- Do Watahy Srebrnego Chabra... - powtórzyłem w zamyśleniu
- W rzeczy samej. - potwierdził
- Widzisz.. Teoretycznie nie mam watahy. Jestem sam. Moi rodzice zginęli gdy miałem ledwo półtora roku - powiedziałem cicho i usiadłem, ponieważ wcześniej stałem wciąż spięty i gotowy do odparcia ataku. - Od tamtego czasu jestem sam. Plątam się po świecie bez celu, aby po prostu nie wspominać.-wciąż mówiłem cicho. Wstałem i zacząłem otrzepywać futro - Nie wiedziałem, że to wasze terytorium. Nie będę się tu więcej zapuszczał... I życzę ci powodzenia w życiu - uśmiechnąłem się lekko do niego i zacząłem iść przed siebie, aby wyjść z ich terytoria. Wspomnienia wracają... Zadając równocześnie ból. Kilkanaście kroków później basior zawołał:
-Zaczekaj! - zaczął biec truchtem w moją stronę, natomiast ja się zatrzymałem. - Myślę, że możesz dołączyć do naszej watahy. - spojrzał na mnie,.... przyjaźnie? - Oczywiście jeśli chcesz. -dodał pośpiesznie
"Czemu nie? Nic nie stracisz!" - podszeptywał mi jakiś głosik. Właściwie czemu nie?
-Jeśli to nie problem... - zacząłem- to chętnie.
Wilk chwilę coś bazgrał w piasku. Okazało się że rysował mapę, pewnie dla mnie. Przyjrzałem jej się dokładnie. Basior zaczął odchodzić w swoją stronę lecz zdążyłem szepnąć ciche "dziękuje" tak aby usłyszał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz