Otworzyłem powoli oczy, zawiał ciepły przyjemny wiatr. Było już trochę późno. Usiadłem rozkoszując się urokiem tego dnia. Wszystkie smutki z tamtych dni minęły, czułem się naprawdę dobrze, ale nie trwało to długo bo już po chwili poczułem głód. Westchnąłem, przecież nic nie może trwać wiecznie. Wyszedłem z jaskini mając nadzieje na szybkie znalezienie jakiejś zwierzyny. Chodziłem wszędzie, ale miałem pecha, nic nie znalazłem. Długo tak się włóczyłem, aż w końcu zdecydowałem się że może lepiej jak złowię rybę. Podszedłem truchtem do najbliższego strumienia. Spojrzałem się w wodę, pływało tam dużo, ba dużo to nawet za mało, pływało tam całe mnóstwo ryb ! Zdziwiłem się, a jeszcze bardziej z tego powodu że było tu dużo ryb, które pływały tylko w morzu, a jakby tego było wszystkie płynęły w tym samym kierunku. Patrzyłem na nie zdziwiony, ale po chwili pokręciłem głową i złapałem rybę pod rzucając ją do góry. Pac ! Ryba upadła na ziemię obok mnie. Chwyciłem ją w zęby i zaniosłem w cień, a tam spokojnie zjadłem. Nagle usłyszałem ciche kroki, na pewno nie były to kroki wilka. Wilk ma kroki dość ciężkie, a te kroki były ledwie słyszalne. Obejrzałem się szybko, ale to tylko Ami szła w moim kierunku.
- Max - powiedziała szybko - Nie widziałeś Oleandera ?
- Nie - odpowiedziałem zdziwiony - Coś się stało ?
- Nigdzie go nie ma ! - odrzekła niespokojnie
- Nie mógł tak po prostu zniknąć - powiedziałem zaniepokojony - A przecież nie mówił nam że gdzieś pójdzie...
- No i... co zrobimy ? -spytała się Ami
- Nie wiem, może pomoże nam Manti albo Apar... - rzekłem powoli
- Albo Mundus - dokończyła Ami
< Oleander ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz