-Bądź miły-
Ale on nie był.
Szczerzył swoje dziwaczne kły
Śmiał się z losu i przedrzeźniał boga
A zapłacił ... sercem
-Zły chłopiec-
Anubis poderwał się na równe nogi wyrwany ze snu głośnym
dźwiękiem. Jego umysł dłużą chwilę zastanawiał się co wydało ten przerażający
huk, który pobudził jego zmysły do tego stanu. Dopiero kiedy szczekanie dotarło
do jego zmęczonych uszu zrozumiał , że to tylko ludzie. Że to tylko polowanie.
Strzały broni nie zdarzały się wcale tak często aby mógł na nie narzekać, a
jednak. Gdyby znalazł się ktoś do kogo Anubis rzeczywiście miałby odwagę i
zdolność otworzyć pysk, zapewne wspomniałby o tej niesprawiedliwości losu. Inne
wilki spały kiedy on słuchał nocy, a w dzień kiedy drzemał w słońcu już z dala
słyszy ujadanie. Ujadanie nie milknące przez długie godziny, dla jednej strony
będące zabawą w berka, a dla drugiej zwyczajnym utrudnieniem życia. Anubis
wstał ze swojego wygodnego miejsca przy Skale Wielkiego Huka, gdyż nic innego
nie pozostało mu do zrobienia. Polowania przecież nie uciszy samym
niezadowoleniem, a i nie miał zamiaru stawać twarzą w pysk z żadnym
kłusownikiem. Bezbronny i ślepy zapewne byłby pięknym dywanem, a jego miejsce
nie było w domu, żadnym, zwłaszcza ludzkim. Dlatego ulotnił się w kierunku
przeciwnym od głosów. Im dalej jednak odchodził tym więcej wad swojego planu
dostrzegał, gdyż szybko ludzkie rozmowy przerodziły się w te wilcze. Nic
dziwnego, w końcu dzień był ciepły i zapowiadała się także miła i ciepła noc,
zatem wszystko ożywiało się, włącznie z życiem społecznym, do którego Anubis
nie należał częściowo z własnej woli. Jednak teraz znalazłszy się w centrum z
własnej ślepoty i głupoty musiał przebrnąć przez morze wilków.
Największym jego problemem okazało się nie wpaść na nikogo. Zaskakująco proste
zadanie dla każdego, dla nieszczęsnego Anubisa stanowiło niezwykle poważny
kłopot. Jego uszy i węch nie pomagały mu w natłoku rozmów i zapachów. Ktoś
niósł zioła, mięsko czy kwiaty, a jeszcze ktoś krzyczał w cały głos o swojej
wielkości i niezawodności. Apollo poczuł się mocno nie na miejscu. Jakby
zewsząd otaczała go nagła cisza, tak nieswoja i obca dla tego wilka i pomimo że
wokół panował harmider on sam czuł się jak w bezdźwięcznym świecie. Zakręciło
mu się delikatnie w głowie, więc przysiadł sobie pośród tłumu. Właśnie. Wokół
wszyscy przemierzali swoje szlaki i rozmawiali między sobą, a on był sam. Nawet
wśród tylu osób nie był w stanie ujrzeć nikogo wartego obdarzenia uśmiechem,
wszakże nikt tego uśmiechu nie podarował jemu. Samotny pośród tłumu czyż nie?
Każdemu czasem zapewne zdarza się tego doświadczyć. Uczucie to jednak
przytłoczyło Anubisa na tyle mocno, że zestresowany odważył sie pójść dalej,
bele z dala od tego miejsca. Jednak nieszczęście chciałoby aby pozostał w nim
dłużej, gdyż wpadł w coś puchatego, niewielkiego, ale jednocześnie zbitego i
ciepłego. Zderzył się z kimś całą swoją postawą i delikatnością w ruchach.
Przystanął zaszokowany tą akcją i nie bardzo wiedząc co ma ze sobą począć w tym
stanie otumanienia i paniki przechylił głowę w jedną stronę, potem w drugą
nasłuchując ciszy w tym zgiełku. Wydawało mu się, że najmniejszy krok jego
przeszkody trzeszczy łamanymi kośćmi i wrzeszczy rozlewem krwi. Trawa
zaszumiała ciężko jak jego serce kiedy musiał odetchnąć głębiej na ślepo stając
z nieznanym.
-Wszystko dobrze? - uderzyło w niego ze zdwojoną siłą. Nie. Nic nie było dobrze. Nie był w stanie wyrwać się ze szponów tłumy, który ciągnął go na dno z każdą sekundą coraz mocniej i głębiej. Który ograniczał jego zmysły czyniąc go ślepym na dobre, bez racji bytu i istnienia. Teraz jego słuch i węch zawiodły, wiec serce panikowało. Bało się zatracić w przerażającej ciszy.
-Tak.-
-Zły chłopiec-
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz