wtorek, 21 września 2021

Od Rubida CD Nymerii - "Wyblakłe Słońce" cz.5.3

Kiedyś
??: Zniszczył całe moje życie. Mój porządek. Zepsuta krew pozostanie gorzka i widać, jaki owoc wydała.
???: Ale...
??: Chyba nie masz zamiaru zaprzeczać?
???: Nie, ale...
??: Zamknij się. Mam dość tego wszystkiego...
???: Czy on popełnił jakiś błąd?
??: Jego największym błędem było urodzenie się. Nie wiesz, czym jest tęsknota, przyjacielu? Nie wiesz, jak to jest stracić sens życia, prawda?
???: Ja...
??: Wiesz co? Pierdol się.
???: Czy możesz wreszcie się ogarnąć i zacząć myśleć trzeźwo?
??: Sugerujesz, że nie myślę?
???: Sugeruję, że oślepiła Cię miłość.
??: Jak śmiesz...



Minęło kilka dni, od kiedy było mi dane poznać urokliwą towarzyszkę choinkę. Po jej reakcji na moje niewinne próby zdjęcia z niej choć kilku bombek, aby odsłonić cząsteczkę prawdy o tej pięknej, choć iglastej istocie (igły to taka metafora dla ilości jej niezadowolonych mruknięć i kąśliwych komentarzy... hehe) ... dobra, to źle brzmi. Po prostu... chciałem powiedzieć, iż drogą zawiłej dedukcji doszedłem do tego, że gdyby miała ocenić mnie w skali od jeden do dziesięć, werdyktem byłby beton. Nie jest to najgorszy scenariusz, biorąc pod uwagę, że beton jest bardziej nieugięty niż ja i nie zgiąłby się, nawet gdyby moje grube cielsko by w niego uderzyło, z drugiej strony nie wiem, czy ktoś oprócz Szkła leci na betony. Na podstawie obserwacji zachowania Choinki powinienem chyba zostać gruntem, bo to on najbardziej ją przyciąga. Przy Nymerii (bo udało mi się ustalić, jakie jest jej imię, ma się to detektywistyczne oko) byłem w stanie po samej minie stwierdzić, czy przypadkiem nie ma ochoty podarować listka pierwszej napotkanej istocie. A może to po prostu moje umiejętności społeczne (czy jak to się tam zwało) wskoczyły na wyższy poziom, dając mi wspaniałą umiejętność rozpoznawania emocji. Wszystko to okupione było jednak strachem, iż wadera wejdzie do mojego umysłu tak gładko, jak wszedłby w nią Zeus. No co? Powiedział mi tak, a to nie moja wina, że życie podarowało mi znajomych o podobnym poziomie kretynizmu. Mam na to tak mniejszy wpływ od jego kutasa. No dobra, jestem taki sam. Obrzydliwy i nietaktowny. A przy tym wspaniały, najlepszy, seksowny, cudowny, kochany, przepiękny, bardzo mądry i ee... posiadam umysł ze zdecydowanie zbyt małym zasobem słów, którymi mógłbym oddać swoją czarującą osobowość. Ale jak wiadomo, nie można mieć wszystkiego, więc zamiast tego świat podarował mi skromność, większą od wiedźmy spoglądającej w lusterko i komentującej widok, który zastaje słowami „Troszeczkę zbrzydłam. Tylko troszkę”. Pytacie, czym jest wiedźma i skąd o niej wiem? Cóż... wiedźma odznacza się wyglądem takim jak ja tylko odwrotnym. I zachowuje się tak samo, jak ja... tylko odwrotnie. Nie, nie jest piękna i miła, czego nie rozumiecie? Dość już o mnie, bo zaraz specjalnie dla Was przestawię swoje upodobania artystyczne na martwą naturę, a wy posłużycie mi za szablon do odwzorowania. Podszedł dziś do mnie dziś gówniarz, mniejszy od własnego cienia, lecz podobno legalny. Posługiwał się dumnie mianem „Cyklamen”, drugiego nie było mi dane poznać, więc na poczekaniu mimowolnie przypisałem mu przydomek „dziwak”. Cyklamen Dziwak Fajtłapa. To ostatnie to akurat inspiracja od Ciri. Natychmiastowo jednak wniósł trochę słodyczy do mojego serca, gdy okazało się, iż mamy wspólnego wroga.
— Słyszałem, że jesteś politykiem...
— To fakt, mój drogi. Co nie oznacza, że mogę nagle zwiększyć limit mięsa na głowę albo wprowadzić stanowisko „uprzywilejowany bezrobotny”. Jeżeli przychodzisz w podobnej sprawie, to możemy się już pożegnać... tylko bez buzi na drogę — odpowiedziałem, dumnie wypinając klatkę piersiową. Mam nadzieję, iż uwierzył, że mówię to tysięczny raz i ów miano wcale nie podniosło mojej samooceny.
— Cóż... martwię się o moją rodzinę. Kanna i Irys zawsze byli tacy... inni. A ostatnio widziałem, jak Mikruś, Mandus czy jak mu tam było... ta... ten ptak... czapla zgwałcił moją siostrę.... Nie potrafiłem jej ocalić. A pan... ma wpływy — jego ostatnie słowa sprawiły, iż ledwo powstrzymałem się od gorzkiego śmiechu
— Poczekaj chwilę, drogi interlokutorze...— czułem, że kompletnie nie jestem w stanie zebrać myśli — Yyy... co... to znaczy... Jak to się stało, że zastałeś widok Twojej siostry pieprzącej się z Mundusem? — wiedziałem, że pierwsze, co ślina przyniesie mi na język, nie będzie tym, co chciałbym właściwie powiedzieć, ale nie sądziłem, iż będzie to brzmiało aż tak żałośnie.
— Przechodziłem... obok — mruknął, jakby nie oswoił się jeszcze z ciężarem poprzedniej wypowiedzi
— Masz jakiekolwiek dowody na swoją wersję wydarzeń? — zapytałem niechętnie, wciąż nie będąc pewnym, jak bardzo interesuje sprawa nieznanej mi wadery w skali od (-100%) do 0,7%.
—Nie.
— Dziękuję, że jesteś ze mną szczery, ale chyba niewiele jestem w stanie w tej sprawie zrobić.
— Może poproś ich o wyjaśnienia? — chyba po raz pierwszy czyjaś naiwność mnie zauroczyła bardziej niż odrzuciła i nawet nie jestem pewien dlaczego.
— I myślisz, że wyspowiadają Ci się z każdej przygody? Jeżeli ktoś rzeczywiście skrzywdził Twoją siostrę, to jest to poważna sprawa, ale dla śledczych, a nie dla mnie. Znam Mundusa mniej niż to sobie wyobrażasz. Tak, daję sobie sprawę, że mieszka w nim ogromne zło, czyhające, aby wypłynąć na powierzchnię w najmniej oczekiwanym momencie, ale przecież nie powiem, że intuicja podpowiedziała mi, że trzeba go wkopać.
— Ale... gdybyś na przykład powiedział Kawce, że Mundus kocha Miotełkę czy tam Miodełkę?
— I co zmieniłoby to w tej sprawie?
— Trzymałaby się od niego z daleka
— A więc jednak przebywa z nim z własnej woli?
—Martwię się o nią — wyjąkał, nie odpowiadając bezpośrednio na moje pytanie, ale dając mi pole do domysłów.
—Eh, przemyślę to — westchnąłem ciężko, taksując go zmęczonym wzrokiem — Idź już, mam sprawę do załatwienia — dodałem i sam ruszyłem przed siebie szybkim krokiem, na potwierdzenie tego, jak bardzo jestem w tej chwili zajęty. Nie byłem. Marzyłem jedynie o tym, żeby upić się i dać sobie umierać w zimnej jaskini. Nie, nie chciałem tego, to obrzydliwe, ale być może wtedy nie dręczyłoby mnie tysiące myśli podsuwających mi wątpliwości co do wybranej ścieżki życiowej. Czy naprawdę aż tak zły ze mnie wilk?
<Nymusia? :3>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz