Mundus oznajmił mi że wróbel bezpiecznie odleciał jednak coś się ze mną dzieje. Dostałam olbrzymich drgawek. Jak słyszałam Mundus już komuś tak zrobił. Chyba Jenny. Wszystko przeleciało mi przed oczyma. Zaczełam ciężko oddychać. Rozglądałam się gwałtownie niczego ani nikogo nie rozpoznawając. Bardzo się bałam. Wszystko widziałam przez mgłę i wszystko było rozmazane. Hiacynt chciał mnie uspokoić jednak bez skótku. Zaczełam się rozglądać nad drogą ucieczki jednak jej nie znalazłam. W tym momęcie nie panowałam nad sobą. Panowały nademną emocje. Użyłam swoich mocy aby nikt się do mnie nie zbliżał i uciekłam. Zaczełam biec przed siebie potykając się o kamienie i korzenie, ocierając się o drzewa przez które traciłam trochę futra. Słyszałam jak wołają abym sie zatrzymała jednak ja uciekłam.
< Hiacyncie co było dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz