Obudziłam się gwałtownie ze snu, nadal słysząc te trzy słowa odbijające się echem w mojej głowie.
Ona nie oddycha.
Tiska leżała obok mnie i
oddychała miarowo, ale ciężko, jakby także przeżywała rozterki we śnie.
Przyjaciółka po ostatnich wydarzeniach chwilowo wprowadziła się do mnie.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że przebywanie teraz razem było jedyną słuszną decyzją. Czasem wpadał do nas
Magnus i pomagał w niespodziewanych obowiązkach jakimi się same obarczyłyśmy. Wstałam
z posłania i spojrzałam zamyślona na wschodzące słońce. Morze od kilku dni
przybierało kolory czerni i czerwieni, jakby ukazujące historię naszej watahy.
Słońce, choć letnie i dające dużo ciepła, chowało się za mgłą i chmurami, nie
chcąc ukazać się nam całkowicie. Zostawiłam śpiącą Tiskę samą i biorąc ze sobą
zamarynowane wczoraj mięso, udałam się do znanego mi już miejsca. Mimo iż,
znajdowało się kawał drogi od mojej jaskini, z cichym zadowoleniem przemierzałam
codziennie tą drogę. W głowie miałam wspomnienia, chwile radości, miłości i
przyjaźni. Gdy dotarłam na miejsce, westchnęłam cicho na otaczającą mnie
scenerię. Jeszcze przed tym wszystkim, miejsce to aż płonęło kolorami i wywoływało
radość. Teraz? Wydawać by się mogło, że wchodzisz do pełnej bólu i rozpaczy
komnaty, która wyssie z Ciebie całe szczęście i pogrąży w depresji. Tak też
wyglądał Szkło. Leżał rozłożony w tym samym miejscu w którym go zostawiłyśmy
wczoraj, bez życia, bez ruchu. Można by pomyśleć, że odszedł razem z ukochaną,
ale jego coraz bardziej zapadająca się klatka piersiowa, poruszała się prawie
niezauważalnie, dając do zrozumienia, że jeszcze jest w nim iskierka życia. Przysiadłam
przy basiorze i położyłam worek z posiłkiem, tuż przy jego pysku. Nie musiałam
długo czekać, by jego nos poruszył się nieznacznie, czując zapach pokarmu.
Szkło, jakby nadal we śnie, podniósł lekko głowę i zaczął przeżuwać przyniesione
przeze mnie mięso. Byłam szczęśliwa, że jadł, bo wczoraj nawet zapach nie był w
stanie zmusić go do wstania. Dlatego też z dnia na dzień było go mniej i mniej.
Jego mięśnie znikały jakby za sprawą magicznej różdżki. Widziałam już nie raz
co żałoba robi z wilkiem, ale tak wielkiej i cichej rozpaczy jeszcze nie
doświadczyłam. Po posiłku, basior wrócił do poprzedniej pozycji i zapadł w
kolejny sen. Miałam małą nadzieję, że chociaż we śnie potrafi odnaleźć odrobinę
szczęścia. W końcu na świat przyszły jego szczeniaki, krew z jego krwi. Szkło
zdecydowanie miał dla kogo żyć, nawet jeśli jego dusza odeszła razem z Talazą. Po
kilku godzinach na skraju polany pojawił się Agrest i Tiska. Kiwnęli głowami
dając mi do zrozumienia, że przyszedł czas na ostateczne pożegnanie. Agrest
podszedł do brata i wziął na barki jego coraz lżejsze ciało. Zanim doszliśmy na
miejsce, basior wybudził się i powłócząc łapami, szedł obok nas, doskonale
wiedząc jaki dzień dzisiaj nadszedł. Na pogrzebie zjawili się wszyscy z naszej
i pobliskich watach. Mimo tego, że Talaza nie dla każdego była przyjaciółka, to
każdy czuł potrzebę pożegnać ją w ten jedyny właściwy sposób. Jedynie Ashera,
która chwilowo opiekowała się potomstwem zmarłej, nie pojawiła się, a co za tym
idzie szczeniaki także. Najwyraźniej opiekunka stwierdziła, że lepiej nie
zabierać dzieciaków w tak ponure miejsce. Bez tłumaczenia im szczegółów raczej
nie miało to sensu. Etain i Ashera trzymały pieczę nad szczeniakami, ale z
wszelkimi decyzjami czekały na powrót Szkła, który właściwie mógł nigdy nie
nastąpić. Z żalem patrzyłam na pozornie bezuczuciowy wyraz twarzy Szkła, kiedy
ciało jego żony pojawiło się na horyzoncie. Po wszystkim wrócił, już bez naszej
eskorty, na miejsce swojego spoczynku. Agrest wrócił do swoich obowiązków, a
nasza trójka, razem z Magnusem, skierowała się nad morze. Talaza tak lubiła
morze. Uczciliśmy pamięć przyjaciółki i pomimo ogromnej ilości
niewypowiedzianych słów, wiedzieliśmy, że nic już nie będzie tak jak dawniej.
Nasza wspólna historia rozpoczęła się w dniu urodzin białej, pięknej wadery.
Skończyła się zaś w momencie, gdy jej płomień zgasł na zawsze, zostawiając
tylko pustkę i ulotne wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz