Obudziłam się przez krzyk Paganinego. Przeciągnełam się. Wzdychnełam głęboko i podeszłam do wilków. Zastanawiałam się co im powiedzieć. Wkońcu zadecydowałam.
- Em cześć
Paganini chciał już mi odpowiedzieć lecz Aryst'o Teles zamnknął mu pysk jednak sam mi odpowiedział.
- Co chcesz?!
Widać było gołym okiem że Paganiny już mi wybaczył lecz Aryst'o Telez darzył mnie mroźnym spojrzeniem.
- Przepraszam was bardzo. Proszę wubaczcie mi. Proszę
- Ty chyba sobie żartujesz. Oczywiście że ci nie wybaczymy
Wtedy wtrącił się Paganini
- Ty jej nie wybaczysz lecz ja nie umiem się gniewać na przyjaciółkę której nie widziałem przez bardzo długo. Aryst'o Telesie jeżeli gniewasz się na Eclipse powiedz ale za co?
Aryst'o Teles chyba był zaszokowanym pytaniem Paganiniego ale odpowiedział.
- Dlaczego się na nią gniewam? Dlatego bo nas zostawiła a teraz nie może docenić tego że jesteśy tutaj obok niej.
- Ależ ja to doceniam
- No jakoś tego nie widzę!
- Bo nie chcesz tego zobaczyć
- Wiesz co Eclipse? Przestań już wymyślać te swoje bajeczki.
- Ale...
- Eclipse wybaczyć to ci całkiem nie wybaczę lecz nie masz się oco martwić
Aryst'o Teles przytulił mnie. I powiedział szeptem aby nikt tego nie usłyszał
- Kochałem cię i nadal cię kocham. Jak cię po raz pierwszy od tylu lat ujrzałem byłem bardzo szczęśliwy.
- Naprawde?- Najwyraźniej zarumieniłam się
- Oczywiście - I lekko polizał mnie w policzek
Uwolnił mnie z uścisku i powiedział
- Niestety musimy już opóścić to wspaniałe wiejsce. Dziękujemy za gościnę i przepraszamy za kłopoty.
- Do następnego spotkania - Dodał Paganini
I wyszli radośni z uśmiechami na twarzy.
- Do widzenia - Powiedział Hiacynt
- I szerokiej drogi - Dodał Mundus
- Powodzenia w życiu! - Krzyknełam w ostatniej chwili.
Moi przyjaciele pobiegli przed siebie i już ich nie wiedzieliśmy. Wtedy Hiacynt i Mundus podeszli do mnie. Mundus spytał się
- Co ci powiedział Artyst'o Teles?
- No właśnie? - Dopowiedział Hiacynt
- Powiedział że mnie kocha
- To dlaczego z nimi nie odeszłaś?
- Bo wiem że nie będziemy szczęśliwi w związku. W szczegulności że to mój przyjaciel a nie obiekt westchnień.
- To nawet się cieszę że nas nie opóściłaś - Usmiechnął się Hiacynt
- Ja też
I wyszliśmy przed jaskinię. Poszliśmy na plażę zachodnią. Tam spotkaliśmy trójkę wilków. Jeden z nich miał skrzydła a drugi natomiast był koloru brązowego jednak trzeci koloru białego. Skrzydlaty wilk był bardzo ładny powiem prawdę spodobał mi się jednak nie znam go. Hiacynt powiedział że są to jego synowie. Skrzydlaty ma na imię Beryl, brązowy Arion a białego umaszczenia nazywał się Lotar. Powiedział też że ma dwie córki Rea i Maję. Podeszliśmy do trzech wilków. Beryla, Ariona i Lotara. Wtedy Hiacynt powiedział:
< Hiacynt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz