Hiacynt i Mundus zaczeli dyskutować. Oczywiście jak to Mundus zaczął dyskusję. Jednak ja się nimi nie przejmowałam lecz moimi przyjaciółmi. Zaczełam rozmyślać co mam teraz zrobić. Było już późno. Moi przyjaciele już spali odwróceni w stronę ściany jaskini. Widać było że nie chcą już mnie znać. Wstałam i wtrąciłam się w dyskusję Hiacynta i Mundusa.
- Hej
Jednak oni nie reagowali
- Ej! - Krzyknełam trochę wściekła
Wtedy Mundus i Hiacynt przestali. Spojrzeli się na mnie zdziwieni.
- O co chodzi? - Spytał się Hiacynt
- Chodzcie ze mną przed jaskinię
- Pff ja nikogo a tym bardziej ciebie nie słucham - Dumnym i aroganckim głosem odpowiedział Mundus.
- Posłuchaj - Tym razem bardzo zdenerwowałam sią na Mundusa - Nie obchodzi mnie to że mnie nie lubisz! Ja się nie proszę. Możesz sobie teraz odejść jednak ja mam ważną sprawę. A że ty to lekceważysz tak jak wszystko inne to mam to gdzieś! - Wykrzyknełam to jednak tego nie chciałam.
Mundus był straszliwie zaskoczony tak samo Hiacynt
- To co. Idziecie? - Trochę się uspokoiłam
Obydwoje spojrzeli się na siebię i zaczeli iść przed jaskinię. Wkońcu staneliśmy
- To oco chodzi? - Spytał się Hiacynt
- Chodzi o to że martwię się o nich - Spojrzałam się na śpiących przyjaciół - Ni chcę ich poprostu stracić
Wtedy Mundus coś zasugerował. Coś co może mi pomuc.
< Hiacynt? Co takiego powiedził mi Mundus? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz