Krótkie myśli, długi dystans" #10

Czasem to ciągłe lewitowanie było całkiem przydatne, bo można było przespać się wysoko nad chmurami bez żadnej przeszkody. Gorzej, że po pobudzce nigdy nie wiadomo, gdzie się jest.

Pinia otworzyła oczy, widząc pod sobą srebrną, błyszczącą wstęgę, przecinaną plamami zieleni i otoczona chmurkami również tego koloru. Inaczej rzeka w lesie. Może to być dobry punkt na odpoczynek, może tym razem nie spotka żadnej podejrzanej nimfy. Skierowała pysk ku dołowi, lecąc głową w dół. Wraz ze zmniejszenien wysokości, lód na sierści zaczął się topić, powodując absolutne zmoczenie całego ciała Citlali.

Gdy wadera znacznie zbliżyła się do ziemi zauważyła, że rzeka jest większa niż się wydawała. O wiele. Właściwie to była ogromna, a woda w niej poruszała się zadziwiająco szybko, sądząc po płynących gałęziach i liściach. Chyba stanowiła zagrożenie. Była piękna, czysta, ale niebezpieczna. Las natomiast wydawał się spokojny i bezpieczny, i to właśnie pod jego drzewami strażniczka postanowiła rozbić swój obóz. Od razu zabrała się do jedzenia rozmrożonego mięsa, by się przypadkiem nie zepsuło. 

Odpoczywała po długim locie, przyglądając się swojemu otoczeniu, kiedy usłyszała głośne pluskanie od strony rzeki. Dziwne, wcześniej ta woda się nie odzywała. Wypadałoby to sprawdzić. 

A w wodzie co? Topił się wilk. Ze wszystkich stworzeń, jakie mogła spotkać, akurat padło na czarnego wilka z niebieskimi włosami oraz spodem, który panicznie z całych się starał się utrzymać na powierzchni. Tylko że woda była zbyt wartka, by na to pozwolić.

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz