Basiory stały na przeciw siebie w pozycjach bojowych, warcząc ostrzegawczo i strosząc futro, z wyraźnym zamiarem rzucenia się sobie do gardeł. Akcję tą widzieli ludzie, którzy przerażeni wielkimi agresywnymi stworami zaczęli uciekać w popłochu, zostawiając wszystkie osobiste rzeczy za sobą. Nikt nie brał garnków, jedzenia, książek. Na ziemi wylądowała także gitara, jeszcze przed chwilą trzymana w rękach jakiegoś grajka.
Nie wszyscy jednak uciekli, a jeden z tych właśnie idiotów postanowił zabawić się w chojraka i rzucił w Szkło kamieniem. Na szczęście trafił w zad, ale to wystarczyło, by rozjuszyć szarego wilka i nakłonić go do rzucenia się nie na odsłoniętego Wayfarera, a na ludzi.
Skoczył w ich stronę, tocząc spienioną ślinę z pyska. Ślinę, nie czystą pianę, jednak szał w jego pomarańczowych oczach był tak skuteczny, że głupie jak kuraki dwunogi pouciekały z wrzaskiem i piskiem do swoich domostw.
Way nie tracił czasu, czekając, aż wrócą, tylko rzucił się w stronę porzuconego instrumentu strunowego, zakładając go jak najszybciej na plecy i mocując wcześniej przygotowanym rzemieniem.
Następnie uciekł w cień drzew, do lasu, słysząc za sobą kroki starszego basiora.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz